- Dziękuję Ginny, że pozwoliłaś mi się zatrzymać u Ciebie. – Hermiona usiadła na jednoosobowym łóżku. – Obiecuję, że długo tu nie zabawię. Jak tylko coś znajdę to się wynoszę.
- Hermiono Jane McLaggen, przepraszam, już niedługo znów Granger. – dodała, widząc niemrawą minę przyjaciółki. – Myślisz, że w Twoim stanie pozwolę Ci poniewierać się po hotelach, albo po jakichś nieciekawych mieszkaniach? Zostaniesz u mnie tak długo jak to będzie konieczne. Mam wolny pokój, mieszkam sama i cholernie tęskniłam za Tobą. – Ginny uściskała przyjaciółkę. – Tak dawno nie rozmawiałyśmy. Teraz nadrobimy stracony czas. Rozpakuj się, a ja pójdę zorganizować nam kolację. Niestety nie licz na super danie, patrząc na zawartość mojej lodówki mogę zaproponować kanapki z sałatą, żółtym serem i pomidorem. Jutro zrobimy porządne zakupy.
- Dziękuję. Jesteś kochana.
Najmłodsza córka państwa Weasley'ów wyszła z niewielkiej kwadratowej sypialni. Hermiona rozejrzała się po pokoju, który teraz był jej tymczasowym domem. Ginny wybrała jasno malinowy kolor ścian. Naprzeciwko drzwi stała drewniana komoda z trzema szufladami. Obok niej znajdowała się szafa, w takim samym odcieniu jak komoda. Po lewej stronie od wejścia tuż przy oknie znajdowało się biurko. Po prawej stronie, przy ścianie stało jednoosobowe łóżko przykryte kremowym kocem. Westchnęła i spojrzała na dwa kartony. To wszystko, co posiadała w obecnej chwili. Tyle zostało z jej małżeństwa. Dwa kartony i córka, którą nosiła pod sercem od sześciu miesięcy. Harper. Kochała tę małą istotkę najbardziej na świecie.
*-*-*-*-*-*-*-*
- Na Merlina, nie wiedziałam, że byłam taka głodna. – Hermiona kończyła jeść dwunastą kanapkę, przygotowaną przez Ginny. Obie dziewczyny siedziały w kuchni.
- Teraz jesz za dwie. – Gin wskazała na zaokrąglony brzuszek przyjaciółki. – Urządza już przekopki?
- Jeszcze nie. Lekarz mówił, że może zacząć kopać lada dzień. Na szczęście badania wykazały, że z Harper czuje się dobrze. Następną wizytę mam za niecałe trzy tygodnie.
- Harper? Już wybrałaś imię? – Ginny podsunęła przyjaciółce kolejne trzy kanapki.
- Tak. Jeszcze jak byłyśmy w Hogwarcie czytałam książkę, w której główna bohaterka miała tak na imię. – Hermiona ugryzła pierwszy kęs. – Kto nauczył Cię robić tak dobre kanapki?
- Oczywiście, że moja mama. Chcesz jeszcze?
- Nie, już nam wystarczy. Jak tak dalej pójdzie to będę wyglądać jak słonica.
- Nie gadaj głupot. Musisz się zdrowo odżywiać, jutro ugotuję Ci pyszną i pożywną zupkę. Wolisz rosołek czy krupniczek?
- Ginny, uważaj, bo jak będziesz mnie tak rozpieszczać to nigdy się mnie nie pozbędziesz.
- O to mi chodzi. – Ginny mrugnęła do niej.
- Muszę myśleć przede wszystkim o Harper. – Hermiona pogłaskała brzuszek. – Cormac nie chce dać mi żadnych pieniędzy, a tym bardziej pomóc z wychowywaniem dziecka. Czeka mnie sprawa rozwodowa i walka o środki materialne na wychowanie córki. – westchnęła. - Znasz jakiegoś dobrego adwokata?
- Cormac to zastępca Ministra Magii. Ma za sobą rzesze adwokatów. Nie będzie łatwo z nim wygrać. Chyba tylko jedna osoba sobie z nim poradzi.
*-*-*-*-*-*-*-*
- Ubierz się ciepło. Na dworze jest minus dziesięć. – Ginny podała przyjaciółce wełnianą czapkę.
CZYTASZ
Moja księżniczka nie będzie się z nikim umawiać. Nigdy. // Dramione // One Shot
FanfictionPiękna, utalentowana, silna kobieta. Mąż - bezwględny tyran i dziwkarz. Rozwód. Dziecko. Oraz zniewalająco przystojny adwokat. Czy zastanawialiście się kiedyś jak może się to skończyć? Oraz jak poradzi sobie ciężarna, wyrzucona na próg kobieta bez p...