Spojrzał w lustro i ujrzał ją. Znów tę samą obrzydliwą twarz, której tak bardzo nienawidził.Spojrzał w dół, na swoje ręce i zapragnął tego ck mu ukochane i najbliższe. Bólu, cierpienia i tej pięknej szkarłatnej substancji potocznie zwanej krwia.
Chciał tak bardzo poczuć to co mu ukochane, bliskie a jednocześnie tak dalekie. Wiedział, że nie może tego zrobić. Wiedział, że to złe.
Odepchnął się lekko do tyłu od umywalki po czym stawiając pare kroków, jego plecy zetknęły się ze ścianą. Złapał się jedną ręką za włosy mocno je ciągnąc i powoli osunął się po ścianie.
Płakał. Bardzo płakał. Potrzebował tego bólu, musiał ukarać się za błędy jakie popęłniał.
Nie mógł. Przecież obiecał innym, nie sobie a innym. On mógł, on chciał, ale to inni mu nie pozwalali. Nie rozumieli go. Nie rozumieli jego bólu i skali jego błędów. On musiał dostać karę.
On... musiał... się ukarać...
_____________________________________________
Zostawiam do przemyślenia.
CZYTASZ
gdyby było lepiej...
PoetryGłównie do przemyślenia. Skąd są brane wydarzenia, można się domyślić. Dla niektórych może TW. _______ Błędy są, wiem i no kiedyś poprawię.