Tom
Czytając list mam wrażenie, że ktoś robi mi tylko głupi żart. To przecież niemożliwe. Nauka w Belvore od zawsze była moim marzeniem, ale też rzeczą nieosiągalną, głównie ze względu na czesne, którego ceny przyprawiają o zawrót głowy. Uczęszczają tam jedynie dzieci najbogatszych ludzi na świecie. Przyszli prezydenci, politycy, właściciele ogromnych korporacji, zgarniających miliony rocznie i wśród nich ja - zwyczajny chłopak.
- Tom i co?- zapytał zniecierpliwiony tata.
Cała rodzina razem ze mną przeżywała obecną sytuację. Jak tylko ogłosili losowanie, kazali mi aplikować i z z całego serca wierzyli, że mi się uda. Dlatego w momencie, gdy przyszła koperta, zakazali mi jej otwierać aż do wieczora, kiedy to przy stole zebrały się wszystkie bliskie mi osoby. Babcia nawet przygotowała uroczystą kolację, na której zaserwowała swój specjał- zapiekankę z ziemniakami.
Od kąt pięć lat temu umarła mama starała się pomagać nam, jak tylko mogła. Po części zastępować ją mi i mojej młodszej siostrze, lecz nie było to łatwe zadanie, a ona miała już swoje lata. Ja chociażby ze względu na swój wiek, nie odczuwa, aż tak bardzo braku jednego rodzica, w przeciwieństwie do dziesięcioletniej Lei. Ona nie rozumie jeszcze wielu spraw, w tym dlaczego przydarzyło się to akurat jej. Choć w sumie ja też nie posiadam na to odpowiedzi, po prostu urodziliśmy się pod złą gwiazdą. Najgorsze, że mogę nic z tym zrobić. Nie wiem, jak ją pocieszyć, gdy płacze w nocy za utraconą osobą.
Ojciec też był bezradny. Stracił kobietę, którą prawdziwie kochał i został sam z dwójką dzieci na utrzymaniu z jego jednej, słabej pensji. Choć nigdy nie należeliśmy do bogatych rodzin, to kiedyś z relatywną łatwością docieraliśmy do końca miesiąca. Obecnie nawet to stanowi problem. Zarobki księgowego nie powalają, a do wydatków dochodzi jeszcze ostatnio jego rehabilitacja. Widzę, że trudno mu się trzymać. Czuje się winny temu wszystkiemu , bo to on tamtego feralnego dnia, prowadził samochód. Wpadł w poślizg, stracił kontrolę, auto dachowało i wpadło do rowu. Ona się nie zapięła i zginęła.
- Chyba mnie przyjęli- odparłem, stawiając nacisk na pierwsze słów, gdyż nadal myślałem, że śnię.
Momentalnie zebrani wyrwali ode mnie kartkę papieru, zawierającą spełnienie moich marzeń i zaczęli się o nią delikatnie szarpać. Każdy pragnął zobaczyć to na własne oczy. W końcu to Belvore, najlepsza uczelnia w kraju. Nawet rok tam spędzony otwiera przede mną nowe możliwości, o których wcześniej nie miałem pojęcia.
Żałuję tylko, że ten program stypendialny nie powstał wcześniej. Tatko załapałem się tylko na ostatni rok i pewnie wiele rzeczy zmuszony zostanę nadrabiać. W końcu nie ma, co porównywać moje miejskie liceum, do takiego edukacyjnego giganta.
Początkowo rozważałem nawet zrezygnowanie z dalszego kształcenie, szczególnie niedługo po wypadku. Czułem się w obowiązku wspomóc jakoś tatę, iść na przykład do normalnej pracy i zacząć zarabiać, ale przeszkodzili mi. Stwierdzili, że muszę zdobyć odpowiednie wykształcenie, bo inaczej oni sobie tego nie wybaczą. W taki sposób połowę dnia spędzałem w szkole, a resztę dorabiałem jako kelner w restauracji w pobliskim centrum.
- To gratulację, wiedziałam, że Ci się uda- powiedziała starsza kobieta i przytuliła mnie.
Teraz wydaje mi się, że wszyscy w to wierzyli z wyjątkiem mnie. Podczas procesu aplikacji kilkakrotnie prawie zrezygnowałem, stwierdzając, że to i tak na nic. Właściwie doszło to do skutku tylko dzięki nim. Gdyby nie przeganiali moich wątpliwości nigdy nie znalazł bym się w tym punkcie mojego życia. Patrząc na pudełko z listem i mundurkiem.
- Mamo, nikt w to nie wątpił, to w końcu nasz Tommy- odparł wujek, uśmiechając się. - Richard wyciągnij tego szampana i wznieśmy zdrowie twojego syna.

CZYTASZ
Dlaczego z nim jesteś?
ChickLitDla Toma Morgana stypendium w jednej z najlepszych szkół świata to szansa na zmianę swojego losu i wykreowanie dla siebie i swojej rodziny lepszego życia. Gdy dostaje list potwierdzający przyjęcie, nie może uwierzyć we własne szczęście. Nie zamierza...