Rocznica w związku to wydarzenie podniosłe, szczególne, do którego ludzie często przygotowują się miesiącami. Planują gdzie i co zjedzą, jak się ubiorą, co podarują ukochanej osobie, czy nawet co dokładnie powiedzą w tak wyjątkowym dniu.
Ale oczywiście są też takie pary, które wszystko robią na ostatni moment, wyrywając sobie włosy z głowy i przeklinając los, który doprowadził do gorączkowego organizowania ich wielkiego wieczoru.
— Minho, słuchaj — zaczął zmordowany Jisung, który dopiero przebył bitwę zakupową z wredną staruszką w osiedlowym markecie.
Kobieta była jedną z sąsiadek Hana, która za cel postawiła sobie uprzykrzanie życia chłopakowi. Na jego nieszczęście w sklepie pojawiła się promocja na nowy mrożony deser. Stara wiedźma (taką ksywkę nadał jej Lee) wyczuła okazję i zrobiła mu tam ogromną aferę, jakoby Jisung miał zabrać jej wnuczkowi jego ulubione i super rzadkie lody. Natomiast chabrowowłosy chciał po prostu sięgnąć po ich ulubione ,,Cytrynowe marzenie". Miał gdzieś te lody ekipy Krisa czy jakieś innego szmisa — nie oglądał jakichś youtuberów walczących w kisielu i skaczących do basenu z kulkami.
— No? Czego chcesz? — burknął rudowłosy, który prowadząc samochód jedną ręką, starał się poprawnie nałożyć okulary.
Normalnie by nie zabrzmiał tak opryskliwie, jakby Jisung rzucił mu łajnem w twarz, ale nic dzisiaj nie szło po jego myśli i jakoś tak automatycznie mu się wymsknął ten ton.
— Już słyszę, że się wkurwiłeś — warknął jego partner, który o mało się nie potknął przez przypadkiem o postawiony na podłodze koszyk. — Nie będę z tobą rozmawiał.
On także miał dość tego dnia, a zachowanie ukochanego tylko spotęgowało irytację, jaka już się w nim nagromadziła.
— Ale to ty dzwonisz — powiedział Minho, zmieniając bieg i jednocześnie przenosząc telefon z jednego ramienia na drugie.
Nie był wielozadaniowy, więc ta rozmowa mu bardziej szkodziła, niż podnosiła na zmarnowanym duchu.
— I ja się rozłączę — odparł wyniośle Jisung i zakończył rozmowę, nie dowiedziawszy się tego, czego chciał.
Kolejna porażka do już dużej ich kolekcji.
Minho za to był zdziwiony uniesieniem narzeczonego, ponieważ zazwyczaj Han miał więcej cierpliwości do jego uszczypliwej natury. Najwidoczniej ją wyczerpał, jak Obelix po wpadnięciu do kociołka magicznego wywaru. Sam Lee czuł się jak Rzymianin, co właśnie poleciał w dal przez potężne uderzenie Gala, bo prawie wjechał wprost w dekoracje na rondzie, w ostatnim momencie wyratowując się gwałtownym hamowaniem. Chociaż uratował się byłoby nieodpowiednim określeniem, gdyż kierowca za nim był zbyt zajęty robieniem selek (nie róbcie tego w domu), przez co poetycko wręcz wjechał autem w tył Toyoty Minho. Mężczyzna przeklął głośno, nie wierząc, że trafił z deszczu pod rynnę, a w dodatku jego ukochany był na niego wkurzony.
CZYTASZ
(Nie) boże menu || Minsung
FanfictionNic nie wychodzi tak jak powinno w ten wyjątkowy dzień, więc Minho i Jisung postanawiają dokuczyć sobie jeszcze bardziej. minsung; komedia; fluff; oneshot; skz nie istnieje prezent dla @RybiaOsc by: Kim, Seok korekta: Jin