Wargi Tadashiego ledwo oderwały się od ust wyższego chłopaka, a już poczuł jak otwarta dłoń jasnowłosego spoczęła na tyle jego głowy. Palce wplotły się w ciemne włosy, nie pozwalając niższemu uciec, a potem nastąpił kolejny, znacznie głębszy pocałunek, który zdecydowanie nie był czymś typowym dla Tsukkiego. Nie opierał się jednak temu.
Rozchylał ulegle wargi, dając wyższemu zrobić wszystko, na co ten miał ochotę. Nie powstrzymałby go, gdyby chciał wejść z nim do mieszkania. Nawet delikatnie go do tego zachęcał, nogą szerzej otwierając drzwi i chwytając ścianę ręką. Kei nie przestąpił jednak progu, a zamiast tego puścił chłopaka i zakończył ich pocałunek. Tadashi czuł jeszcze dotyk jego ust i oddychał trochę ciężej.
— Chcesz wejść? — zapytał nieśmiało, rozchylając usta.
Tsukki podsunął okulary, które zsunęły się w trakcie ich intensywnego pożegnania. Po chwili zawahania pokręcił przecząco głową i odwrócił się powolnie plecami do swojego chłopaka. Poprawił plecak, którego ramiączka zjechały mu nieco z barków, a następnie przestąpił krok w stronę wyjścia z budynku, ale spowolnił go głos piegowatego.
— Więc... do jutra, Tsukki! — zawołał za nim. Oczywiście, że był rozczarowany i chciał spędzić z nim więcej czasu, ale ten dzień był tak cudowny, że chyba nie mógł już narzekać. Kolejny zapowiadał się jeszcze lepiej, podobnie jak wszystkie następne.
Kei zatrzymał się w półkroku. Cały dzień był tak radosny, ale teraz wydawał się jakby... zmęczony? Miał do tego pełne prawo. Tadashi wiedział, że jego chłopak potrzebował czasem trochę czasu tylko dla siebie.
— Do zobaczenia — odpowiedział wreszcie, ale nie spojrzał już na niższego, który odprowadził go wzrokiem aż do samych schodów, którymi Kei zszedł na sam dół klatki schodowej.
Dopiero, gdy Tadashi nie mógł już wypatrzeć Tsukishimy, zamknął drzwi wejściowe do mieszkania i zgrabnie omijając porozstawiane wszędzie kartony, tanecznym krokiem skierował się do swojego pokoju, w którym tak naprawdę nie miał już niczego, poza rzuconym na podłogę materacem. Opadł na niego, co dość boleśnie odczuły jego żebra. Był jednak zbyt szczęśliwy, aby się tym przejąć.
Przewrócił się na plecy i położył dłonie na twarzy. Przez szpary między palcami patrzył na sufit, który wydawał mu się bardziej odległy, niż kiedykolwiek wcześniej. To była jego ostatnia noc w rodzinnym domu. Ostatnia noc, którą spędzał w łóżku samemu.
Na samą myśl o tym, że już jutro on i Tsukki przestąpią próg ich wspólnego mieszkania w mieście, do którego wybierali się na studia, jego policzki stawały się czerwone i ciepłe, co doskonale czuł pod dłońmi. Rozłożył ręce na tyle szeroko, na ile pozwalało mu na to łóżko, a potem zamknął oczy.
Tego dnia naprawdę dużo spacerowali, więc jego nogi dawały o sobie znać, a mimo to miał ochotę tańczyć. Uśmiechał się przez praktycznie cały czas i nawet Tanaka, którego spotkali wraz z jego narzeczoną, zwrócił uwagę na to, jak szczęśliwy się wydawał. Promieniał i nie mógł tego ukrywać. O niczym tak nie marzył, jak o wspólnym mieszkaniu ze swoim chłopakiem.
CZYTASZ
VICTIM ─ tsukkiyama
Fanfictiontw toksyczna relacja, choroba psychiczna Bo Tsukki kochał Yamaguchiego aż za mocno. nemo 2021; haikyuu; tsukkiyama; angst