Ye Xiu nienawidził All-Star. Każdy, kto chociaż odrobinę go znał, wiedział, że od lat podchodził do tematu jak pies do jeża. W ostatnich latach uczestniczył w nich tylko z obowiązku i jedyną przyjemną stroną wydarzenia była możliwość zagrania z innymi na stopie innej niż zawodowa. Natomiast w tym roku został tam podstępnie zaciągnięty przez swoją szefową i nie chciał zrobić przykrości Mucheng. Siostra zdobyła bilety dla niego Guoguo i Tang Rou i byłaby zła gdyby się nie pojawił. Ponadto nie było tak źle, Mała Tang dobrze się bawiła, a jego koledzy pokazali pewnemu szczeniakowi gdzie jego miejsce. Przede wszystkim był wdzięczny Wenqingowi za to co powiedział do Xianga. Chociaż mecz, który Tyrania i Era rozegrały tydzień później udowodnił, że do chłopaka nic nie dotarło. Zwycięstwo Tyranii nad Erą nigdy Ye Xiu nie bolało tak mocno jak wtedy, gdy widział jak jego One Autumn Leaf prowadzony przez Xianga jest brutalnie ściągany z planszy przez niecodziennie rozkojarzoną rezerwową Feiyuan i jej Desert Rose.
Niestety po wydarzeniach ze wspomnianego All Star szefowa się trochę zepsuła. Po tym jak dowiedziała się, że naprawdę jest jej idolem zaczęła dziwnie się zachowywać. Bóg Ye znalazł jednak sposób aby kobietę otrzeźwić. Dalej doceniała jego talent, ale postarał się by ostatni promyk uwielbienia w jego stronę zgasł bezpowrotnie. Ponadto trollowanie jej okazało się dziwnie przyjemne.
Jednak prawdziwy dzień jego zemsty nastąpił dwa tygodnie po Weekendzie Glory. Wydarzenie, na które co roku czekał jak dziecko na gwiazdkę. Tak zwany Weekend League of Legends był jedynym All-Star na które nie reagował alergicznie. Wręcz przeciwnie. Mucheng często żartowała, że stawał w kolejce po bilety na następny rok zaraz po zakończeniu wydarzenia. Rzeczywiście kupował wejściówki jak tylko pojawiały się na rynku. Dlatego nie spodziewał się, że teraz uda mu się zorganizować dodatkowe dwie dla Guo i Tang Rou. Od czego jednak ma się przyjaciół i młodsze siostry starych przyjaciół?
Dzień, w którym kurier miał przynieść wejściówki, dłużył się mu w nieskończoność. Nie mógł skupić się na grze, więc siedział na stronie AS i po raz kolejny czytał regulamin konkursu, w którym brał udział. Spełnił wszystkie warunki, ale kulka stresu i tak formowała się w jego żołądku. Miał nadzieję, że w tym roku w końcu uda mu się spotkać zwycięską drużynę. Wstał, czując, że nie jest w stanie wytrzymać napięcia. Musiał to rozchodzić.
-Szefowo.- Zawołana kobieta podniosła głowę znad komputera, który próbowała naprawić razem z zdesperowanym klientem. Ye Xiu pomachał w jej stronę paczką papierosów. Guo wróciła do pracy, a on wyszedł przed kafejkę. Palenie jednak nie pomogło. Chodził od ściany do ściany bocznej alejki prowadzącej na zaplecze. "Gdzie ten kurier?" myślał wyglądając co chwila na główną ulicę "miał być o czwartej". Zegarek poinformował go, że jest dopiero dziesiąta i zaczął poranną zmianę ledwo godzinę temu zastępując Luohan, ponieważ ten zachorował na grypę. Xiu westchnął ciężko i już miał wracać do pracy, kiedy nagle zauważył szyld pobliskiego sklepu spożywczego. Postanowił skorzystać z Przywileju Gwiazdy. Zgasił papierosa i poszedł w stronę sklepu. Skoro sposób numer jeden nie zadziałał postanowił skorzystać ze sposobu numer dwa.
-Jak zjesz to wszystko będziesz miał tyłek większy od prowincji Qinghai.-Skomentowała Chen Guo na widok siatki do oporu wypchanej Pringelsami, żelkami i czekoladkami.- Greenpeace mi tu się zwali na głowę i oskarżą o znęcanie się nad wielorybem.
-Przecież nie zjem wszystkiego na raz.- Odpowiedział otwierając kilogramową paczkę pianek i rozpoczął proces konsumpcji.- Pianeczkę?
-Może potem.- Odmówiła ze zgrozą patrząc jak jej idol ładuje garść słodkości prosto w swój otwór gębowy. Miała podejrzenie, graniczące z pewnością, że paczka zniknie nim dotrą do przerwy obiadowej.- Jak miałeś ochotę na przekąski mogłeś wziąć coś z baru.
CZYTASZ
Our Glory Road
FanfictionTak jak Ziemia orbituje wokół Słońca tak Świat Glory orbituje wokół Ye Xiu. Ale skoro układ słoneczny orbituje wokół centrum galaktyki to tak samo Bóg Ye musi orbitować wokół swojej galaktyki. Nie, to niemożliwe by istniało dla niego coś na równi wa...