𝐭𝐨 𝐟𝐞𝐞𝐥 𝐚 𝐟𝐞𝐞𝐥𝐢𝐧𝐠

78 8 1
                                    


ʸᵒᵘ ᵗᵃᵘᵍʰᵗ ᵐᵉ ᵗʰᵉ ᶜᵒᵘʳᵃᵍᵉ ᵒᶠ ˢᵗᵃʳˢ ᵇᵉᶠᵒʳᵉ ʸᵒᵘ ˡᵉᶠᵗ
ʰᵒʷ ˡᶦᵍʰᵗ ᶜᵃʳʳᶦᵉˢ ᵒⁿ ᵉⁿᵈˡᵉˢˢˡʸ ᵉᵛᵉⁿ ᵃᶠᵗᵉʳ ᵈᵉᵃᵗʰ
ʷᶦᵗʰ ˢʰᵒʳᵗⁿᵉˢˢ ᵒᶠ ᵇʳᵉᵃᵗʰ ʸᵒᵘ ᵉˣᵖˡᵃᶦⁿᵉᵈ ᵗʰᵉ ᶦⁿᶠᶦⁿᶦᵗᵉ
ʰᵒʷ ʳᵃʳᵉ ᵃⁿᵈ ᵇᵉᵃᵘᵗᶦᶠᵘˡ ᶦᵗ ᶦˢ ᵗᵒ ᵉᵛᵉⁿ ᵉˣᶦˢᵗ

Przeciągnąłem się i z delikatnym stuknięciem zamknąłem laptopa i spojrzałem na zegar ścienny otoczony zielonym pnączem bluszczu. Wskazywał godzinę 2:19, jednak postanowiłem nie pokładać w nim pełnego zaufania, gdyż uzyskał niegdyś miano “spóźniającego się, starego grata”. Ukradkiem zerknąłem na prychającą co chwila córkę właścicieli kawiarni, w której się znajdowałem. Spoglądała wymownie to na mnie, to na ów zegar, jakby chciała przekazać, że jeśli nie wyjdę w ciągu dwóch minut, rzuci na mnie klątwę, co i tak nie byłoby straszniejsze od zakazu wstępu do kawiarni “Minuit”. Wyglądała tak, jakby była zdolna zrobić obie te, jakże śniące mi się po nocach rzeczy. Wstałem, szurając krzesłem o miękkim oparciu, na którym przesiedziałem najważniejsze lata swojej młodości. Nie żebym narzekał.

- Dziękuję, że pozwoliłaś mi tu siedzieć do takiej późnej godziny, Loen. Pieniądze za kawę - mruknąłem i położyłem na blacie stosik banknotów - Zostaw sobie resztę.
Poprawiłem moje narzędzie pracy by nie wysunęło mi się spod pachy i wolną dłonią otwarłem sobie drzwi. Pomachałem na pożegnanie rzucając szybkie “Widzimy się jutro!” i skierowałem kroki w stronę domu.

Po drodze obok mnie przetoczyła się grupka śmierdzących alkoholem (prawdopodobnie) studentów, a ja odsunąłem się jak poparzony. Nie żebym ja nigdy nie pił. No ale bez przesady, nie w taki sposób, że bujałbym się później na obie strony, nie patrząc przed siebie, z zarzyganym garniturem i rozwichrzonymi włosami. Przewróciłem oczami i, by nieco sobie ulżyć, uniosłem głowę w górę i zacząłem przyglądać się jasno świecącym światłom miasta. Bogato ozdobiony różnorakimi rodzajami ledów przypominający londyński Millenium Bridge most Gwangan stał tuż przede mną, a ja miałem wręcz ochotę usiąść na ziemi i przyglądać się jego majestatowi i cudowności. Kto by pomyślał, że pisarza zachwyci rzecz tak przyziemna, jaką jest most. Nie usiadłem jednak, martwiąc się o stan moich drogich spodni po spotkaniu z brudnym, mokrym chodnikiem. Dziw, że dzisiejszej nocy nie padało. A może? Musiało przestać zanim wyszedłem. Całe szczęście.

Znów koło mnie przeszła osoba wracająca z pracy, czy może raczej - solidnego chlania, bo nie patrząc pod nogi czy przed siebie, czy nawet na boki, uderzyła mnie swoim cielskiem, na co zachwiałem się, a z powodu niejedzenia przez ostatnie dni zrobiło mi się trochę ciemno przed oczami. Na szczęście nie upadłem, wtedy byłoby już po ptokach. Miałem zamiar wykrzyczeć do oddalającego się człowieka, co o nim myślę i jak bardzo chciałbym, by obudził się jutro łysy, ale nie zdołałem, gdy moją uwagę znów przykuł most. Niezupełnie on sam w sobie, a postać, którą mimo odległości widziałem wyraźnie. Cienka barierka mostu wyginała się pod ciężarem człowieka, a może tylko mi się wydawało? Nawet jeśli, gdy widzisz człowieka na moście planującego skoczyć z niego z, jakże niebywałą gracją, jest tylko jedna rzecz, którą możesz zrobić. I nie, nie jest to zajęcie się własnym interesem.

Wbiegłem na most, ciesząc się, że na ulicy i chodniku nie było wielkiego ruchu, przez co nie musiałem lawirować przez tłumy tak, jak robiłbym to w dzień, i to na dodatek - roboczy dzień. Gdy podszedłem bliżej, sylwetka człowieka, którego dostrzegłem z dołu wyostrzyła się do tego stopnia, bym mógł stwierdzić, że należy ona do kobiety. I to nie byle jakiej kobiety. Tylko… Dlaczego stała na moście? I dlaczego wyglądała, jakby cieszyła się z tego, co zaraz planuje zrobić. Zwolniłem kroku i niepewnie zbliżyłem się do właścicielki sylwetki Nie wystarczyło mi odwagi, by zrównać się z nią poprzez dołączenie do niej na barierce, jednak uniosłem dłoń i odchrząknąłem.

to feel the feeling | pride month specialOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz