Na kamiennym dziedzińcu nie ma nikogo.
Tylko ja i Wieczne Miasto.
Białe jak mleko aleje, altany, nawet hibiskusy - takie odnoszę wrażenie.Tylko wiatr od strony wzgórza mamrocze przez cytrynowe liście...
Bezwstydnie psuje ciszę.
Taka jego natura - ktoś mi kiedyś powiedział.Stoję obok posągu bystrego Hermesa. Pomiędzy cytrusowymi drzewami. Owoce dopiero się zawiązują.
Czekam na Ciebie, czekam...
i myślę w żarcie:
nawet śpieszny Hermes zatrzymałby się w tych jasnych altanach
i złapał oddech.Ciekawe...
czy uszczknąłby z drzewa zieloną cytrynę...
Czy ośmieliłby się czekać
uwiedziony...
Ospałością.