2.2

4.7K 258 176
                                    

Nienawidzę roboty papierowej, do tego  nie ma Kevina i muszę robić wszystko  sama. Ani razu się jeszcze nie spóźnił i naprawdę widać, że zależy mu na pracy tutaj. Martwie się trochę o niego, a jak mu się coś stało? Oprócz tego jestem cholernie zmęczona.

Drzwi się gwałtownie otworzyły. Wpadł zdyszany do mojego gabinetu i oparł się o ścianę ciężko oddychając. Wyglądał jakby przebiegł maraton. Zerknełam na zegarek.

- 20 minut i 30 sekund spóźnienia - odparłam powracając wzrokiem do papierów.

-  Przepraszam - wydyszał - Samochód w kole... - przybił sobie piątkę w czoło - To znaczy koło w samochodzie mi się przebiło. Nie mam pojęcia jak to się stało, bo już koło domu była przebita...

- Daruję ci, ale siadaj i bierz się do roboty - pokazałam długopisem na fotel.

Od razu wykonał polecenie. Po godzinie pracy zaczął dzwonić mój telefon. Zmarszczyłam brwi widząc imię na wyświetlaczu. Może dzwoni w sprawie urodzin małego?

- Marnie? - spytałam po krótkiej ciszy.

- Ciociu Lauro, to ja - szepnął.

- Matteo? - zmarszczyłam brwi i wstałam oddalając się na bok - Coś się stało? Mama wie, że dzwonisz z jej telefonu? - spytałam.

- Nie wie, wzięłam jej jak nie patrzyła - zachichotał - Przyjedziesz dziś... Bo nikogo nie będzie - odparł smutny.

- Jak to nie będzie - powiedziałam zaskoczona - Miał być wujek Alan, wujek Theo...

- Jednak ich nie będzie, tak samo nie będzie wujka Jamesa. Mają wszyscy dużo pracy - mówił jakby miał się rozpłakać, a na jego imię skręciło mnie w żołądku - Ty też masz dużo pracy? - serce mi pękło jak usłyszałam jego głos.

Matteo ma dziś urodziny, które wyprawia. Ja miałam przyjechać jutro, wiadomo dlaczego. Pierwszy powód zaczyna się na J, a drugi to praca.

- Zaraz przyjadę skarbie - powiedziałam, a on krzyknął po cichu szczęśliwy.

Spojrzałam wymownie na szatyna, a on pokazał rękę, że mam iść. Posłałam mu buziaka w powietrzu.

- Kevin wpłaciłeś już pieniądze na konto "Smith"? - zatrzymałam się przy drzwiach przypominając sobie.

- No właśnie... Za każdym razem pieniądze zostają zwracane i blokowane. Próbowałem z wielu kont i urządzeń, ale nadal to samo.

Kiwnełam głową i poszłam do samochodu. To miała być ostatnia rata, za pierwszej razem jak robiłam mu przelew też to było, ale później zrobiłam z innego konta. Nie zorientował się, bo dostaje masę przelewów. Tylko jak się domyślił?

~'~'~'~

Wjechałam na posesje, a przed domem była Marnie, która od razu mnie zobaczyła.

- Laura! -przytuliła mnie mocno - Co ty tu robisz? Myślałam, że będziesz jutro.

- Już nie mogłam się doczekać, żeby zobaczyć wasze mieszkanie - uśmiechnęłam się - A tak naprawdę to Matteo dzwonił i mówił, że nikogo nie będzie, więc o to jestem ja.

Marnie i Jeremy przeprowadzili się niedawno do Nowego Jorku. Jeremy dostał lepszą propozycję pracy.

Szliśmy w stronę ogrodu, jest bardzo gorąco jak na końcówkę sierpnia. Nagle się zatrzymała i stanęła na przeciwko mnie.

- Słuchaj, bo jest Alan, Theo...

- Co? - przerwałam jej.

Matteo okłamał mnie, tylko dlaczego. Nie rozumiem, przecież przyjechałabym do niego.
Chciałam się spytać, czy James też jest, ale bałam się odpowiedzi.

I'm falling in love with you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz