12.

1.2K 69 26
                                    

- Hej, Harry! Gdzie byłeś? Nie uwierzysz co się stało! - powitał go Ron od razu, gdy wszedł do pokoju wspólnego.

- Co się stało? - spytał brunet otrząsając się ze swoich myśli. Hermiona jednak była szybsza i zaczęła mówić. 

- Chodzi o Cho...- Harry na dźwięk tego imienia rozsiadł się wygodniej w fotelu. - Wcześniej nie mogliśmy cię znaleźć, więc poszliśmy cię szukać i znaleźliśmy Cho pod obrazem Grubej Damy. - podsumowała brunetka.

- Zaczęła wariować, mówiła, że za każdym razem jak cię potrzebuje, to cię nie ma. Spytała się nas, gdzie jesteś, a my jej powiedzieliśmy, że nie wiemy i wybiegła wkurzona...masz problem stary.

Harry ściągnął okulary i przetarł ręką oczy. - Muszę z nią porozmawiać.

- Tak właściwie, Harry...my też zauważyliśmy, że jej unikasz - powiedziała ostrożnie dziewczyna.

- Nie unikam jej - odpowiedział niepewnie. Założył z powrotem okulary i starał się unikać wzorku Hermiony.

Od kiedy Harry zaczął myśleć o Malfoy'u, krukonka straciła swój cały urok. Myślał by się jej pozbyć, ale nie był jeszcze gotowy przyznać się do swojej homoseksualności. Prawdę mówiąc wykorzystywał ją, ale nie czuł poczucia winy. W końcu ona to samo robiła z nim to samo. Po śmierci Cedrika, Cho czuła się zgubiona, więc poszła do pierwszego chłopaka, który wydawał się nią zainteresowany: Harry. Teraz zdawał sobie sprawę, że uważa ją za osobę powierzchowną, która swoim marudzeniem chce zwrócić na siebie uwagę. Postanowił dalej brnąc w te kłamstwa: nie sprawiało to, że czuł się dobrze, ale przynajmniej czuł się bezpiecznie.

- Ona od zawsze była trochę czepliwa. A po za tym to moja pierwsza dziewczyna i po prostu muszę nauczyć się funkcjonować w związku. - powiedział stukając palcami w kolano. Ron wydawał się usatysfakcjonowany z odpowiedzi, ale Hermiona jeszcze nie skończyła. - To nie wszystko. W ostatnich dniach wydajesz się trochę nieobecny. Wiemy, że Sam-Wiesz-Kto też wpływa na twoje samopoczucie, ale jest coś o czym nam nie mówisz, co cię denerwuję. - Ogromna empatia Hermiony chyba nigdy nie przestanie go zadziwiać, a Harry nie mógł się nie uśmiechnąć.

- Nie. Naprawdę doceniam, że cię o mnie martwicie, ale prócz tego co wiecie nic więcej mnie nie martwi.

W tym momencie Ron postanowił zainterweniować. - Gdybyś nas potrzebował, to wiedz, że możesz na nas liczyć.

- Wiem.

***

Minął już tydzień od zawarcia jego platonicznego związku z Malfoy'em. Spotykali się ze sobą między zajęciami, aby wymienić kilka ekscytujących gestów lub po prostu dać sobie przelotne pocałunki. Harry rozmawiał również z Cho i przekonał ją, że wszystko z nim w porządku. Co więcej, Snape wydawał się z nim zerwać wszystkie kontakty, nawet te podczas lekcji, i brunet nie miał nic przeciwko. Po tym zabieganym tygodniu nadszedł wreszcie weekend i Harry postanowił wyjść gdzieś z Cho, by ją trochę uspokoić.

- Hermiono, przestań - wykrzyknął Harry, wychodząc z pokoju wspólnego. Znów założył koszule Rona i brunetka decydowała, czy podwinąć kołnierzyk w górę, czy w dół, maltretując mu przy tym szyję.

- Musisz wyglądać perfekcyjnie. Dobra, jednak niski kołnierzyk. Ta koszula wygląda cudownie - powiedziała w końcu, zatrzymując się, by na niego spojrzeć i posłała Ronowi jedno ze swoich ponurych spojrzeń.

- Chciałbym przypomnieć, że ta koszula jest moja. - Wskazał na klatkę piersiową Harry'ego.

- Jasne Ron, jestem pewna, że na tobie też wygląda cudownie - powiedziała Hermiona lekko się rumieniąc. Twarz Rona też zmieniła kolor.

Przytłaczającą prawda || Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz