Zapraszam, mam nadzieje, że się spodoba.
■ ■ ■
Czuje jak, dłoń, zdecydowanie większego od jego własnej oplata go w pasie, a usta składają czułe pocałunki na niesfornych kosmykach brązowych. Leniwie otwiera swoje intensywnie zielone oczy i napotyka szare tęczówki przepełnione miłością? Tak, to na pewno miłość.
Poprawia się i cały wczołguje się na większe ciało, a głowę układa w zagłębieniu jego szyi — Łaskoczesz, słoneczko — szepcze Draco do jego ucha. — A tak poza tym, trzeba wstawać — dodaje.
— Jest niedziela, więc cały dzień chce spędzić w łóżku z tobą — całuje żuchwę starszego i jeszcze bardziej przylega do niego.
— Ja też cię kocham Harry — a Harry'emu za każdym razem raduję się serce, gdy słyszy te słowa. — Ale zabieram cię, do Hogsmeade, więc zbieraj ten tyłeczek ze mnie i idź się ogarnąć.
— Muszę? — blondyn kiwa potwierdzająco głową. — No dobrze, ale to nie oznacza, że nie wolałbym zostać tu — Kłamanie, zdecydowanie nie wychodzi mi.
■ ■ ■
Gdy byli mali, to Harry wyciągnął pierwszy rękę, proponując przyjaźń, teraz idąc z tą ręką przez Hogsmeade czuje, że to była najlepsza decyzja w jego życiu. Opiera głową o ramię starszego i wdycha zapach tych wszystkich przypraw, jakie unoszą się w powietrzu gdy wchodzą do trzech mioteł. Siadają przy stoliku przy oknie, gdzie na parapecie zbierają się jesienne liście.
Draco zamawia dla nich dwa kremowe piwa.
— Organizujemy taką małą imprezkę Halloween'ową, przyjdziesz pojutrze do pokoju życzeń o 21? — pyta blondyn.
— Małą, czyli na pół Hogwart'u? — dopytuje, przypominając sobie, jak ostatnie święta Bożego Narodzenia Snape nakrył prawie wszystkich uczniów w pokoju wspólnym Slytherinu schlanych w trzy dupy.
— Nie! — przeczy. — Maksymalnie może z piętnaście osób przyjdzie. Tylko elita ma wstęp — mówi z chytrym uśmieszkiem i puszcza oczko Harry'emu. — Wiec przyjdziesz ze mną?
— Tak, oczywiście, że tak. — odpowiada bez chwili zastanowienia. — Z tobą wszędzie... — Ale pojutrze jest wtorek... Robicie imprezę we wtorek?
— Tak! A czemu nie? Poza tym, nauczyciele nie będą się spodziewać wtedy imprezy, więc jest mniejsze prawdopodobieństwo, że nas nakryją.
Dopijają swoje piwa i spędzają czas na patrzeniu się oczy, trzymaniu za ręce, opowiadają sobie głupoty, a Harry dowiaduje się, że jego chłopak w dzieciństwie panicznie bał się bałwanów i kilka innych ciekawostek. I pomimo tego, że Harry obiecał, że nikomu nie powie to może piśnie coś o tym Hermionie.
Blondyn całuje Harry'ego w czoło i razem, po wspólnie spędzonym czasie wychodzą z baru... Ze złączonymi rękami.
A wokół tych dłoni formuję się niewidzialna ludzkim okiem różowa wstążka, która zaczyna rozszerzać się. Zaczyna okrążać ich ramiona, klatki piersiowe, nogi, aż cali znajdują się w bańce stworzonej z różowej wstążki. Wstążki szczęścia.
Może wstąpią jeszcze do miodowego królestwa, po czekoladowe żaby, które Harry tak ubóstwia. A Draco kocha patrzeć na szczęśliwego Harry'ego, choć i tak zawsze gdy blondyn jest przy nim, jest szczęśliwy.
■ ■ ■
Uśmiecha się do chłopaka, znajdującego na drugim końcu sali. Blondyn odwzajemnia uśmiech i wysyła Harry'emu buziaka w powietrzu. Harry rumieni się i szybko rozgląda się po sali, w nadzieli, że nikt tego nie zauważył. Zatrzymuję się na Snape, który z nienawiścią w oczach patrzy na gryfonach.
CZYTASZ
Cztery Niewidzialne Wstążki || 𝑑𝑟𝑎𝑟𝑟𝑦
FanfictionCztery magiczne wstążki, które krążą wokól Harry'ego definując jego uczucia. • Shot miał być Halloween'owy ale końcowo mało ma wspólnego z tym świętem.