Musiałam jej pomóc- Mia

4.6K 105 9
                                    


MIA

Kolejny siniak, poniżenie, ale muszę to wszystko znieść dla jedynej osoby na której mi zależy dla mojego synka Bruna. Kiedy poznałam tą dziewczynę u brata mojego oprawcy to wiedziałam że muszę jej pomóc. Nie chcę by żyła tak jak ja. Zarówno Matteo jak i jego brat Diego byli psychopatami. Dla mnie nie ma już ratunku, ale dla niej jeszcze był. Dowiedziałam się że nic nie pamięta, a jej prawdziwy mąż jej szuka to musiałam jej pomóc. Kiedy usłyszałam krzyki wiedziałam co się stało. Udało jej się. Oby teraz tylko bezpiecznie dotarła. Pewnie już szukają winnych za jej ucieczkę, mam tylko nadzieję że tego nie odkryją. Nie mogłam nigdzie wyjść sama, miałam to zabronione. On wiedział że się nie odważę, bo za bardzo kocham syna. W pewnym momencie słyszę jak z hukiem otwierają się drzwi, a przez nie wpada on. Wie wszystko jestem tego pewna, bo furię ma wypisaną na twarzy.

- Ty suko! Naprawdę jesteś taka głupia?!

- Ooo czym ty mówisz?

Serce powoli podchodziło mi do gardła. On szybkim krokiem znalazł się nade mną. Kolejne uderzenie prosto w twarz. Aż upadłam na podłogę.

- Wiesz kurwa co narobiłaś?! Przysporzyłaś mi tylko więcej pracy! Co siniaki już zdążyły ci się zagoić? A może chcesz się już pożegnać ze swoim bachorem?!

- Nie proszę zostaw go.

- O nie musisz za to zapłacić, może i pomogłaś tej suce uciec, ale i tak ją dopadnę. Wiesz co teraz się stanie? O proszę już nie jesteś taka odważna. Powiem ci co się stanie. Skoro już jesteśmy pieprzonym małżeństwem to się do czegoś przydasz. Wypieprzę cię tak że będziesz błagać o śmierć, a później zobaczysz co czeka tego małego gówniarza. Będzie cię to prześladowało. Wiesz przecież jak Tomas lubi się zabawić z takimi bachorami. Jego podnieca ich cierpienie. O ile przeżyję to spotkanie to będziesz patrzeć na jego cierpienie które go spotkało tylko i wyłącznie z twojej winy.

Kurwa, nie on nie może tego zrobić. Muszę jakoś ochronić syna. Nie mam jednak szansy nawet zareagować, a on znów mnie biję, rzuca na łóżko i łapię za szyję. Coraz trudniej jest mi złapać oddech. Nie mogę mu tym razem na to pozwolić. Na oślep szukam rękami czegoś co może mi pomóc. Wyczuwam na szafce jakiś wazon. Nie myśląc dłużej biorę nim zamach. Od razu upada na moje ciało. Z trudem spycham go z siebie. Nie wyszło mi to za dobrze bo z hukiem spadł z łóżka. Wtedy ktoś szybko wpadł do sypialni. Znałam tego ochroniarza. Z tych wszystkich bandytów on miał jakieś odruchy człowieczeństwa. Kiedy zobaczył w jakim stanie jestem widziałam że mi współczuł.

- Coś ty zrobiła?

- Ja-a musiałam...

- Czym ci zagroził?

- Chciał oddać Bruna Tomasowi. Nie mogłam na to pozwolić.

- Pomogę ci.

- Jak?

- Zabierzesz dziecko, a ja załatwię wam nowe życie.

- On będzie mnie szukał.

- Trupy nie szukają.

W tym momencie wyciągnął swoją broń z tłumikiem i postrzelił tego skurwiela. Czułą że w tym momencie byłam wolna.

- Czemu mi pomagasz?

- Bo jestem twoim bratem, a rodzice to skurwiele.

NADZIEJA- ZOSTANIE WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz