Jestem, a więc żyję. Żyję, a więc jestem. Czuję wszystko. Zapach skoszonej trawy. Ale jednocześnie nie czuję niczego. Słyszę wszystko. Śpiew ptaków. Dwójkę plotkujących nastolatków. Rozmowę przez telefon. Kłócącą się parę. Widzę też wszystko. Ludzie biegnący na autobus. Bawiące się dzieci. A nawet małą pszczołę na mleczu. Ale ludzie są ślepi, niczego nie dostrzegają. A przecież jestem człowiekiem, więc nic nie widzę.
Stereotyp. Funkcjonuje w świadomości społecznej jako uproszczony i zabarwiony obraz rzeczywistości. Utarte wyobrażenie jakiegoś zjawiska albo jakiejś osoby. Jest niepotrzebny.
Płeć. Zespół cech pozwalających podzielić osobniki danego gatunku na dwie grupy oznaczane jako męskie i żeńskie, odgrywające uzupełniające się role w procesie rozrodu.
Kobieta. Na całym świecie krąży o niej wiele stereotypów. Powinna być piękna i mieć idealną figurę — wąską talię, większe biodra i piersi, ale też bez przesady, nie mogą być zbyt duże. Powinna nosić makijaż, bo jak tego nie robi uważana jest za zaniedbaną, ale nie powinien być on mocny, taki makeup-no makeup. Włosy długie — ale nie za długie — i zadbane, zawsze ładnie spęte. Musi być wydepilowana, przecież włosy są nienaturalne i wyglądają brzydko. Nie powinna pokazywać za dużo ciała, ale też nie zakrywać się cała. Odsłonięte ramiona, uda albo brzuch przecież pociągają wszystkich facetów w okolicy. Ale nie może chodzić jak zakonnica. Powinna być mądra, ale bez przesady. Powinna widzieć, kiedy ma się śmiać. Powinna umieć gotować. Powinna lubić sprzątać. Nie powinna narzekać. Powinna grzecznie słuchać się swojego męża. Nie umie prowadzić samochodu. Jest uczuciowa, jest emocjonalna, jest humorzasta. Kobiecie nie można ufać.
Mężczyzna. Na całym świecie krąży o nim wiele stereotypów. Powinien być męski — cokolwiek to znaczy — i wysportowany. Szerokie barki, płaski brzuch — najlepiej z sześciopakiem. Chociaż tak naprawde to nie ważne, jak wygląda. To jest mężczyzna, jemu wolno wszystko. Nie powinien się malować — makijaż jest wyłącznie dla kobiet. Nie może się golić, to babska sprawa — chociaż jeżeli bardzo chce, to niech przytnie swoją brodę, wolno mu. Założenie sukienki to jego grzech główny. Może chodzić bez koszulki po mieście, w końcu musi się fleksować swoim ciałem. Ale niech nie nosi crop topów, one powinny wyparować. Wcale nie musi być mądry, wystarczy, że umie krzyczeć odpowiednio głośno. Nie musi być zabawny. Powinien znać swoje miejsce — jest najlepszy i najważniejszy na świecie. Powinien mieć prawo jazdy. Musi mieć dobrą pracę, żeby utrzymać rodzinę. Nie powinien płakać — przecież nie jest babą. Jest uparty, jest władczy. Mężczyźnie nie można ufać.
Rodzina. Zwyczajowa rodzina składa się z kobiety — matki, mężczyzny — ojca, i dzieci — najlepiej dwójkę, syna — aby przedłużył ród, i córkę — aby wydać ją za mąż. Masz męża w wieku osiemnastu lat? Źle. Nie masz męża w wieku trzydziestu lat? Źle. Masz dzieci w wieku dwudziestu lat? Źle. Nie masz dzieci w wieku czterdziestu lat? Źle. Nie chcesz mieć dzieci w ogólę? Źle. Masz za dużo dzieci? Źle.
Rodzicami nie mogą być osoby tej samej płci. Czujesz się inaczej, że nie jesteś ani mężczyzną, ani kobietą — jesteś ideologią. Kochasz kogoś innego, tej samej płci co ty — jesteś ideologią. Nie kochasz nikogo — jesteś ideologią. Możesz bić dziecko — dopóki jesteś hetero, możesz wszystko. I nie ważne, że nie kochasz swojego dziecka i na niego przelewasz wszystkie swoje smutki i żale — dopóki jesteś hetero, tobie wolno. I nie ważne, że kochasz swoje dzecko i się o nie troszczysz — jesteś homo, ty nawet nie jesteś człowiekiem, ty jesteś ideologią.
Norma społeczna. Zasady określające funkcjonowanie jednostki w społeczeństwie. Śmieszne jest to, że normy społeczne zamiast pomagać bardziej krzywdzą. Mówią, co możesz robić, by ludzie cię lubili i szanowali. Mówią, czego robić nie możesz. Nie ważne jest, co lubisz. Jeśli chcesz być postrzeganym jako człowiek, rób wszystko wbrew sobie.
Nie wiem. Nie rozumiem. Nie chcę. Nie czuję.
Nie wiem, po co to wszystko. Po co chodzimy do szkoły przez dwanaście lat naszego życia. Po co idziemy na studia. Po co chodzimy do pracy. Po co słuchamy się starszych. Po co.
Nie rozumiem, jaki życie ma sens. I tak wszyscy umrzemy. Prędzej lub później. Albo przez wypadek, albo ze starości. Nie będziemy żyć wiecznie, więc po co się staramy. Więc po co żyjemy i się staramy?
Nie chcę udawać. Kogoś innego. Kogoś, kim nie jestem.
Nie czuję się sobą.
Caly czas przybieram maskę. Gdy jestem w nienajlepszym humorze, udaję szczęście. Mam uśmiech na twarzy. Nie jest on szczery, ale ludzie nie zwracają na to uwagi. Uśmiech = radość. Radość = nie trzeba się martwić. Nie jest ważne to, że poprzez uśmiech najłatwiej jest wszystko ukryć.
Nie czuję się sobą.
Jestem kategeryzowany, przydzielany do różnych kategorii. Nie jestem traktowany jak człowiek, a bardziej jak zwierzę, którym można sobie dyktować. Któremu można mówić, co ma robić. Podaj mi wodę, zrób mi herbatę, wyprostuj się, tego nie noś, nie czesz się tak, ucz się lepiej, zachowuj się, jesteś kobietą.
Nie czuję się sobą.
Każdy całe życie mi powtarzał "jesteś dziewczynką, jesteś kobietą". Nie. Nie czuję się tak. Nie czuję się ani dziewczynką, ani kobietą. A więc czy czuję się mężczyzną? Nie. Też nie. Więc kim jesteś? Nie wiem. Nikim? Człowiekiem? Osobą?
Jestem osobą, która szuka siebie. Która szuka, kogo lubi, a kogo nie. Która odkrywa, kto jej się podoba. Która czeka cierpliwie, aż wszystkiego się dowie.
A może po prostu jestem nikim. Może każdy jest nikim i nikt jest każdym. Nie wiem. Wystarczy szukać, a znajdziesz odpowiedź.
CZYTASZ
.𝙗𝙊𝙧𝙉
Short Story⇢kim jestem i po co istnieję !!postmodernizm!! [ one shot ] ᠉𝑒𝑛𝑑𝑒𝑑 © fioletowynalesnik, 2021