Sieroty Baudelaire przekaligrafowały przepis na sos puttanesca z książki kucharskiej na karteczkę, a Sędzia Strauss była tak uprzejma, że poszła z nimi na rynek, gdzie nabyły niezbędne produkty. I chociaż Hrabia Olaf nie zostawił dzieciom zbyt dużo pieniędzy, zdołały kupić wszystko, co potrzeba. Oliwki znalazły u straganiarza, który pozwolił im skosztować kilku odmian i wybrać najsmaczniejsze. W budce z makaronami wypatrzyły kluseczki o ciekawym kształcie i poradziły się sprzedawczyni, ile należy kupić na trzynaście osób - licząc dziewięcioro gości, Hrabiego Olafa i ich troje. Potem w supermarkecie kupiły czosnek, który jest rośliną bulwiastą o ostrym smaku; anchois, które są małymi, słonymi rybkami; kapary, które są pączkami kwiatów niewielkiego krzewu i smakują jak marzenie, a także pomidory, które, wbrew temu, co sądzi większość ludzi, są owocami, a nie warzywami. Przyszło im do głowy, że należy podać również deser, więc nabyły kilka opakowań budyniu w różnych smakach. Może gdy przygotują pyszną kolację - myślały sobie - Hrabia Olaf zacznie się do nich odnosić bardziej życzliwie.
- Bardzo pani dziękujemy za okazaną nam dzisiaj pomoc - powiedziała Wioletka, gdy wracali do domu. - Nie wiem, jak byśmy sobie bez pani poradzili.
- Wyglądacie mi na osoby inteligentne - odparła Sędzia Strauss. - Przypuszczam, że i tak coś byście wymyślili. Nadal jednak wydaje mi się dziwne, że Hrabia Olaf zlecił wam przygotowanie tak wielkiej kolacji. No, jesteśmy na miejscu. Pójdę do siebie. Mam nadzieję, że wkrótce wpadniecie wypożyczyć coś z mojej biblioteki.
- Jutro? - podchwycił Klaus. - Możemy wpaść jutro?
- Czemu nie - uśmiechnęła się Sędzia Strauss.
- Doprawdy, nie mamy słów wdzięczności - powiedziała Wioletka, starannie dobierając słowa. Mając tylko zmarłych rodziców i Hrabiego Olafa, który je traktował wyjątkowo podle, dzieci nie nawykły do dobroci ze strony dorosłych i nie były pewne, czy przypadkiem nie powinny się jakoś odwdzięczyć. - Jutro, zanim znów skorzystamy z pani biblioteki, Klaus i ja z największą przyjemnością wyręczymy panią w obowiązkach domowych. Słoneczko jest, co prawda, za małe do pracy, ale na pewno znajdziemy coś, w czym mogłoby się przydać.
Sędzia Strauss uśmiechnęła się do dzieci, chociaż oczy miała smutne. Położyła rękę na głowie Wioletka, która poczuła się tak dobrze, jak już dawno się to nie zdarzało.
- Dziękuję, nie trzeba - powiedziała Sędzia Strauss. - Jesteście zawsze mile widzianymi gośćmi w moim domu.
Potem zniknęła za drzwiami, a sieroty Baudelaire patrzyły za nią jeszcze chwilę, zanim poszły do siebie.
Prawie całe popołudnie Wioletka, Klaus i Słoneczko gotowali sos puttanesca według przepisu z książki kucharskiej. Wioletka prażyła czosnek, płukała i siekała anchois. Klaus obierał pomidory i wyjmował pestki z oliwek. Słoneczko bębniło drewnianą łyżką w rondel, podśpiewując piosenkę, którą samo ułożyło. Cala trójka czuła się znacznie mniej nieszczęśliwa niż kiedykolwiek od dnia przybycia do domu Hrabiego Olafa. Woń gotowanych potraw często działa na nas kojąco, więc w kuchni zrobiło się przytulnie, kiedy sos dusił się na wolnym ogniu - jest to termin kulinarny i oznacza: "gotował się nad bardzo małym płomieniem". Trzy sieroty rozmawiały sobie przyjemnie o rodzicach i o Sędzi Strauss, którą zgodnie uznały za fantastyczną sąsiadkę i w której bibliotece zamierzały spędzać jak najwięcej czasu. Tak sobie gwarząc, mieszały budyń czekoladowy i kosztowały go co chwila. Wkładając budyń do lodówki, żeby się ochłodził, Wioletka, Klaus i Słoneczko usłyszeli donośny huk otwieranych drzwi. Zdaje się, że nie muszę wam mówić, kto wrócił do domu.
- Sieroty? - wrzasnął skrzekliwym głosem Hrabia Olaf. - Gdzie jesteście, sieroty?
- W kuchni, Hrabio Olafie. - zawołał Klaus. - Kończymy gotować kolację.
CZYTASZ
Seria Niefortunnych Zdarzeń - Lemony Snicket
Mystery / ThrillerDrogi Czytelniku! Z przykrością zawiadamiam Cię, że książka, którą trzymasz w ręku, jest wyjątkowo nieprzyjemna. Opowiada ona historię trójki dzieci, którym wszystko układa się fatalnie. Pomimo uroku osobistego i inteligencji rodzeństwo Baudelaire w...