Z moich oczu wypłwywały kolejne łzy. Stracę ją. Dlaczego to wszytsko musi się tak skończyć?! Oh, Salazarze... Czy kiedykolwiek się dowiem? Dlaczego muszę przyjąć ten cholerny znak? Dlaczego jestem Pansy Parkinson? Dlaczego się tak nazywam? Dlaczego muszę być jednym z nich? Ja ją kocham, jest najważniejszą osobą w moim życiu!
Rzuciłam o ścianę kabiny moim notesem. Niepoprawnie związane ze sobą kartki rozsypały się po całym pomieszczeniu.
- Cholera! - wrzasnęłam.Mój dziennik był w kawałkach. Na szczęście rzadko kiedy ktoś zaglądał do tej łazienki że względu na Jęczącą Martę. Zebrałam wszystkie kartki i wzięłam do ręki ostatnią.
To był ten wiersz.
Ten list.
List dla niej.Włożyłam wszystkie kartki do torby, oprócz tej jednej. Wiedziałam co muszę zrobić. Istniało tylko jedno wyjście. Najlepsze wyjście.
Pobiegłam do wieży Gryffindor'u. Na szczęście zawsze podawała mi hasło.
Weszłam i zobaczyłam ją. Siedziała przy kominku, jak zawsze czytając książkę. W pomieszczeniu nie było nikogo oprócz niej. Zbliżyłam się do miejsca, w którym siedziała.- Pansy? Co tu robisz? - zapytała zdezorientowana. Rzadko pojawiałam się w tym miejscu. Nikt nie wiedział o naszym związku, nikt nie wiedział nawet o tym, gdy byłyśmy przyjaciółkami, gdy wspólnie się uczyłyśmy. Teraz było inaczej.
- Przepraszam, Hermiono.
Podałam jej kopertę i dokończyłam to co chciałam powiedzieć.
- Otwórz, gdy naprawdę będziesz za mną tęskniła.- Pansy! O co chodzi? - zawołała, gdy wychodziłam.
- Dowiesz się - powiedziałam z pewnością w głosie i mało przekonującym uśmiechem na twarzy.Zanim ruszyłam w miejsce, w którym chciałam wszystko naprawić, postanowiłam udać się do dormitorium, porozmawiać z Draconem. Powiedzieć mu co ma zrobić, gdy ja wszystko naprawię.
Weszłam do pokoju wspólnego i skierowałam się do sypialni chłopaków. Lekko zapukałam, chwilę później przede mną stanął wysoki, czarnoskóry brunet.
- Pansy? Czego tu szukasz? - zapytał chłodno. Nigdy nie mieliśmy dobrych kontaktów, ale nie teraz mi o tym myśleć.
- Gdzie jest Draco?- Poczekaj chwilę - zgodnie z rozkazem czekałam pod drzwiami, z których wyszedł mój przyjaciel.
- Draco musimy porozmawiać. Teraz - dodałam widząc, że chce znaleźć jakąś wymówkę. - Chodź.
Wyszliśmy z pokoju wspólnego Śizgonów. Oparłam się o zimną ścianę korytarzu. Znowu się rozkleiłam.
- Pansy, co się dzieje? Nigdy nie widziałem cię w takim stanie.- Kocham ją, ale muszę to zrobić. Draco, byłeś jedną z najważniejszych osób w moim życiu, zawsze cię kochałam. Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie. Wszycy mogliby sobie tylko pomarzyć, żeby mieć takiego przyjaciela. Zawsze mogłam na ciebie liczyć i ty na mnie, ale zawsze następuje koniec takich pięknych historii...
- Czekaj. Kogo kochasz? - przerwał mi, wydawało mi się, że dopiero teraz dotarł do niego sens pierwszych słów, które wypowiedziałam.
- Wiem, że to dziwne, ale przez cały czas ukrywałyśmy nasz związek. Nie chciałyśmy, żeby ludzie wiedzieli.
- Ale kogo?
- Hermionę. Hermionę Granger.
- Pansy! Przecież ona jest z mugolskiej rodziny. O ile twoi rodzice w końcu by się z tym pogodzili to Czarny Pan cię zabije! Przecież jutro przyjmujesz znak! On jutro będzie wiedział wszystko! Zabije Ciebie! I ją! Coś ty najlepszego zrobiła? - przytulił mnie lekko.
CZYTASZ
𝐭𝐡𝐢𝐬 𝐢𝐬 𝐚𝐥𝐥 𝐦𝐲 𝐟𝐚𝐮𝐥𝐭 || ᵖᵃⁿˢᵐᶦᵒⁿᵉ
Fanfiction❝when the sun dies and you see the full moon on sky don't look on the ground there will be blood on that my blood next to this will be rose rose of death rose that I loved rose for I was born rose what I got rose you gave me rose from you, hermion...