Wstałam i poprawiłam ręcznik. Szybko chwyciłam za satynową szatę od Draco i ją założyłam. Podeszłam do stolika na którym była moja różdżka chwyciłam za nią obracając się. Machnęłam różdżką, kiedy miałam mówić zaklęcie.- Ekspeliarmus! - usłyszałam głos blondyna a moja różdżka zniknęła w mgnieniu oka. Oparł się plecami o drzwi i kręcił moją własność na palcach. Przewróciłam oczami oburzona i odeszłam.
- Jesteś do dupy - westchnęłam wyciągając ubrania z szafy.
- Ah tak? A kto przed chwilą mnie obmacywał? I to jeszcze dziewczyna mojego brata. Wstydziłabyś się. - pomachał palcem, zgiął kolano i położył stopę na ścianę za nim.
- I tak wiem, że ci stanął od samego patrzenia na mnie - zaśmiałam się.
- Ty...
- Skończyłaś? - nagle wszedł do pokoju Dracon. Jego zdziwienie nie dało się opisać żadnymi słowami. Był kompletnie zmieszany widokiem przed sobą.
- A ty co? Ducha zobaczyłeś? - zakpił Leon.
- Wynoś się stąd - warknął wskazując na drzwi palcem.
- O ile sięgam pamięcią to nie jest twój pokój. Także nie ty o tym decydujesz, kto może go opuścić.
- Lepiej wyjdź puki mam cierpliwość - zacisnął oczy blondyn. Trzymałam niespokojnie moje ubrania, patrząc na ich obaj.
- Ty? Ty nigdy nie miałeś talentu do cierpliwości do ludzi. Jesteś wybuchowy Draco, i nie panujesz nad swoimi emocjami, kiedy widzisz jak ktoś przybywa w obecności twojej dziewczyny. Prawda? - zrobił smutną minę Leon i położył dłoń na ramieniu jego brata. Chłopak odrazu zrzucił dłoń z jego barku nie patrząc na niego.
- Nie waż się odzywać do mnie w ten sposób Leon. Bo srogo za to zapłacisz - mówił poważnie i spojrzał na niego.
- Ja? - wskazał na siebie. - Jesteś śmieszny. I dość żałosny jak na twój poziom. Tata nie tak cię wychował.
- To nie jest już mój ojciec - warknął. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc co do cholery mówi Draco.
- Dr..
- Milcz - przerwał mi groźnie. Uciszyłam się spuszczając wzrok.
- Dobrze wiesz, że nie dasz sobie rady bez jego pieniędzy. Predzej czy później i tak do niego przyjdziesz po pomoc. A on jako iż jesteś jego synem, robi to. Pomaga ci, kiedy nie powinien. Ale wiesz dlaczego się tak dzieje? - zapytał go.
- Dlaczego? - powiedział w jego usta.
- Dlatego, że jesteś z Rihanną. A to wiąże się z tobą. Ojciec wie, że mówisz dosłownie wszystko Miller. I jakby się dowiedziała, że ojciec jej chłopaka nie pomógł mu. Była by zła i smutna i próbowałaby ci jak najlepiej pomóc.
- I co ona ma z tym wspólnego? - zapytał zdekoncentrowany.
- To, że gdy Rihanna jest smutna i bez życia. Voldemort o tym wie i nie jest zadowolony, że ktoś lub coś spowodowało, że jego pomocnica jest w takim stanie. I wtedy zawsze tym zajmuje się Voldemort. A wtedy ucierpiałaby cała rodzina. Nasz ojciec się go boi gorzej od naszej matki.
- Niby skąd tyle o tym wiesz, co?
- Czarny pan bardzo mi ufa. I wdałem się z nim w pare nielegalnych układów. Znam go na tyle by to wiedzieć. - założył ręce na klatce.
- Jesteś nikim Leon. Nikim! Nie mam już brata, wynoś się stąd! Nie istniejesz już dla mnie. I nigdy nie będziesz istnieć. Odebrałeś mi szacunek i zaufanie do rodziców, przez ciebie mi nie potrafią zaufać! Nienawidzą mnie, i to kurwa wszystko twoja wina! - wykrzyczał mając kamienną twarz Draco.
Nagle moje łzy zaczęły spływać a ręce lekko się trzęsły. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam. To jest jakiś pierdolony sen.
- Ty straciłeś szacunek? Ty? To mnie kurwa rodzice nienawidzą odkąd skończyłem 15 lat!
- Co ty pieprzysz? - prychnął blondyn.
- Kiedy miałem 15 lat rodzice zauważyli, że zaczynasz podrywać dziewczyny albo one same na ciebie lecą. Nie miałeś wtedy jakiegokolwiek czasu dla nikogo, omijałeś wszystkich szerokim łukiem. Zamknąłeś się kompletnie w sobie. Matka to zauważyła i zaczęła się martwić i zwracać na ciebie większą uwagę. Myślała, że jesteś smutny i potrzebujesz miłości. Ale ciebie to nie obchodziło nawet to, że mieli mnie w dupie. Zawsze się dobrze dogadywaliśmy ale ty nagle odwróciłeś się od wszystkich! A to ja nie byłem zauważany! Ciebie zawsze szanowali, to ja byłem tym który jest odrzucony. I ty jeszcze masz czelność mówić, że to ciebie mieli gdzieś? Jesteś tak żałosny Draco, że ja w to zaczynam wątpić że jesteśmy rodzeństwem. - widziałam jak Leon jest cały w łzach. Mówił spokojnie ale łzy cały czas mu leciały po twarzy.
- Wyjdź. Ostatnia rzecz o jaką cię proszę. Wyjdź stąd i nie mieszaj się w moje życie nigdy więcej - zamknął oczy wskazując na drzwi.
- Dobra - powiedział i potrącił go barkiem. Trzasnął drzwiami kiedy wyszedł. Draco spojrzał na mnie i podszedł zdenerwowany.
- Co on tu robił? - zapytał. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
- Po prostu przyszedł - powiedziałam spokojnie.
- Nie kłam! - krzyknął a moje serce się zatrzymało.
- Mówię jak było Draco - szepnęłam.
- Mów prawdę do cholery! - znowu krzyknął.
To nie był Draco, którego znam.
- Draco... - chciałam go złapać za dłoń.
- Nie wymawiaj mojego imienia Miller - cofnął się.
- Ja nie chciałam - zaszkliły mi się oczy.
- Co? Co zrobiłaś? Jak nie powiesz nigdy mnie już nie zobaczysz - uspokoił się. Zagryzłam nerwowo wargę i spuściłam wzrok.
- On mnie molestował i nie mogłam uciec. Ale nic nie zrobiłam z nim, przez co byś zerwał ze mną. - chłopak zamknął oczy i ujrzałam spływające łzy.
- Co on kurwa ci zrobił? Tego już dosyć - odwrócił się i wyszedł.
- Draco! - krzyknęłam ale on nie posłuchał i trzasnął drzwiami. Zakryłam dłońmi twarz i opadłam na podłogę płacząc. Wiem, że Draco nie pozwoli aby ktoś mnie znów skrzywdził. On go zabije. Usłyszałam pukanie do drzwi ale miałam gdzieś to. Nie odzywałam się tylko płakałam skulona przy łóżku. Po chwili wszedł Blaise i mnie odrazu przytulił.
- Spokojnie. Nie zabił go. - szepnął. Wtuliłam się w chłopaka a łzy leciały na jego czarną koszule.
CZYTASZ
Tacy Sami - (draco malfoy)
Romance- Nie jestem twoja i nigdy nie będę! Możesz sobie pomarzyć. - parsknęłam. - Ah tak? Sama tego chcesz. Na kolana - zarządał. - No chyba jesteś niepoważny - kpiłam. - Na kolana mówię! - rozkazał. - Nie!