Leżałam właśnie na swoim dużym białym łóżku, ubrana w czarne jeansy i w ciemno zieloną dużo za dużą na mnie bluzę z kapturem, a moje brązowe włosy związane były w kucyk. Duża biała walizka była już zapakowana po brzegi, tak jak kilka dodatkowych bagaży.
Trzymałam w swojej prawej dłoni stare zdjęcie, które znalazłam na strychu zabierając z niego wszystkie swoje rzeczy. Na fotografii znajdowałam się w parku blisko mojego rodzinnego domu, miałam wtedy dziesięć lat. Moja ręka była owiniętą wokół szyi małego chłopca. Miałam wtedy na sobie czerwone szorty z dwoma paskami po bokach i niebieski top, a chłopiec obok mnie miał niebieskie workowate szorty, biały podkoszulek z dekoltem wyciętym w serek. W tle były drzewa, a inne dzieci bawiły się na placu zabaw. Właśnie wtedy mieliśmy iść do czwartej klasy podstawówki i nasi rodzice dzień przed rozpoczęciem roku zabrali nas na rodzinny piknik.
Lucas Oliver's.
Tak miał na imię ten mały chłopiec, który był dla mnie wszystkim, całym moim światem. I chociaż był o rok starszy ode mnie, to ja i tak od zawsze byłam od niego wyższa co zawsze mu przeszkadzało. Lucas i ja byliśmy najlepszymi
przyjaciółmi, był dla mnie jak starszy brat.Kiedy wraz z rodzicami i swoją młodszą siostrą przeprowadził się do Californii i zamiszkał obok mnie, w wielkim ceglanym domku z ciemnym dachem i bardzo dużym ogródkiem. Nasze okna znajdywały się na przeciwko siebie, a na samum środku znajdowało się bardzo wysokie i stare drzewo, przez które łatwo mogliśmy do siebie przychodzić. Wpadliśmy na to jak Lucas potrzebował mojej pomocy, a moi rodzice nie pozwalali mi wyjść z domu.
Nasza dzielnica była najbogatszą dzielnicą w naszym mieście. Mama Lucasa była prawnikiem, a za to jego tata najlepszym chirurgiem w Stanach. Niestety, przez swoją prace nigdy nie spędzali zbyt dużo czasu w domu przez co można powiedzieć, że Luc zaliczał się do bardzo nieśmiałych osob. Tak naprawdę był najbardziej nieśmiałą osobą jaką kiedykolwiek poznałam. Pamiętam, że za każdym razem kiedy ktoś na niego patrzył, on spuszczał głowę i patrzył się w podłogę, a kiedy coś chciał powiedzieć zawsze bardzo się jąkał, nie wiem czy to było ze strachu, czy ze stresu, a może te oba czynniki na to działały.
*10 lat wsześniej*
Matt, czyli mój o trzy lata starszy brat siedział na podłodzę z dwuletnią siostrą Lucasa próbując nauczyć ją alfabetu, nasi rodzice w tym czasie wraz z naszymi nowymi sąsiadami siedzieli w salonie oglądając jakiś program w telewizji. Ja natomiast siedziałam znudzona na barowym stołku w kuchni zajadając się jedzeniem bogów czyli krewetkami. Słyszałam jak Lucas po obiedzie powiedział, że idzie na górę do swojego pokoju, więc z nudów postanowiłam znaleźć jego pokój, a wraz z nim też jego. Zeskoczyłam ze stołka i ruszyłam w strone długich, białych drewnianych schodów. Wchodzenie po schodach w tym domu było bardzo męczące, ale gdy już dotarłam na sama gore moim oczom ukazał się korytarz był bardzo długi, a z każdej strony znajdowało się mnóstwo drzwi na przeciw siebie, przez chwilę chciałam się poddać i wrócić do jedzenia moich ukochanych krewetek, ale na samym końcu korytarza zauważyłam lekko uchylone białe drewniane drzwi i w tamtym momencie ruszyłam w ich stronę, delikatnie w nie zapukałam i po chwili usłyszałam przestraszony głos Lucasa.
- K... kto tam? - zapytał ośmiolatek strasznie się jąkając podchodząc coraz bliżej do drzwi co słyszałam po jego krokach.
- To ja, Maddy. - odpowiedziałam spokojnie, a po chwili chłopak powoli otworzył drzwi. Stanął przede mną i popatrzył się w dół na swoje żółto zielone skarpetki z samochodzikami.
- P-potrzebujesz czegoś? - zapytał, a jego głos drżał ze strachu. Odrazu zauważyłam to, że byłam kompletnym przeciwieństwem Luca. Nie byłam nieśmiała, ani nie stresowałam się rozmawiając z ludzimi. Lubiłam nawiązywać nowe przyjaźnie.

CZYTASZ
Dark Green
Фанфик- A więc mówisz, że gdybym cię teraz pocałował, nic byś do mnie nie poczuła? - zapytał, robiąc jeden krok w moją stronę. - Uh.. na pewno. - odpowiedziałam, w głębi duszy lekko poddenerwowana. - No to, sprawdźmy twoją teorię, dobrze? - zapytał, i to...