Pov. Kaoru
Miałem dość dzisiejszego dnia. W pracy była duża ilość zamówień więc nawet nie było czas aby zjeść jakieś lepsze śniadanie a nie jakąś, pierwszą lepszą bułkę ze sklepu.
Chcę teraz jak najszybciej wrócić do domu i coś zjeść, najlepiej aby była z restauracji Kojiro. Ale idiota nie zrobił aby jego restauracja miała dowóz więc będę musiał najpierw iść do jego restauracji oddalonej o kilka kilometrów a potem znów tą samą drogą wrócić do mojego domu.
No cóż mówi się trudno.
Jedyne o czym teraz jest moje miękkie łóżko, ciepła pościel i Kojiro który na niej leży i czeka aż do niego przyjdę aby się poprzytu-
Chwila co.
Czemu ja zacząłem myśleć o Kojiro w ten sposób. CZEMU JA W OGÓLE O NIM ZACZĄŁEM MYŚLEĆ, PRZECIEŻ ON JEST TYLKO MOIM... On jest moim... No właśnie, kim on dla mnie jest?Znamy się praktycznie od urodzenia, spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu a nawet niektórych czynności nie wyobrażam sobie bez jego obecności, jego restauracja po moim domu jest najbardziej odwiedzanym przeze mnie miejscem, czasami nawet czuje jakbym mieszkał u Kojiro bo by mi nie przeszkadzało...
KAORU USPOKÓJ SIĘ JESTEŚ ZMĘCZONY POTEM O TYM POMYŚLISZ.
I po tym jak zrozumiałem że przez ostatnie 5 minut wpatrywałem się w ścianę, wstałem jak najszybciej od mojego miejsca pracy i wyszedłem szybkim krokiem z budynku.
Po kilku minutowym spacerze zaczęło mi się niebezpiecznie kręcić w głowie, ledwo utrzymywałem równowagę. Stałem w pełnym słońcu, głodny i zmęczony.
Po tym nie pamiętam co się stało. Wiem tylko że zemdlałem. Jeszcze pamiętam że ktoś do mnie podszedł ale kto to był tego się nie dowiem...
Przynajmniej na tą chwile.Pov. Kojiro
Właśnie jechałem do restauracji z dostawą niektórych składników. Część z nich kończyła się tak szybko że musiałem w trakcie pracy wychodzić do sklepu aby je dokupić. Po mijając że musze teraz zamawiać dwa razy więcej i z tego powodu leci też więcej kosztów, ale pomimo tego to był dość spokojny i zwyczajny dzień.
Ale w pewnym momencie wydawało mi się że widziałem Kaoru który zmierza w stronę mojej restauracji i nie było by w tym nic dziwnego bo Cherry zawsze przychodzi do mojej restauracji aby to coś zjeść albo po prostu posiedzieć i mnie podenerwować, ale Kaoru zaczął się niebezpiecznie chwiać w różne strony aż w końcu upadł na ziemię.
Nie wiedząc co się z nim dzieje zaparkowałem gdzieś samochód i do niego podbiegłem.
- Kaoru? - Spytałem ale nie dostałem odpowiedzi.
A czego miałem się spodziewać że wskoczy mi na ramiona i powie że to żart?
...POMIJAJĄC TO ŻE POMYŚLAŁEM ŻE WSKOCZY MI NA RAMIONA.
Wziąłem Kaoru na ręce i położyłem go na tylnych siedzeniach w moim aucie. Chciałem dojechać jak najszybciej do mojego domu abym mógł się zaopiekować Kaoru. Jechałem szybko ale jednocześnie tak aby policja nie miała się do czego przyczepić.
Kiedy w końcu dojechałem, zaniosłem Kaoru na piętro gdzie znajdowało się moje mieszkanie. Znajduje się w tym samym miejscu co moja restauracja więc od razu mogłem też zanieść składniki na kuchnię (wiem że Kaoru zemdlał ale ja dbam o jej poziom ok?).
Położyłem Kaoru na moim łóżku i otwarłem okna, poszedłem też do kuchni aby coś ugotować, Kaoru był pewnie głodny po pracy a ja dokładnie widziałem jakie danie poprawi mu humor. Kiedy skoczyłem nalałem też mu wody bo założę się że Kaoru zapomniał pić przez cały dzień i to dlatego zemdlał na środku chodnika.