— Nie rozumiesz, prawda?
Cisza. Skrobanie pióra po pergaminie zatrzymało się, a czekoladowe oczy spojrzały na niego ze zmieszaniem.
— Oczywiście, że rozumiem — odpowiedział prostując ramiona i przez chwilę, tylko chwilę, przypominał mu starego Toma. Tego, przy którego boku spacerował pod gwieździstym niebem w bezimiennej wsi na drugim końcu świata, bo przeczytał o tym miejscu w tanim romansidle i chciał je zobaczyć. Tego, z którym rządził Wielką Brytanią.
Ale to już nie był jego Tom. Teraz siedział sam na tronie, pogrążony w rozpaczy, udając, że ta sytuacja nigdy się nie wydarzyła. Upadły król z buntującym się królestwem. Harry wiedział, że to tylko kwestia czasu aż ktoś zabierze mu koronę i widział też, że Tom w głębi duszy też to rozumiał.
Ale udawał, że nie.
Powinien wiedzieć lepiej niż polegać na tak dziecinnej praktyce. Ignorowane problemy w końcu nie znikają, a zamiast tego robią się coraz większe i większe i przygniatają cię łamiąc wszystkie kości aż będziesz błagać o litość.
Czy on sam nie był tego najlepszym przykładem?
— Naprawdę tego nie rozumiesz — oznajmił bez głębszych emocji. Dawno już zniknęły. — Nic, co było martwe, nie może wrócić do żywych. Nigdy.
— Harry...
— Tom, proszę. Daj mi odejść. Moja śmierć nigdy nie była twoją winą. Proszę.
Kamień wskrzeszenia błysnął raz, potem drugi, ale zostało to niezauważone.
— Czy nie czytałeś baśni? Moja połowiczna obecność tutaj doprowadzi cię do samobójstwa, przecież wiesz. Nie ignoruj rzeczywistości.
— Harry, rozmawialiśmy już o tym.
— Nie, Tom. Musisz pozwolić mi odejść. Nie należę tutaj. Proszę, nie każ mi tego robić.
Ktoś krzyknął, okno pękło. Kryształ upadł na podłogę.
— Kocham cię — powiedział złamanym tonem.
Jaka szkoda, że przeszło mu to przez gardło dopiero kiedy serce jego miłości przestało bić.
CZYTASZ
fall of the kingdom ; tomarry
Fanfiction"Jak kocha to wróci", mówili. "Musisz dać mu odejść", kłamali.