Zachmurzone niebo nocą zdecydowanie przerażało. Ciemność czaiła się w pustych, obskurnych uliczkach Seattle. Przygaszone latarnie leniwie oświetlały brudne chodniki. Takie wieczory jak ten, lepiej spędzać w domu. Nie dość, że już się czuje jesienne zimno, można łatwo narobić sobie kłopotów. Czasami można usłyszeć trzask uderzającego o ścianę telewizora, płacz dziecka, krzyki dorosłych czy też głośną muzykę puszczaną przez zbuntowanych nastolatków. Lampy momentalnie zamigotały, a z jednej z uliczek wyłoniła się wysoka postać. Budowa ciała wskazywała, że jest to mężczyzna. Niepewnym krokiem ruszył w stronę budek telefonicznych. Szybko włożył pieniądze do automatu i wykręcił numer.
- Dzień dobry, Laboratorium XYT. W czym mogę pomóc? - usłyszał miły głos w słuchawce.
- Tu Dave...
- Dave?! - przerwała mu ostro - Miałeś tu być 20 minut temu. Gdzie ty się podziewasz? Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! Przecież wiesz jak cenny jest czas, nie może nam się nie udać z twojego powodu. - Tego chłopak bał się najbardziej. Przez cały ten czas łudził się, że dadzą mu spokój. Tak bardzo chciał wrócić do normalnego zycia...
- Anno... - zaczął. - Żadna Anna! Dla Ciebie jestem pani Collins. Oczekuję tu ciebie w ciągu 5 minut. Inaczej wiesz co się stanie? - kobieta zawistnie się zaśmiała - Nie waż się ponownie spóźnić, to nie jest zabawa.
Zdenerwowany, odłożył słuchawkę i usiadł na ławce. Nie wiedział, że tak to się skończy. Ciągle miał nadzieję, że może uda mu się z tego wyrwać... najwidoczniej nie. Powoli wyciągnął pistolet z kieszeni swojej kurtki, nie miał zamiaru dać im tego czego od niego oczekiwali. To źli ludzie, a on nie jest taki głupi. Przecież to może wszystkich zabić... Przyłożył sobie lufę do głowy, powolnie odliczając od 10. Z każdą sekundą jego palce mocniej zaciskały się na spuście. Od śmieci dzieliło go zaledwie kilka chwil, kiedy mężczyzna w czarnym kombinezonie wyrwał mu broń z ręki.
- Przed nami nie da sie uciec. - powiedział mężczyzna z fałszywym uśmiechem na twarzy i razem z towarzyszami wciągneli Dave'a do czarnego busa. Odjechali. Jakby nigdy nic, znów było słychać wrzaski i trzaski na ulicach.
CZYTASZ
Komunikat.
FantasyBrak leku, wirus zaraża ludzi na całym świecie. Czy czwórka przyjaciół da sobie rade? A co najważniejsze..czy pozostanie w nich cząstką człowieczeństwa? Wjedź do świata strasznych stworzeń. Boisz się? Kiedy zaczniesz nie dasz rady przestać.