Jesteś dla mnie wszystkim

252 8 5
                                    

Dzisiaj mecz Chelsea vs Crystal Palace. Mam nadzieję, że chłopaki sobie dobrze poradzą i wygramy mecz. Nie mogłam przestać myśleć o meczu Kai chyba też bo od godziny leżymy zamyśleni.
-Dzisiaj mecz-oznajmiłam.
-Księżniczko stresujesz się bardziej niż ja.
Z nikąd się popłakałam. On wziął moją twarz w dłonie i powiedział.
-Nie przejmój się aniołku.
-Jesteś dla mnie wszystkim Kai..
-Ty dla mnie też kochanie-odpowiedział i mnie mocno przytulił. Leżaliśmy tak trochę.
-Za dwie godziny musimy być na miejscu Victoria-oznajmił.
Popatrzyłam na niego i podbiegłam do łazienki. Ubrałam się gdy nagle poczułam starszy ból i zaczęłam wymiotować.
-Księżniczko co jest?-usłyszałam zestresowanego Kai'a.
-Nic!
Chłopak wszedł do łazienki i na mnue popatrzył zły.
-Chodź mała. Usiądziesz na ławce i nie będziesz się ruszać.
Grecznie się posłuchałam i poszłam za nim do auta. Dojechaliśmy na miejscu i poszliśmy do szatni.
-Źle wyglądasz-na wejściu usłyszałam Jorginho.
-Dzięki każda kobieta chce to słyszeć.
-Ogólnie jesteś śliczna, ale naprawdę źle wyglądasz-próbowała się wytłumaczyć.
-Dziękuję Jorginho.
Po skończeniu rozmowy z nim usiadłam obok Kai'a i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam siedział obok mnie tylko Arrizabalaga .
-Kazali mi zostać bo i tak nie gram w głównym składzie, a wątpię, że wejdę.
-Dzięki, ale mogliście mnie obudzić.
-Nie! Dobrze ci to zrobiłam. Wyglądasz o wiele lepiej.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam do chłopaka.
-Idź do trenera-powiedział gdy się odsunęłam. Jak zawsze grzecznie nie się posłuchałam.
-Witaj Victorio. Na meczu z Arsenalem mnie nie nie będzie. Poradzisz sobie sama?
-Raczej tak.
-Dzisiaj to ja Ci będę pomagał, a ty tu rządisz.
-Dobrze i dziękuję.
Poszłam pochwalić się Kai'owi, ale nie zdążyłam bo trener krzyknął.
-Victoria rządzi na dzisiejszym meczi i na następnym! Mnie na meczu z Arsenalem nie będzie, więc słuchajcie się jej.
-Dobrze!-krzyknęli piłkarze i poszli do szatni, a ja za nimi. Pobiegłam do Kai'a szczęśliwa. Nigdy bym nie pomyślała, że będę trenerką Chelsea.
Kilka minut później zaczął się mecz.
W dwudziestej siódmej minucie wyszliśmy na prowadzenie dzięki bramce Marcosa Alonso.
-Jest!-krzyknęłam.
-A ty się martwiłaś-usłyszałam z tyłu głos Kai'a.
Na trybunach było słychać kibiców głośno krzyczących Chelsea! Chelsea!
W czterdziestej minucie objeliśmi prowadzenie dwoma punktami. Gdy zeszli byłam naprawdę z nich duma.
-Przemowa Victorio-powiedział trener, a ja od razu podbiegłam do chłopaków.
-Pulisic i Alonso gratuluję bramki jesteście świetni! Gracie bardzo dobrze wygramy!
-Dzięki Vicky-odpowedzieli równocześnie piłkarze.
-Idzie Joshua i Julian!-krzyknął Kai, a ja gwałtownie się obruciłam.
-Cześć Havertz!
Mój chłopak podbiegł i przywitał się z przyjaciółmi. Po chwili podesxli do mnie.
-Joshua Kimmich, a ty to zapewne Victoria?-odezwał się piłkarz Bayernu.
-Tak miło mi Cię poznać.
Po tych słowa poczułam, że ktoś mnie przytula.
-Cześć Vicky-powiedział przytulony do mnie Brandt.
-Cześć Julian.
-Trenerka Millera nieźle.
Popatrzyłam z uśmiechem na piłakrza Borussi Dortmund.
-Zaczyna się aniołku-oznajmił Kai. Zaczęła się druga połowa. Do pięćdziesiątej ósmej minuty nic się nie działo, aż gola strzelił Chalobah.
-Trzy zero!-krzyknęłam radośnie.
W sześćdziesiątej siódmej minucie z boiska zszedł Azpilicueta.
-James wchodzisz!-powiedziałam równocześnie z trenerem.
Prawie pod koniec zszedł Pulisic, a wszedł Kai i Alonso zszedł, a wszedł Emerson. Grali jeszcze kilka minut gdy w końcu się skończył. Wszyscy poszliśmy do szatni.
-Gratuluję chłopaki byliście świetni.
-Dzięki Victoria ty też nadajesz się na trenerkę-powiedział Chalobah.
-Miło mi, że tak sądzicie.
-Kai idziemy już?-zapytałam po chwili.
-Tak! Joshua i Julian u nas śpią pamiętaj.
Popatrzyłam na niego z uśmiechem i poszliśmy do auta.
-Ty ile masz lat Vicky?-zapytał gracz Bayernu gdy dotarliśmy już do domu.
-Jestem młodsza od Kai'a tyle powiem.
Havertz się uśmiechnął i poszedł do kuchni.
-Śpicie w pokoju gościnnym chłopaki. Tam jest!-powiedział pokazując im palcem. Uśmiechnęli się i poszli do siebie. Ja i Kai poszliśmy także do siebie i zasnęliśmy. Następnego dnia.
_______________________________________
Zaniedługo koniec książki. Następna o Federico już zaczynam pisać. Mam nadzieję, że wam się podoba. Zostawcie coś po sobie☺️

To nie przypadek| Kai Havertz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz