Violetta
Cześć. Nazywam się Violetta Castillo. Mam 20 lat, mieszkam teraz w Buenos Aires, moim narzeczonym jest Leon Verdas, mamy wspólnego przyjaciela Federico, a moją przyjaciółką jest Francesca. Jestem teraz w siódmym niebie ! Jestem w 3 tygodniu ciąży. Zaraz mu to powiem, napewno się ucieszy. Schodząc na dół po chodach dostałam smsa. Ciekawe od kogo. Postanowiłam zobaczyć później bo teraz najważniejsze jest abym powiedziała Leonowi o tym, że jestem w ciąży.- Muszę Ci coś powie... - nie dokończyłam, bo przerwał mi dźwięk smsa. Zignorowałam to. - Muszę Ci coś powiedzi... - znowu sms teraz postanowiłam sprawdzić. - zaczekaj.
Od; Nieznany
Jesteś w ciąży ? Zgadłam, prawda ?Od; Nieznany
Nie mów nic Leonowi bo coś się stanie mu, Fedricowi, Francesce i dziecku. Masz tu nie wracać.Od; Nieznany
Nieznany ?Do;
Tak. Jeszcze dzisiaj wyjadę tylko nic im nie rób.- To co mi chciałaś powiedzieć ?
- Yyyy... że Cię bardzo kocham.18:00
-- Halo ?
-- Wyjeżdżasz ?
-- Tak, już się pakuje.
-- To dobrze. Słuchaj... masz zrobić tak. Napisać list, napisz w Nim, że Twoje uczucie do niego się wypaliło, że zrywasz zaręczyny i że wyjeżdżasz i nigdy nie wrócisz. zrozumiano ?
-- Tak
-- A i jeszcze jedno, masz nikomu nic nie mówić że dostawałaś takie smsmy.Drogi Leonie !
Piszę do Ciebie list pożegnalny !
Chciałabym Ci w nim przekazać, że moje uczucie do Ciebie się niestety ale wypaliło. Nie ma go. Zrywam zaręczyny. Wyjeżdżam nie wiem na ile ale prawdopodobnie już nie wrócę. Przeproś ode mnie wszystk
ich, ale przeprosiny należą się najbardziej Tobie, więc przepraszam. Proszę, nie szukajcie mnie.Twoja Violetta xx
List położyłam na Nasze łóżko w sypialni. Nie mogę, nie chcę tego robić ale muszę bo inaczej moim bliskim coś się stanie. Spakowaną walizkę wzięłam i pojechałam na lotnisko. Postanowiłam lecieć do Madrytu.
Następnego dnia
Boże jaki Madryt jest piękny.... właśnie wróciłam z zwiedzania. Ale i tak wolałabym wrócić do mojego kochanego Buenos Aires.
Do Leona... Ugh ! Jakie moje życie jest skomplikowane...
Leon
Nie mogę uwieżyć, że Viola wyjechała bez słowa pożegnania. Tęsknie za nią. Szukaliśmy ją w wszystkich miejscach gdzie mogła być chociaż prosiła o to żeby jej nie szukać. Muszę ją znaleźć.8 miesięcy później
Dalej jej nie znaleźliśmy. A ja tak cholernie tęsknie za moją księżniczką. Kocham ją ponad życie. Jeżeli coś jej się stanie to sobie tego nigdy nie wybaczę. Lecimy z Francescą i Federico na takie małe 3 tygodniowe wakacje do Madytu. Może chociaż trochę się rozerwiemy. Jutro o 4 w rano mamy samolot. Na miejscu będziemy jakoś o 8.
Violetta
Nie długo urodzę za jakieś kilka dni bo wciąży jestem już 8 i pół miesiąca. Tęsknie... tęsknie za Leonem. Chociaż tyle czasu minęło nie potrafię zapomnieć... Kocham go. Tutaj poznałam Ludmiłę, Camilę i Maxiego. Mieszkają w tym samym hotelu co ja. Naprawdę w porządku ludzie.Nestępny dzień
Idziemy właśnie na obiad. Winda już jest na Naszym piętrze. Otwiera się. W widzie są trzy osoby, 2 chłopaki i jakaś czarnowłosa dziewczyna, ich twarzy nie widziałam, ponieważ Maxi, Camil i Ludmiła wchodzili pierwsi i nie widziałam. O nie ! Winda się zacięła.
- Czy ona się zacięła ? - zapytała ta czarnowłosa... ten głos... kogoś mi przypomina.
- Francesca ? - wyjrzałam aby zobaczyć jej twarz
- Violetta ? - zapytała po czym przeszła przez moich przyjaciół, gdy mnie zobaczyła od razu mnie przytuliła.
- Co Ty tu robisz ?
- Przyjechałam na wakacje. A Ty czemu wyjechałaś bez słowa ? Leon się załamał
- Francesca... uwierz mi też nie było łatwo odejść... ja musiałam.
- Ale dlaczego ?
- Nie mogę powiedzieć. Ale tu gorąco, trochę mi nie dobrze... - powiedziałam odsówając się od Fran i zrobiłam sobie wachlaż z ręki.
- Viola... czy Ty jesteś... ?
- Tak.
- Jejku to super ! Gratulacje.
- Violetta ? - zapytał jeden z chłopaków.
- Leon ? - zapytałam, a Maxi, Lu i Cami cały czas byli cicho, zupełnie tak jakbyich nie było... za nich wyszedł Leon, boże w ogóle się nie zmienił. Uśmiechał się do mnie.
- Co Ty tu robisz ? - zapytał
- Mieszkam. A Ty ?
- Na wakacjach jestem z Fran i Fede.
- Fede ?
- Wołał mnie ktoś ? - zaśmiał się i podszedł do Naszej trójki. - Cześć Violu
- Cześć - powiedziałam uśmiechnięta szeroko.
- Ej... czy Ty jesteś... ? Tak ? - zapytał Federico
- No... tak. - przytulił mnie. - A z kim. ? - zaskoczył mnie tym pytaniem, nie wiedziałam co powiedzieć.Uratowała mnie winda która się otworzyła. Szybkim krokiem poszliśmy na obiad, byliśmy spóźnieni 10 minut.
- Jaki numer macie stolika ? - zapytałam FRancesce
- 13, a Wy ?
- 12 - zaśmiałyśmy się.Wieczorem w klubie.
Jesteśmy w klubie, zrobiło mi się trochę duszno więc postanowiłam wyjść na zewnątrz. Na moje nieszczęście Leon wyszedł za mną.
- Dobrze się czujesz ?
- Trochę mi nie dobrze i brzuch mnie boli
- Na kiedy masz wyznaczony poród ?
- Za 5 dni.
- To może być to. Dzwonię na pogotowie.Następny dzień
Jestem w szpitalu, brzuch mnie bolał bo dziecko chciało wyjść ale w szpitalu mu się już tego odechciała. Do mojej sali wszedł Leon
- Cześć.
- Hej - powiedziałam
- Potrzebujesz czegoś ?
- Nie. - uśmiechnęłam się.
- Violu... kogo to dziecko ?
- A jak myśisz ?
- Nie wiem
- Twoje.
- Naprawde ?
- Tak.
- To fajnie. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Mogę ? - zapytał pokazując na mój brzuch, przytaknęłam, Leon odkrył moją kołdrę i dotknął mojego brzucha, a w tym czasie dziecko kopnęło.
- Aaa.
- Mamy jeszcze szansę ? - zapytał z nadzieją w głosie - Bo jeśli jest tak jak napisałaś mi w liście to to zrozumiem.
- To znaczy... bo ja bym chciała do Ciebie wrócić ale nie mogę.
- Czemu ?
- Ponieważ... nie mogę powiedzieć... Przepraszam
- Proszę... powiedz
- Nie powiesz nikomu ?
- Nie.
- A więc... pamiętasz Nasz ostatni dzień ?
- Pamiętam
- No właśnie. Wtedy chciałam Ci coś powiedzieć, a mianowicie o ciąży, ale dostałam smsy że mam Ci nic nie mówić, a jeżeli powiem i nie wyjadę to Wam wszystkim zrobi krzywdę. Proszę... zrozum mnie. Nie możemy do siebie wrócić.
- Możemy zamieszkać tutaj.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - powiedziałam - Aaaa - syknełam z bólu.
- To już ?
- Tak
- Idę po lekarza.Następnego dnia.
Były jakieś powikłania i musieli mi dać narkoze, ale mi ani dziecku nic się nie stało. Teraz właśnie mnie przewieźli na normalną sale gdzie czekał Leon.
- Cześć - powiedział
- Hej.
- Jak się czujesz ?
- Dobrze. Dziękuje. - do sali weszła pielęgniarka z dzieckiem i dała mi ją na ręce, i wyszła - Jaka ona słodka.
- Ma Twoje geny. - zaśmialiśmy się.
- Ma Twoje oczka, piękne zielone. - powiedziałam - Wybaczysz mi ?
- Ale co ?
- No, że Ci nic nie powiedziałam.
- Jasne - Do sali weszli Nasi wszyscy przyjaciele, usiedli wszyscy wkoło Nas, znowu weszła pielęgniarka, a Fran dała jej aparat, żeby zrobiła zdjęcie.****
Piszcie czy Wam się podoba :)