2.Nigdy nie mów nigdy

88 12 7
                                    

Mama zawsze mi powtarzała, że uroda u kobiet przemija, więc powinnam się wykształcić. Od zawsze otrzymywałam komplementy w kwestii swojej urody, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, że warta jest aż tyle, że ktoś będzie chciał za nią zapłacić.
Właśnie stoję przed jego drzwiami z jego prawą ręką, gotowa by zmierzyć się z człowiekiem,który jest w stanie zapłacić ile tylko zechcę, za jedną noc z nim spędzoną.

-Jesteśmy.-odparł spokojnie szczur,a po chwili dodał.-Wyluzuj.On jest dobrym facetem.-uśmiecha się do mnie przyjemnie. Zachowuję się trochę jak ojciec. Wlewa we mnie nadzieję, że wszystko będzie ok, kiedy tam wejdę.

-Zobaczymy...

-Pracuję dla niego od lat.-powiedział patrząc mi w oczy.-Nigdy dotąd nie widziałem go, aż tak kimś zafascynowanego...

-Nie interesuje mnie to.- zaczęłam się jeszcze bardziej stresować, moje dłonie zaczęły strasznie się pocić. Wytarłam je szybko o ubranie.

-Możesz wejść. Jeśli czegoś będziesz potrzebować czekam na zewnątrz.- szczur mruga do mnie i powoli się odwraca się do mnie plecami, ma zamiara iść, ale zatrzymuje go mój głos.

-Czekaj!- krzyknęłam, zatrzymał się i odwrócił przodem do mnie.- Jak Twój szef ma na imię?

-Antonio- odparł z lekkim uśmiechem na twarzy i odszedł. Jestem ciekawa co go tak nagle rozweseliło.Stałam tam jeszcze chwilę wpatrując się w drzwi, gdy nagle zdecydowałam się wejść. Gabinet był w kolorach czerni, a prosto przed drzwiami stało,wielke czarne biurko, a za nim na krześle siedział w całej okazałości Antonio. Patrzył w telefon, ale gdy przeszłam przez pruk drzwi, jego wzrok był utkwiony we mnie.

-Buenos noches!- powiedział, a w jego oczach zobaczyłam małe iskierki.Mogłabym się zatopić w tych brązowych tęczówkach.- Usiądź.- wskazał na krzesło. Usiadłam.

[Buenas noches-Dobry wieczór]

-Jak brzmi twoja decyzją?.-zapytał patrząc mi bardzo głeboko w moje oczy.

-Zgadzam się.- znowu te cholerne iskierki, jakbym dziecko dostało nową zabawkę, ale nie ze mną takie gierki.

-Świetnie.-uśmiechnął się uwodzicielsko,no trochę kolana mi zmiękły. Nie wiem czy oszalałam, ale wydaje mi się, że się nim tęskinłam. Wstał że swojego fotela i podszedł do mnie.

-Choć ze mną.- wyciągnął pomocną dłoń, żeby pomóc mi wstać, przyjęłam ją. Szliśmy tym samym korytarzem, którym tu przyszłam, ale w przeciwną stronę. W końcu dotarliśmy do jakiś schodów, którymi dotarliśmy na dach. Tak.Na kurwa pieprzony dach. Popatrzyłam na niego jak na debila.Chyba to zobaczył, bo się wkońcu odezwał.

-Za kilka minut pojawi się tu helikopter. Czy napewno jesteś gotowa, by do mnie dołączyć?- popatrzył na mnie poważnie.

-Wygląda na to,że już nie ma odwrót, nieprawdaż?

-Wszystko zależy od ciebie.Ja tylko coś Ci zaproponowałem, a ty zawsze możesz zmienić zdanie.

-A chciałbyś?- zapytałam z uniesione brwią.

-Oczywiście, że nie.-puścił mi oczko.

-W takim razie możemy ruszać.- chociaż nie pokoi mnie dług Harego, podobnie jak strach przed niebezpieczeństwem i fakt, że jestem zmuszona polecieć z człowiekiem,którego nie znam. Mam przeczucie, że wszystko będzie ok i mam nadzieję, że jestem w dobrych rękach. Po upływie kilku minut przed nami zaczyna lądować.

-Jesteś gotowa?- znowu patrzy na mnie wzrokiem pełnym pożądania

-Tak.- wchodzimy do helikoptera i ruszamy w nieznane. Po jakoś 15 minutach jesteśmy na miejscu.Jesteśmy w porcie. Antonio wysiadł pierwszy i poszedł w nieznaną mi stronę. Chwilę po nim też wyszłam, przede mną pojawił się szczur.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 04, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mafia loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz