♚ Rozdział 1 ♚

58 9 0
                                    

Nigdy nie znaleźli ciała pierwszego i jedynego chłopaka, który złamał mi serce.

I nigdy nie znajdą.

Zagrzebałam Hektora Galanisa w tak głębokim dole, że nawet same diabły ziemi nie mogą go dosięgnąć. 

Sen, z którego się ocknęłam był o nim; o dniu, w którym powiedział mi, że to była tylko zabawa, a on już się znudził. Jakaś inna dziewczyna wpadła mu w oko. Nawet nie pamiętam jej imienia. W tamtym czasie, wszystko o czym myślałam to, że oddałam Hektorowi wszystko: mój pierwszy pocałunek, moją miłość, moje ciało. A kiedy powiedziałam mu, że go kocham, wszystko co miał do powiedzenia to:

"Dzięki, ale myślę, że nadszedł czas, abyśmy ruszyli dalej".

Miał też inne rzeczy do powiedzenia. Kiedy zatopiłam mój nóż w jego klatce piersiowej, słowa wypływały z niego niemal tak szybko jak krew.

Nie mógł tego zrozumieć. Ja też nie mogłam. Ledwo pamiętałam, jak chwyciłam nóż, który ojciec dał mi na piętnaste urodziny - trzy miesiące wcześniej - ze srebrnej stali, wysadzany kryształami, ale pamiętam, że krew Hektora pasowała do inkrustowanych rubinów.

Pamiętam też, co w końcu pomogło mojej głowie dogonić moje walące serce: ostatnie słowo z ust Hektora.

Alessandra.

Jego ostatnim słowem było moje imię. Jego ostatnia myśl była o mnie.

Wygrałam.

Ta wiedza osadza się we mnie teraz tak samo jak trzy lata temu. To poczucie słuszności, spokoju. Unoszę ramiona w powietrze, przeciągając się jak kot, zanim przewrócę się na drugą stronę łóżka. Para brązowych oczu znajduje się zaledwie kilka centymetrów od moich własnych.

- Do diabła, Myron, dlaczego się na mnie gapisz? - pytam.

Przyciska pocałunek do mojego nagiego ramienia.

- Bo jesteś piękna.

Myron leży na boku, z głową wspartą na zaciśniętej pięści. Moja pościel zakrywa go od pasa w dół. To cud, że mieści się w łóżku, jest tak wysoki. Loki opadają mu na czoło, a on odrzuca głowę do tyłu, by oczyścić wzrok. Zapach drzewa sandałowego i potu unosi się nade mną. Ręką przytrzymuję prześcieradło nad klatką piersiową, podnosząc się do pozycji siedzącej.

- Ostatnia noc była fajna, ale powinieneś już iść. Mam dziś wiele do zrobienia.

Myron wpatruje się w moją klatkę piersiową, a ja przewracam oczami.

- Może później? - pytam.

Spogląda na mnie, zanim jego oczy ponownie powędrują wymownie na moją klatkę piersiową.

Nie. Nie na moją klatkę. Na rękę trzymającą prześcieradło i dodatkowy ciężar, który teraz tam czuję. Na moim palcu znajduje się diament. Jest piękny, wycięty w kształcie jajka i zatopiony w złocie. Mruga w porannym świetle, gdy przechylam rękę z boku na bok. Pierścionek jest zdecydowanie najdroższym drobiazgiem, jaki kiedykolwiek mi podarował.

- Alessandro Stathos, kocham cię. Czy wyjdziesz za mnie?

Śmiech wypełnia pokój, a Myron wzdryga się, gdy go słyszy. Szybko przykładam wolną rękę do ust.

- Co ty sobie myślisz? - Po chwili mówię. - Oczywiście, że nie.

Jeszcze raz wpatruję się w przepiękny pierścionek. Z tym darem Myron przekroczył swoją przydatność. Z jakiegoś powodu moi kochankowie przestają dawać mi drogie prezenty, gdy odrzucam ich propozycje.

♚ The Shadows Between Us I PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz