Remus wszedł do pokoju gdzie stała niebieska kołyska, w której siedział mały chłopiec, który na widok swojego ujka roześmiał się uroczo. Lupin ucałował główkę malca i wyszedł z pomieszczenia.
Szybkim krokiem skierował się do salonu, gdzie czekała reszta jego przyjaciół. Miał jako jedyny zostać w domu z maleńkim Harrym, gdy reszta miała iść na misje. Wszyscy byli już spakowani i gotowi do drogi. Zszedł się z nimi pożegnać i życzyć powodzenia. To była z reguły dość standardowa misja. Nic specjalnego. Nie przewidywali żadnych trudności.
- Spokojnie, zajmę się Harrym, tak Lily według twojej listy. Mam ją przy sobie, dam sobie i będę ciągle na nią spoglądać - powiedział Lupin z uśmiechem i przytulił młodych rodziców.
- Przepraszam Lunio, ale strasznie się martwię kiedy mam go zostawiać, jest w tym wieku że pokazuje się u niego lęk separacyjny. Dobrze że zna ciebie od zawsze, to będzie mu łatwiej. - Odezwała się Lily z zmartwionym wyrazem twarzy.
- Nie masz się czym martwić, ty też James – Remus skinął na przyjaciela, który tylko się uśmiechnął w stu procentach ufając przyjacielowi.
- Powodzenia wam i wracajcie szybko – Lupin pomachał, a chwilę później podszedł do niego Syriusz, miłość jego życia, blask każdego dnia.
Black przytulił do siebie swojego chłopaka jedną ręką, całując go szybko w usta. Łagodny uśmiech wpłynął mu na twarz, gdy Syriusz odsuwał się by podążyć za przyjaciółmi. Kilka minut później Lupin został w domu sam z dzieckiem. Zamknął porządnie drzwi i wrócił do pokoju bratanka.
Podniósł malca i posadził go sobie na kolanach, gdy siadł na krześle zawsze będące obok łóżeczka dziecka. Chłopiec przytulił się do niego i spojrzał swoimi pięknymi zielonymi oczami. Remus potarł lekko jego plecy i poprawił uścisk, by usiąść trochę bardziej wygodne.
- I jak Harry? Chcesz usłyszeć jakieś historię ujka ze szkoły? - znał już odpowiedź gdy berbeć uśmiechnął się szerzej. - Dobrze więc, co chciałbyś usłyszeć? Może o tym jak twój ujek poznał swojego cudownego chłopaka? Tak więc...
Jedenastoletni Remus szedł przed siebie popychając wózek. Gdyby miał być szczery, to powiedziałby że boi się cholernie. Jego rodzice szli zaraz za nim, ale nie przynosiło to takiej ulgi na jaką miał nadzieję.
- Wszystko będzie dobrze kochanie - usłyszał głos swojej mamy za sobą. - Po prostu bądź sobą.
- Ale rada, dzięki przecież to rozwiąże wszystkie moje problemy - mruknął na tyle cicho by nikt go nie słyszał.
- Mama ma rację, wszystko jakoś się ułoży. Pamiętaj że pielęgniarka zawsze ci pomoże jeśli będziesz potrzebował pomocy w... wiesz jakiej sprawie - powiedział jego tata, co też niezbyt go uspokoiło.
Pożegnał się z rodzicami i wszedł do pociągu. Od teraz był skazany tylko na siebie. Jedyne co przewidywał w tym roku szkolnym to jedna wielka katastrofa. Cudem znalazł jakiś wolny przedział, co było jego osobistym sukcesem tego dnia. Jednak nie cieszył się długo samotnością, ponieważ kilka minut później do jego przedziału wparowało dwóch chłopców. Jeden z nich miał okulary i zmierzchwione włosy, a drugi w przeciwieństwie do poprzedniego idealnie ułożoną czuprynę również czarną jak poprzednik.
- Hej! Możemy tu usiąść? Ponieważ wszędzie jest pełno ludzi, a widzimy że ty jesteś sam to może dotrzymalibyśmy ci towarzystwa? - odezwał się okularnik, a jego kompan pokiwał głową.
- Eee, czemu nie? - odpowiedział, co sprawiło że dwójka chłopców wparowała do przedziału i rozsiedli się wygodnie.
- Nazywam się James Potter, a mój drogi towarzysz to Syriusz - rzekł brązowooki.
- Syriusz Black tak dokładnie, a ty?
- Eee, jestem Remus Lupin - odezwał się Remus
- Cześć Remus – drugi z chłopców uśmiechnął się delikatnie
- Tak oto ujek Remus poznał ujka Syriusza, wtedy jeszcze nie wiedzieli że się w sobie zakochają, myśleli że będą tylko przyjaciółmi, ale co ich winić, mieli tylko jedenaście lat - zakończył historię, podczas której Harry uważnie słuchał Lupina. - Jaką jeszcze opowieść chcesz usłyszeć? - zapytał malca który ciągle patrzył na niego swoimi dużymi oczami. - A może... o tym jak ujkowie powiedzieli sobie że się kochają? To było tak...
Szesnastoletni Remus szedł szybkim krokiem przed siebie udając że nie słyszy wołania w jego stronę. Łzy tliły się w jego jasnych oczach i nawet nie próbował ich zatrzymać. Przyspieszył kroku, aż chód stał się biegiem. Z impetem wleciał do wieży i stanął przy barierce by odetchnąć. Usłyszał otwierane drzwi i westchnięcie.
- Remus? Słyszysz mnie? Cokolwiek zrobiłem, nie skacz to nie jest tego warte - odezwał się Syriusz, co zmusiło Lupina do odwrócenia się.
- Nie chce się zabić idioto.
- To bardzo dobrze, a wręcz zajebiście. Co sprawiło że się tak wzburzyłeś? - zapytał czarnowłosy.
- Ty się jeszcze pytasz? Myślałem że wiesz, na to wygląda że po prostu nie jesteś taki jak ja - powiedział Remus.
- O co ci chodzi? Nie wiem o czym ty mówisz.
- Bo ja cię kocham idioto! - wykrzyczał Remus, czego po chwili żałował, ale nie mógł cofnąć czasu.
- Ty... kochasz mnie? - zapytał zmieszany Black, jednak po chwili jego wyraz twarzy zmienił się w wręcz zadowolony.
- O co teraz tobie chodzi? - zapytał Remus zauwawszy zmianę w jego spojrzeniu.
- Ponieważ ja... Ja myślałem że ty lubisz dziewczyny i nic nie mówiłem by niczego nie zniszczyć, ale skoro ty też mnie lubisz...
- Czekaj, czekaj, ty... - nie dane było mu skończyć ponieważ Syriusz zamknął mu usta pocałunkiem.
- I w ten sposób ujkowie dowiedzieli się że się kochają. Nie był to wymarzony sposób by wyznać sobie miłość, ale ja niczego nie żałuję.
Podczas historii oczy Harry'ego zamknęły się i malec zasnął. Remus ostatni raz przytulił chłopca i odłożył go do kołyski. Zszedł na dół by nie przeszkadzać małemu w śnie. Zaczął czytać książkę, lecz po prawie półgodzinnym spokoju zobaczył patronusa wlatującego do pokoju. Był to przepiękny niebieski jeleń.
- Remus, zamknij dom i chodź tu szybko. To była pułapka. Jest tu chmara śmierciożerców i sami nie damy sobie rady, nie bój się o pomoc, wezwaliśmy już zakon – To była cała wiadomość, po której Remus wystrzelił ze swojego miejsca.
Zrobił jak mówił James. Zamknął dom, by nikt nie mógł wejść do śpiącego Harry'ego i szybko teleportował się do miejsca gdzie byli jego przyjaciele. Wszedł w sam środek walki i od razu musiał się bronić, by nie oberwać. Znalazł swoich przyjaciół wzrokiem i popędził w ich stronę, by sprawdzić czy wszystko w porządku, lecz w połowie drogi poczuł że oberwał zaklęciem. Nawiązał kontakt wzrokowy z Syriuszem który już kilka sekund później był już przy jego boku.
Czuł jak krew wylatuje z jego ran i był coraz słabszy. Nie czuł już bólu który był tylko przez chwilę po uderzeniu. Spojrzał w zrozpaczone oczy swojej miłości. Widział jak ten próbował zrobić cokolwiek by mu pomóc, ale Remus już wiedział że to koniec.
- Kocham cię - zdołał wydusić, by po chwili życie uleciało z niego niczym dym ze zgaszonej świeczki.
W ten sposób Syriusz stracił miłość swojego życia, James i Lily drogiego przyjaciela, a młody Harry swojego kochanego ujka.
CZYTASZ
Oneshot - Wolfstar
FanfictionHistoria miłości opisana w inny sposób *przepraszam za błędy, ale pisałam to w nocy *okładka z pinteresta