Epilog

21 2 0
                                    

 
- Jakie znowu zaaranżowane KUR COO?!

- Ale proszę cię, nie krzycz tak. To dla twojego do

- Dla dobra królestwa jak już! Od kiedy to królowa wybiera sobie króla!? Od kiedy ja się pytam! – wydzierał się książę

- To nie tak! – starał się przekrzyczeć go król – Ty pojedziesz tam, bo oni mają same córki, więc nie mamy innej opcji

- V nie może tego zrobić za mnie?! Jej by to na pewno pasowało!

- Nie mów tak – uciszyła go królowa – Nie mówimy o tym.

***

Czułam w kościach budującą się, już od kilku dni, awanturę, ale gdy rodzice powiedzieli bratu, że przyjedzie delegacja od Czarnych z którymi mamy zawrzeć pakt, i że prawdopodobnie będzie chciała zabrać chłopca ze sobą, coś w nim pękło.

***

- Może jeszcze popcorn ci przynieść? – zapytałam z ironią w głosie, dwóch dziewczyn stojących w drzwiach, które chichotały i na żywo komentowały dyskusję rodzicieli i Gabriela. Skrzyżowałam ręce na piersi, oparłam się o framugę i razem z nimi przyglądałam widowisku, bo było na co patrzeć.

- Oni się nigdy nie nauczą, żeby nie urządzać takich spotkań w środku nocy, gdy wszyscy już śpią, prawda? – zapytałam, gdy opadło moje zaciekawienie sytuacją – Po drodze tu minęłam chyba z dziesięciu ,,zaniepokojonych,, strażników, gotowych na ratunek – parsknęłam – musiałam ich oddelegować z powrotem na ich stanowiska, bo jeżeli coś naprawdę miałoby się stać to byłaby chujnia

- V! – skarciła mnie, ciosem w ramię, Rose

- No coo? Mówię jak jest – podniosłam ręce w obronnym geście i uśmiechnęłam się niewinnie

- Ale może nie przy małej, hm? Wujostwo mnie chyba zabije jak Sophie zacznie powtarzać po tobie takie rzeczy

- No na pewno byli by zdziwieni – wyszczerzyłam się w jeszcze większym uśmiechu i puściłam oczko do dziewczynki – Dobra czas zakończyć to przedstawienie. Zatkaj uszy – szepnęłam i wzięłam czterolatkę na ręce. Przekroczyłam próg pokoju i

– CISZA DO CHOLERY! – wybrzmiało w pomieszczeniu – Czy łaskawie moglibyście przestać wydzierać twarze w środku nocy! Dziękuję! Obudziliście pół zamku, więc congratulations on that. Strażnicy się mało ze stresu nie posrali, bo nie wiedzieli, czy coś się stało, czy to znowu wy. No i co najważniejsze obudziliście młodą. Następnym razem sami ją sobie kurwa usypiajcie. Nieee – fuknęłam gdy matka chciała się odezwać – Nie skończyłam mówić. A ty – spojrzałam oskarżająco na brata – Małżeństwo to nie powód do siania zniszczenia i chaosu. Idź grzecznie spać i porozmawiacie na spokojnie rano, gdy twoje krzyki nie obudzą połowy królestwa

- Łatwo ci mówić, bo ty nigdy nie wyjdziesz za mąż. Stara panna – prychnął chłopak i opuścił miejsce zdarzenia

- Tobie też dobranoc. Chuj – warknęłam cicho i podążyłam za Rose, aby odstawić Sophie do łóżka

***

- Jak ty to robisz, że robisz takie rzeczy i ci się nie obrywa? Naucz mnie swych technik, bo ja dostaję opieprz za każdym razem jak się chociaż odezwę – zagadała mnie cicho siostra, gdy przechodziłyśmy korytarzami do komnaty w której spała razem z małą siostrzenicą

- Nie ma sposobu. I chyba nie mam jak ci pomóc, bo moje przywileje nazywają się ,,byciem pierworodnym,,. A tak serio, to chyba już się poddali i mają we mnie wyjebane. Ale czasem słuchają, chociaż tyle – oddałam dziewczynkę siostrze i skierowałam się do siebie, po drodze zahaczając o sypialnię brata.

***

- Puk puk – wtargnęłam do izby, a mój wzrok automatycznie padł na przebierającego górną szatę Gabriela – No nooo. Nie wiedziałam, że masz jakiekolwiek mięśnie – zauważyłam kąśliwie, widząc prężącą się przed lustrem postać

- Spierdalaj – westchnął, bardziej dla zasady, chłopak – Czego chcesz?

- Co ci odpierdoliło? Co to za akcja? Aż tak tego nie chcesz? – zapytałam spokojnie, siadając na fotelu

-  Nie. Nie chcę – odpowiedział szczerze i rozłożył się na łóżku – Nie chce się ożenić tylko dlatego, że rodzice tak chcą. Kobieto ja mam dopiero 16 lat! Całe życie przede mną! – stwierdził dramatycznie – Nie możesz ty tego załatwić? – dopytywał z nadzieją w głosie

- Niestety raczej nie – zaśmiałam się widząc z jaką powagą do tego podchodzi – Wiedziałeś przecież, że prędzej czy później cię to spotka.

- No wiedziałem, ale myślałem, że spotka później niż wcześniej – odparł i przykrył twarz poduszką

- Postaram się to ogarnąć – rozsiadłam się wygodniej i zamyśliłam przez chwilę

– Logicznie rzecz ujmując – zawiesiłam się zastanawiając, czy to przejdzie – Hm. Teoretyczniee – zaczęłam powoli -  im powinno zależeć bardziej, bo to Czarni są ostatnio w stanie biedy. Idąc tym tokiem rozumowania, nie powinno im przeszkadzać, jeżeli to my ustalimy zasady tego sojuszu. A jeżeli chcą przysłać córkę, lat około 20, to mogę przejąć ten obowiązek zamiast ciebie – westchnęłam i uśmiechnęłam się z nadzieją do brata

- NAPRAWDĘ?! – ożywił się Gabi. Pokiwałam głową na tak – Boże kocham cię! – rzucił mi się w objęcia i znacznie rozpromienił – Dziękuję ci – szepnął po jakimś czasie, odpuszczając uścisk – Naprawdę, dzięki

- Nie ma sprawy. Taka rola starszej siostry – parsknęłam śmiechem widząc jego minę – Sarkazm bejbe, sarkazm. Mówię przez to, że i tak będę tu siedzieć, więc zaślubiona, czy nie, nie robi mi za dużej różnicy. Nie to co tobie ciulu – potargałam mu włosy i wstałam z siedzenia – A teraz spać, bo jutro trzeba to obgadać z królem i królową – zauważyłam i ruszyłam do wyjścia.

- Branoc. I Viv? – zatrzymałam się w drzwiach – Dzięki – powiedział i posłał mi duży uśmiech – skinęłam tylko głową i zamknęłam za sobą drzwi
 
***
 
Hej. Pierwszy rozdział opowieści. 1010 słów. Nie obiecuję, że dotrwam do końca pisania, ale może z pomocą przyjaciółki, koniec tej historii ujrzy kiedyś światło dzienne. Szczerze to nawet nie wiem, czy będzie drugi rozdział hah. Mały disclaimer zanim ktoś się przyczepi do tego, że mówię na przyszłych sojuszników ,,Czarni,,. Królestwa w tym uniwersum są określane poprzez kolory, więc np. główna bohaterka jest z królestwa ,,Czerwonych,, itd. Ale to by było na tyle z tego co chcę powiedzieć

Good vibes only i będzie dobrze, seryjnie <3
 

WymianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz