Rozdział 1

17 2 0
                                    

Zniknęłam za drzwiami i odetchnęłam na myśl o tym, w co się właśnie wpakowałam.

- * To dla dobra tego debila* - powiedziałam sobie

[Mimo iż nie często to okazywała, troszczyła się o rodzeństwo … w swój porąbany sposób, ale to zawsze coś]

Po chwili namysłu porzuciłam pierwotny pomysł polegający na powrocie do mojej komnaty. Zamiast tego skierowałam się w stronę wyjścia z zamiarem udania się do, znajdującej się w królewskich ogrodach, biblioteki.

Szybko mijałam kolejne zakręty, przejścia i pokoje. Osoba niedoświadczona mogłaby się tu dość szybko zagubić, co zresztą wielu osobom się zdarzyło.

***

(wydarzenia z przed paru lat)

- VIV DO CHOLERY! – krzyknęła biegnąca w moją stronę przyjaciółka w eskorcie jednego ze strażników. Rzuciła mi się w ramiona,  przytuliła, a następnie odsunęła i przyłożyła z liścia.

- A to za co – parsknęłam śmiechem, zdziwiona tym co się właśnie stało. Skinęłam w stronę strażnika, na znak, że może już iść i nic mi nie grozi

– NIE ZAPRASZAJ MINE TU NIGDY WIĘCEJ, JEŻELI ZA KAŻYM RAZEM MASZ ZAMIAR MÓWIĆ, ŻE DOTRĘ TU SAMA! DOBRZE WIESZ, ŻE TO NIE PRAWDA – kontynuowała sfrustrowana dziewczyna

- Wybacz? – przeprosiłam, raczej bez przekonania – Myślałam, że po… – szybko zliczyłam w głowie ilość razy jaką mnie już odwiedzała  - po jakichś dwudziestu pięciu razach zapamiętałaś. Jak widzę, znowu się myliłam – starałam się zachować poważną twarz, w czasie gdy wyraz tej Iris przypominał jedną z rzeźb, które zrobił kiedyś mały Gabi… była wykrzywiona w grymasie emocji… bardziej lub mniej rozpoznawalnej. Nie wytrzymałam tak długo, więc już po chwili zaczęłam chichotać, czym zaraziłam koleżankę i teraz obydwie się kisiłyśmy.

- Wybacz?! Następnym razem spotykamy się przed główną bramą. Koniec dyskusji – powiedziała, gdy już przestałyśmy śmiać

- Już nie fochaj. Mogę nawet po ciebie przyjść – cmoknęłam w jej stronę i złapałam za ramię, aby wprowadzić dziewczynę do mojej komnaty.

Rozłożyłyśmy się na łóżku i zaczęłam opowiadać o przebiegu ostatnich kilku dni. Iris z wielkim zaangażowaniem wsłuchiwała się w historię, co jakiś czas dodając od siebie ,,słowa wsparcia’’ takie jak: ,,O kurwa’’, ,,Mhm’’, oraz ,,Co za skurwiel’’.

- Naprawdę on musi przestać to robić, bo niedługo skończy bez głowy – zauważyła lekko zirytowana dziewczyna – Przecież, ile można się powtarzać?

- Jak widać wiele razy – westchnęłam  i zaczęłam robić małe warkoczyki z włosów przyjaciółki, która zadecydowała, że moje kolana są lepsze niż każda jedna poduszka w tym pałacu – Ojciec chyba nie wie do czego jestem zdolna. Czasami, nie czekaj, nie czasami, ZAWSZE. Za każdym razem jak marudzi z powodu tego, że jeszcze nie mam chłopaka, kandydata na króla i inne takie tam, odnoszę wrażenie, że mówi to tylko po to, żeby mnie zdenerwować. Lub po prostu lubi zachowywać się jak pacan. Either way, jest to wkurwiające. Ile razy mogę mu powtarzać, że się nie doczeka króla, a co najwyżej królowej, bo jego najstarsza jest gay af – Iris parsknęła śmiechem, ale nic nie powiedziała. Ona była przecież pierwszą która się dowiedziała – Ale nie powstrzymuje to ojca przed pierdoleniem głupot typu: ,,Wyślemy cię do znachora to ci przejdzie’’, albo ,,Tylko tak ci się wydaje nie spotkałaś odpowiedniego mężczyzny’’, no kuurwa mać ile można. A potem ustawia mi spotkania z jakimiś facetami, których mózgi obracają się wokół tylko jednego. Seksu – zrobiłam teatralny gest rękoma i aż dostałam ciarek na wspomnienie jednego z takich chłopaków, który bardzo dosadnie dawał mi do zrozumienia czego chce i co go interesuje w tej relacji. To czego chciał, nie spotkało się z za dużym entuzjazmem z mojej strony, więc oddelegowałam go do ojca z obitymi jajami – Nawet fakt, że większość takich creepów wraca do niego z zażaleniami, że zostali poobijani, za ,,szczerość’’ nic mu nie robi. Wręcz przeciwnie, bawi go fakt, że dziewczyna zdołała pobić kilku dorosłych chłopów i jeszcze bardziej miażdży ich ego wyzwiskami – kontynuowałam.

- Pamiętajcie dzieci. Szczerość boli – zaintonowała koleżanka głosem godnym każdego trubadura

- Mało zabawne – zmierzyłam ją zimnym spojżeniem, ale po chwili również się uśmiechnęłam – Wracając do tego co naprawdę chciałam ci powiedzieć – zaczęłam, ale przerwało mi pukanie w drzwi i głos Gabiego – Mały idioto zajęta jestem, nie właź! – krzyknęłam, ale bratu nie wydawało się to przeszkadzać

- Co… O, hej Iris – spojrzał na dziewczynę z niechęcią – Co robicie – zapytał i rozsiadł się w fotelu

- Mała gadzino powiedziałam, że nie możesz sobie włazić do mojego pokoju kiedy chcesz! Szczególnie bez powodu – warknęłam, taksując brata wzrokiem

- A ja mogę robić co chcę, bo jestem najmłodszy, a rodziców tu nie ma – stwierdził pewien siebie i chytrze się uśmiechnął – Pytałem co robicie i czy mogę z wami, bo mi się nudzi.

- Nie twój… - zaczęłam, ale przerwała mi przyjaciółka

- Całujemy się – odpowiedziała z lekkością Iris. Spojrzałam na nią pytająco, ale ona tylko się uśmiechnęła

- Co? Nie wierzę ci – powiedział Gabi, gdy tylko z jego twarzy zniknął pierwszy szok – Udowodnij – dodał, myśląc, że uda mu się przyłapać dziewczynę na kłamstwie, ale nie. Iris spojrzała tylko na niego ze wzrokiem mówiącym ,,Challange acceptet, u little rat’’, po czym wplątała palce w moje włosy i przyciągnęła do siebie. Zaczęła delikatnie muskać moje wargi. Na początku lekko mnie to zdziwiło, ale gdy wyczaiłam o co jej chodzi, zaczęłam oddawać pocałunek, który stawał się co raz bardziej i bardziej namiętny. Po dosłownie sekundzie brat zniknął z pokoju, więc Iris puściła moje włosy i pozwalając tym samym, żebym się wyprostowała.

- Well, that was… something – parsknęłam śmiechem nie wiedząc co powiedzieć

- It was – zaśmiała się przyjaciółka i usiadła naprzeciwko. Przez chwilę mierzyłyśmy się wzrokiem w śród panującej w pokoju, niezręcznej ciszy, do póki jedna z nas jej nie przerwała.

- Możemy to powtórzyć? Oczywiście nie liczę na to, aby był z tego jakiś związek, bo nie wiem jak dla ciebie, ale mi taka kolej rzeczy odpowiada. Po prostu… było to miłe – zaczęła niepewnie Iris, szukając jakiegoś wyrazu emocji w moich oczach

- Możemy – odpowiedziałam tylko i wciągnęłam ją na swoje kolana, aby znowu pocałować.

[Po tej nocy dziewczyny regularnie spotykają się, aby wyładować stres, lub wytestować ciekawe pomysły na urozmaicenie ich, niezrozumiałej dla innych ludzi, relacji.]

***

(powrót do rzeczywistości)

V nawet nie zauważyła, gdy znalazła się przed biblioteką, zajęta wspominaniem i rozmyślaniem nad tym co teraz zrobi, kiedy prawdopodobnie zostanie zmuszona do małżeństwa z nieznajomą, tylko dlatego, że zdecydowała się pomóc bratu.

Wielkie rzeźbione drzwi, przeraźliwie zaskrzypiały, gdy dziewczyna wchodziła do ciemnego budynku, po brzegi wypełnionego książkami.

Zapaliła kilka świec dookoła siebie, siadła na swoim ulubionym miejscu, po czym zabrała się za kartkowanie książki, którą ostatnio zaczęła gdyż nie zapamiętała strony, na której skończyła i zaczęła czytać.

***

Heej człowieku, który to czytasz. Dodał*m drugą część. Cuda jednak się zdarzają. Mam nadzieję, że nie jest aż tak oczywistym to, że piszę to o 1 w nocy (czyli, mam nadzieję, że dało się to czytać). 1147 słów. Część napisana kursywą to retrospekcja, ale to raczej stało się oczywiste po chwili czytania. Z góry przepraszam, jeżeli konfundujące jest to, że piszę raz w pierwszej, a raz w trzeciej osobie, aczkolwiek to chyba kwestia przyzwyczajenia. I tak, młody Gabi to totalny chuj, ale z wiekiem stał się bardziej znośny. I have nothing more to say i gues.

Good vibes only i będzie dobrze, seryjnie <3

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 30, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

WymianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz