🐾Rozdział 10🐾

2.8K 149 27
                                    

~ Theo ~

Od kilku godzin staram się jakoś dotrzeć do tej pojebanej, ale zarazem słodkiej omegi. Może i jestem upierdliwy, ale kurwa, w końcu znalazłem mojego przeznaczonego! Jest to bardzo żadkie i nie chcę tego zmarnować.

Aktualnie słodziak siedzi sobie w kącie i płacze, a ja stoję obok niego i próbuję jakoś uspokoić. Jak można się domyśleć, nie wychodzi to za dobrze.

- Sezamku.. Proszę.. Uspokój się już. - powiedziałem jeszcze spokojnie, ponieważ nie chcę go przestraszyć.

- O.odejdź! - warknął przez łzy i skulił się bardziej.

- Hej. Nie wolno warczeć na swoją alfę. - powiedziałem surowiej - Poza tym.. - uklęknąłem na jedno kolano przed nim - ..Sam dobrze wiesz, że jest to nieuniknione. - dodałem i pogłaskałem po kolanie, na co się wzdrygnął.

Westchnąłem i usiadłem obok opierając się plecami o ścianę. Zamknąłem oczy i pozwoliłem, aby wszystkie myśli wypłynęły na spokojnie z mojej głowy. Muszę się uspokoić, by kogoś nie skrzywdzić.

Szybko się denerwuję, dlatego nigdy nie chciałem mieć omegi. Odstraszałem je od siebie, ponieważ cały czas do mnie lgnęły, przez mój zapach i wygląd.

Wiem, że jestem zajebisty, ale kurwa, nie dla psa kiełbasa.

Jednak postanowiłem, że jeśli znajdę przeznaczonego, bądź przeznaczoną, to założę rodzinę i postaram się opanować swoje popędy. W tym przypadku, gdy już znalazłem, wystarczy go tylko w sobie rozkochać, potem oznaczyć i tyle. Nie chcę go zranić, więc poczekam sobie, aż będzie gotowy.

- Theo! - usłyszałem, że woła mnie ten gbur, Peter. Wywróciłem oczami i skierowałem na niego wzrok.

- Czego? - spytałem jak zwykle niemiło.

- Grzeczniej. - ostrzegł, na co się zaśmiałem - Derek cię wołał, podobno do czegoś ważnego. - dodał, a ja westchnąłem.

Czego on może chcieć ode mnie?!

Przecież to Cole jest jego przydupasem, nie ja.

Pokiwałem głową i wstałem z bardzo wygodnej podłogi. Przeciągnąłem się, a następnie skierowałem do wyjścia z pomieszczenia. Szczerze to lubię naszą osadę. Jest duża i wszyscy mają jakiś tam szacunek do siebie, co zdarza się rzadko.

Ogólnie to pamiętam jak Derek dopiero co zakładał to stado wraz z wujem. Byłem wtedy młodą alfą. Miałem jakieś czternaście lat. Moja rodzina, oraz stado zostało powybijane i tylko mnie, oraz mojemu starszemu bratu udało się uciec. Do dzisiaj go nie widziałem, ale mam nadzieję, że żyję.

Ogólnie to błądziłem sobie po lasach od nory do nory. No i pewnego razu, gdy odpoczywałem pod drzewem na jednej z polan, to przypałętały się dwie alfy. Były ode mnie starsze o jakieś 4 lata. Podeszły i zapytały co tu robię sam. Bałem się opowiadać, więc powiedziałem, że po prostu odpoczywam. Niestety zauważyli, że coś jest jednak nie tak. Byłem strasznie chudy, a moje oczy były podkrążone.

Zaprowadzili mnie do siebie, gdzie spotkałem starszego betę, betę w moim wieku i młodą, słodką omegę. W pierwszej chwili zauroczyłem się tą omegą. Mój wilk mówił, że to nie ten, i że mam się opanować, ale był taki słodki, że przestałem go słuchać.

Po paru dniach wiedziałem, że nie ma co startować do tej omegi. Ma na imię Buck i jest najmłodszy z trójki rodzeństwa. Jedną z alf, które po mnie przyszły, był Cole. Najstarszy z braci, a beta w moim wieku to Marcus. Są rodzeństwem i to bardzo zżytym. Pierwszy raz widziałem, że bracia mogą sobie tak ufać i być tak zgranym trio.

My Alpha // [18+] (A/B/O)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz