Rozdział 3

180 17 1
                                    

"- W tej sekundzie albo cię zostawiam!

Wszystko co dostał w odpowiedzi to mruczenie, wcale nie przeraziła go groźba Harry'ego.

Prychnął do samego siebie na ten brak szacunku. Nikt nie brał go na poważnie w tym domu. Przeszło mu przez myśl, aby spełnić swoje słowa i wyjść, ale to by było nieproduktywne. To był ich dzień i powinni spędzić razem każdą sekundę. W tym roku było to nawet bardziej specjalnie. To była najbardziej specjalna rocznica w całej historii rocznic i Harry miał to zaplanowanego co do ostatniego szczegółu.

Teraz jeszcze żeby jego najdroższy mąż był skłonny współpracować.

Ponownie spojrzał na zegar. Byli spóźnieni o 15 minut według planu i jeśli Vikram ponownie ich skarci to zwali całą winę na niego.

Pojawił się po kolejnych trzech minutach i do tego czasu, Harry prawie wykopał dziurę w podłodze. Odwrócił się na odgłos kroków i prawie rozpłynął się na ten widok.

Louis miał na sobie beżową bluzę oraz parę ciasnych, czarnych spodni. Jego włosy były zaczesane na bok, tworząc delikatną grzywkę, jego jednodniowy zarost zdobił jego policzki, a jego oczy były jasne i w kolorze odurzającego niebieskiego, kontrastując z jego różowymi wargami. Zarzucił sobie rękawy na dłonie, a ciało Harry'ego niemal eksplodowało pod wpływem miłości do niego.

Jego głos zatracił całą złość, którą w sobie miał zanim Louis przyszedł i powiedział. - Cieszę się, że w końcu udało ci się zejść, słoneczko.

Louis przewrócił oczami, jego uśmiech był szeroki, ponieważ wiedział, że ma Harry'ego w garści. Objął go w szyi i uniósł się, przyciągając jego usta do słodkiego pocałunku. Harry pozwolił swoim oczom na zamknięcie się, gubiąc się w dotyku Louisa i przyciągając go za talię.

Wychodzenie z domu było ostatnią rzeczą w umyśle Harry'ego, kiedy Louis zakończył pocałunek i odsunął się. - Nie mamy całego dnia, H. Już przez ciebie jesteśmy spóźnieni. Chodźmy!

Mieli cały dzień jak i jutro, wszystko dla siebie. To nie przez Harry'ego są spóźnieni. Jednak Louis z chęcią wyciągnął go z domu, nie był w stanie się kłócić.

Harry zamknął za nimi drzwi, czekając aż Louis przypomni sobie czego zapomniał. Jednak tak nie było, a Harry z każdą sekundą był coraz bardziej rozbawiony. Poszli do samochodu i wsiedli do środka, Harry był za kierownicą. Włączył maszynę, patrząc na Louisa, aby znaleźć go rozwalającego swoje stopy na kokpicie, próbującego znaleźć przy tym wygodną pozycję. Zachichotał, kiedy wpisywał ich cel. Już niedługo.

Kiedy tylko ich pasy kliknęły, Louis zamarł. - Kurwa, H, zapomniałem anteny!

Louis ponownie przeklął, zrzucając swoje stopy z powrotem na podłogę i rozpinając pas. Harry był zbyt rozbawiony, by być złym.

- Lou, Louis, wiem, że zapomniałeś. - Odwrócił się do niego z dłonią na klamce, a Harry posłał mu uśmiech. - Na twoje szczęście, twój mąż jest odpowiedzialnym mężczyzną i bardzo dobrze cię zna. Antena jest na tyłach.

Uśmiech pojawił się na twarzy Louis, nim pochylił się nad konsolą i zaczął łaskotać Harry'ego. Udawał głęboki głos bruneta i parodiował jego słowa, kiedy Harry próbował się nie śmiać i złapał dłonie Louisa i krzyknął na niego, by przestał, ponieważ są na to zbyt starzy.

Przestał, ale tylko wtedy, kiedy samochód ruszył. Harry zerknął na niebieskie oczy wypełnione wesołością oraz czułością, w końcu złapał dłoń Louisa i złączył ich palce. Ich zarumienione, uśmiechające się twarze pasowały do siebie. Louis zmniejszył dystans, aby zostawić buziaka na wargach Harry'ego w podziękowaniu. - Nie wiem co bym bez ciebie zrobił, kochanie.

Since the Future (tłumaczenie pl)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz