Brat zasłonił mi oczy. Szliśmy w stronę drzwi na ogród. Po dotarciu, odsłonił mi oczy, a ja usłyszałam NIESPODZIANKA! Przed moimi oczami stała dość duża grupka osób. Głownie kumple z drużyny brata, ich dziewczyny, narzeczone lub żony. Dużą część osób znałam, kilka widziałam po raz pierwszy. Nie powiem, byłam w szoku gdy ich ujrzałam. Liczyłam na spokojny powrót do domu. Nie lubiłam dużych imprez. Chociaż z dwojga złego lepsza impreza w naszym ogrodzie niż klubie do którego nie lubiłam chodzić. Przywitałam się z nimi, przebrnęłam przez liczne uściski, przytulasy, buziaki i słowa nareszcie wróciłaś. W ogrodzie zrobił się chaos, gwar. Ludzie rozmawiali, śmiali się. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, nie byłam nauczona do bycia w centrum uwagi, zawsze tego unikałam. Na pomoc przybyła mi przyjaciółka.
-Choć, zjemy coś- uśmiech nie chodził jej z twarzy
-Dzięki za ratunek.- opowiedziałam z lekkim zmieszaniem
Po zjedzeniu kiełbaski z grilla, szaszłyków, sałatek byłam tak objedzona, że jedyne o czym myślałam to się położyć. Jednak mogłam o tym zapomnieć. Toastów nie było końca. Po kilku sporych kieliszkach zaczęłam czuć jak mi szumi w głowie i miękną mi kolana. To był najwyższy czas żeby zacząć tańczyć. Ruszyłyśmy z przyjaciółką na ogrodowy parkiet. Szalałyśmy na parkiecie, śmiałyśmy się, rozmawiałyśmy przytulałyśmy. Jakbyśmy nie widziały się najwyżej dzień czy dwa, a nie prawie 3 lata. Robiłyśmy tylko małe przerwy na kieliszek wódki. Już teraz wiedziałam, że jutro będę tego żałować, ale to się nie liczyło. Potrzebowałam tego. Miałam wrażenie, że czas stoi w miejscu. Jakie było moje zdziwienie gdy spojrzałam na zegarek na mojej dłoni, który wskazywał 00:23. Za nim się obejrzałam piliśmy kolejną kolejkę.
-Muszę do toalety- powiedziała Mela
-W sumie ja też, idę z Tobą - opowiedziałam jej
Wchodząc do domu miałyśmy śmiejących się ludzi. Wpakowałyśmy się razem do toalety. Skorzystałyśmy jedna za drugą. Umyłyśmy dłonie i wyszłyśmy. Po drodze byłam na tyle myśląca przy tej ilości alkoholu, aby wziąć walizkę i laptopa do pokoju gościnnego aby nie stał przy drzwiach. Na chwiejących się nogach zeszłyśmy do ogrodu.
-GRATULACJE!
Stałam jak wryta. Patrzyłam na tych wszystkich ludzi i się zastanawiał o co im chodzi. Z pytającą miną spojrzałam na moją przyjaciółkę. Wtedy moja przyjaciółka się wydarła.
-Chyba nie myślałaś, że nie wiemy że się obroniłaś?!
W oczach zebrały mi sie łzy. Byłam słaba przyjaciółką. Podeszłyśmy do dwóch chłopaków, którzy trzymali tort. Jednym z nich był najlepszy kumpel mojego brata. Drugiego nie znałam.
-Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki - powiedział ten drugi
Zamrugałam dwa razy. Zrobiło mi się smutno.
-Ej tylko nie płacz- powiedziała mi do ucha Melka
Pomyślałam tylko o tym, że szkoda iż moi rodzice tego nie widzą. Było mi smutno, ale nie chciałam robić im przykrości i nałożyłam sztuczny uśmiech na twarz. Przygryzałam dolna wargę i odpowiedziałam.
- Zdmuchnę, ale ja go nie kroje. Nie ma takiej opcji.
- Ja go pokroje - usłyszałam głos brata
Uśmiechnęłam się do niego i odprowadziłam wzrokiem do stołu przy, którym będzie kroił tort. Podziękowałam za tort Dominikowi - najlepszemu kumplowi brata.
-Jestem Michał- podał mi rękę drugi z chłopaków
Przywitałam się z nim. Spojrzałam w jego oczy. Przygryzałam wargę. Szlak jest za przystojny przeszło mi przez myśl. Podziwiałam jego twarz. Niebieskie oczy, ciemnobrązowe włosy, po bokach głowy krótsze, z przodu dłuższe zaczesane na jedną stronę, słodkie dołeczki przy uśmiechu, ładne równe usta. Skanowałam jego twarz dłuższą chwilę. Ocknęłam się w chwili gdy powiedział
-Mogłabyś puścić moją dłoń.
Spaliłam buraka. Odchrząknęłam. Widziałam ten jego uśmieszek na twarzy. Ewidentnie widział jak spaliłam buraka
- Natalia - odpowiedział z lekkim uśmiechem chłopakowi.
-A ja Mela, ale to już wiesz - spojrzałam na dziewczynę obok, która w tym samym momencie puściła mi oczko.
-Więcej nie pije - powiedziałam do niej. -Potrzebuje kawy - odwróciłam się na pięcie w stronę domu. Jeszcze nigdy tak szybko nie spieprzałam do domu. Słyszałam śmiech za plecami.
Zrobiłam sobie kawę. Z kubkiem w ręce wyszłam z kuchni, gdy usłyszałam swój telefon w torebce, która nadal znajdowała się w przedpokoju. Spojrzałam na zegarek 2:43. Kogo niesie o tej godzinie pomyślałam. Magda?
-Halo - powiedziałam do telefonu
-Cześć Natka- Mam nadzieję, że cię nie obudziłam ale potrzebuje wytyczne do pana Nowaczyka- szlak pomyślałam, miałam jej to wysłać dziś rano.
-Już wysyłam, przepraszam, włączę tylko laptopa - opowiedziałam i z kubkiem w dłoni a z telefonem w ręce zmierzałam do pokoju gościnnego.
- Na spokojnie - usłyszałam śmiech z drugiej strony. Uśmiechnęłam się sama do siebie i się rozłączyłam. Wyciągnęłam laptopa z torby, włączyłam go.
-Nie tylko nie to - powiedziałam do laptopa, - Nie teraz. Aktualizacja super wręcz pomyślałam. Wpatrywałam się w monitor często mrugając aby nie zasnąć.
Nagle na ramieniu poczułam czyjąś rękę ....
CZYTASZ
Nie lubię sportowców...
RomanceHistoria o życiu, przyjaźni, utracie bliskich osób. Powrocie do domu oraz nie oczywistej miłości do ... Tego dowiesz się czytając Nie lubię sportowców... ;)