Trzy dni.
Minęły nieco ponad siedemdziesiąt dwie godziny od tajemniczej wiadomości, która zmroziła Jiminowi krew w żyłach. Która odkopała dawno zapomniane lęki, wybudziła z błogiego uśpienia mary, spędzające sen z powiek. Wszystko wracało powoli, niespiesznie ponownie pozbawiając go życia, zmuszając do niekończącej się czujności. Niezdolny do odpoczynku wykorzystywał wręcz nadludzkie siły swojej psychiki, by analizować każdą sekundę, z każdym kolejnym dziwnym przypadkiem popadając w coraz większa panikę.
Jego potencjalni obserwatorzy zmieniali się średnio co cztery godziny. Początkowy starszy mężczyzna, który podążał za Parkiem przez ponad połowę jego drogi do pracy, zmienił się w nastolatka, który drugi dzień z rzędu znajdował się w tej samej kawiarni co on, kupując jak zawsze mrożone latte. Do tej pory niedostrzegany chłopak nagle był obserwowany czujnym wzrokiem od samego wejścia, aż po nieco niezręczne opuszczenie lokalu z zimnym napojem.
Wszystkie rzeczy, które jeszcze kilka dni wcześniej nie miały najmniejszego znaczenia, nagle go nabierały, wręcz paranoicznie przybierając na sile. Dlatego, gdy tylko czwartego dnia Jimin zasiadł za swoim biurkiem, westchnął głośno, przeczesał włosy i starał się ponownie wszystko przeanalizować.
Bez paniki, bez łez, bez histerii.
Tak trzeźwo, jak tylko był w stanie.
Wyciągnął z beżowej marynarki włożony w ciemne etui telefon i przesunął kilka razy drżącym kciukiem po oszpeconym jednym pęknięciem ekranie, wzdychając z ulgą. Kolejna godzina pozbawiona powiadomień, nowych wiadomości czy nieodebranych połączeń. Żadnej próby kontaktu, żadnych oznak życia. Tylko czas i zmieniona niedawno tapeta.
Głębszy wdech tym razem wystarczył, by ponownie wyświetlić niepokojącą wiadomość, w celu ponownego przyjrzenia się jej. Zupełnie, jakby wraz z mijającymi sekundami jego oczy dostrzegały więcej, odszyfrowywały zakodowaną wiadomość, ukrytą w tych kilku słowach. Jakby to jedno niepokojące zdanie skrywało w sobie niezliczoną ilość pogróżek i krwawych obietnic.
A przecież ono tak naprawdę nic nie znaczyło. Zapowiadało jedynie pojawienie się tajemniczej osoby, lecz czy odebranie tego jako przedsmak tragedii było dobrym krokiem?
Przycisnął kciuk w losowym miejscu swojego wyświetlacza, przesuwając go w dół, by z dudniącym serce odświeżyć skrzynkę odbiorcza. By upewnić się, że na pewno nic nowego się nie pojawiło. Że aplikacja działa poprawnie i brak jakichkolwiek sygnałów z zewnątrz nie jest spowodowany nieznanym błędem. Że wszystko jest w tej samej tajemniczej, przerażającej normie, do której jego wzrok przywykł.
Wielokrotnie zastanawiał się, co by począł, gdyby okazało się, że niezapisany numer wysłał ponowną, równie niejasną wiadomość. Jaka byłaby pierwsza myśl, reakcja. Wyobrażał to sobie niejednokrotnie w ciągu każdych tych kilku sekund, które musiał odczekać, choć w rzeczywistości doskonale znał odpowiedź. Była jasna od samego początku. Od momentu, kiedy pierwsze oznaki paraliżującego przerażenia pojawiały się w jego życiu. Odpowiedź leżała w zasięgu jego ręki, lecz ta nie była zdolna do złapania jej, jakby prawda przelewała się przez palce, nie chcąc być złapaną, odkrytą.
Gdy tylko kręcące się kółko zniknęło z górnej części ekranu, przejechał szybko wzrokiem po ostatnich otrzymanych wiadomościach, wzdychając z małą ulgą, która jedynie na sekundę zdawała się odciążyć jego niespokojne serce.
Uspokojony, ponownie zatracił się przed niewidoczną dla obserwatorów korkową tablicą ze znikomą ilością dowodów i domysłów. Wpatrzony w tajemniczy punkt dla innych, w swojej głowie jeździł zmordowanym wzrokiem po wszystkich śladach, by zrozumieć. Chciał, wręcz musiał to zrobić, by uwolnić się z cierni przeszłości, które znów oplatały jego nogi, powoli pnąc się coraz wyżej. Przejmując kontrolę nad nerwami, zapierając dech, przerażając brakiem pospiechu. Miał wrażenie, że przerażenie i paranoja ponownie wbijają się w jego ciało, pozostając niewidocznym dla widzów, którzy z niecierpliwością czekali na wielki finał.
CZYTASZ
Sweetie ⚛ j.jk+p.jm
Fanfiction[Druga część Boss] "Dla niektórych ludzi jedynym lekarstwem na poniżenie jest rewanż" - Nelson DeMille Ile człowiek jest w stanie poświęcić, by wydostać się z koszmaru? By zaczerpnąć powietrza, które nie przesiąknęło strachem i niemymi krzykami? By...