Stanęłam przed lustrem i wpatrywałam się w swoje odbicie. Bardzo stresowałam się tym co ma się zaraz stać. A co jeśli powiem coś głupiego? Albo co jeśli jego znajomi mnie nie polubią? Czy naprawdę wyglądam dobrze?
Wzięłam głęboki oddech. "Uspokój się" powiedziałam cicho. Wzięłam swoją torebkę i ruszyłam w stronę drzwi. Ubrałam jakieś wygodne buty i wyszłam.
Mieszkanie Rudego znajdowało się parę przecznic od mojego bloku. Postanowiłam podjechać autobusem, ponieważ na dworzu było ze 40 stopni, a nie chciałam się spocić już przed wejściem. Odpaliłam swój telefon i zobaczyłam wiadomość od Zuzy.
"Trzymam za ciebie kciuki"
Uśmiechnęłam się mimowolnie, po czym wysiadłam z autobusu i ruszyłam przed siebie. Byłam z jednej strony podekscytowana a z drugiej przerażona. Już czułam jak mi się ręce zaczęły pocić. Po krótkiej chwili znalazłam się pod blokiem Rudego i zadzwoniłam domofonem.
-Halo?- usłyszałam lekko zachrypnięty głos.
-Cześć- odparłam uśmiechając się do siebie jak głupia.
Jedyną odpowiedzią jaką dostałam był dźwięk otwieranych drzwi. Westchnęłam, po czym weszłam na klatkę schodową i ruszyłam do windy. Za chwilę znalazłam się pod drzwiami do mieszkania mojej sympatii. Nawet nie zdążyłam zadzwonić, gdy nagle drzwi otworzył pewiem wysoki przystojny chłopak.
-Hej- rzucił noszalancko Rudy, delikatnie się uśmiechając.
-Cześć- odparłam zarumieniona.
-Trochę ludzi się już zebrało, więc możesz się przywitać. Ja muszę jeszcze parę rzeczy ogarnąć i potem obiecuję, że się tobą zajmę- oznajmił chłopak, puszczając mi oczko.
Skinęłam tylko głową, czując że moje policzki znów robią się czerwone i weszłam do środka. Rudy zamknął za mną drzwi, po czym zniknął w jednym z pokojów. Zaraz zostałam powitana przez innych gości. Wszyscy wydawali się mili. Postanowiłam, więc usiąść na kanapie z dwojką nowo poznanych dziewczyn i poczekać na powrót Rudego.
. . . . . . . . . . . . .
Mienęła ponad godzina a Rudego nadal nie ma. Mieszkanie zrobiło się trochę ciasne, po tym jak wszyscy goście przybyli. Prawie każdy rozmawiał z kimś, tylko ja siedziałam jak debil na kanapie, wyczekując. Jedyne osoby z którymi zaczęłam się dogadywać poszły do barku, a z tego powodu, że ja nie piję alkoholu, zostałam tutaj. Jak sobie teraz myślę, to mogłam im towarzyszyć ale już za późno. Nie będę robiła z siebie jeszcze większego debila.
Połowa obecnych osób tańczyła na środku pokoju do jakiś nieznanych mi rapów, część stała przy stole z alkoholem, a jeszcze inni byli pozamykani w innych pomieszczeniach, Bóg wie co robiąc. Jedną z tych osób był Rudy. Nagle koło mnie usiadła jakaś dziewczyna (w dalekim stanie od trzeźwości).
-Potrzymasz?- spytała, podając mi w bardzo nieostrożny sposób kubek.
-Jasne- odparłam.
Dziewczyna tylko się lekko uśmiechnęła, po czym zniknęła z mojego pola widzenia. Myślałam, że poszła do łazienki i że wróci za jakieś 5, maks 10 minut. Ale Minęło 30 minut i nadal jej nie ma. Postanowiłam więc odłożyć kubek na oparcie sofy.
Świetnie. Jedyna osoba jaką znam mnie zostawiła samą, a teraz jeszcze dostałam od losowej dziewczyny, drinka do postrzymania. Miałam nieodparte wrażenie, że tej dziewczyny już tu nie zobaczę. Byłam zła. Czułam się okropnie. Już chciałam wyjmować mój telefon, gdy nagle ktoś przeszedł obok mnie i trącił postawiony przeze mnie kubek. Cała jego zawartość, nie dość że się wylała na mnie to jeszcze na kanapę.
-Kurwa
To było w tej chwili najbardziej adekwatne słowo, jakie mi przyszło do głowy. Tego było dość. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę wyjścia. Już nic mnie nie obchodziło. Byłam wściekła jak nigdy. Nie wierzę, że Rudy mnie mógł tak potraktować. Założyłam moje buty i szybko wyszłam, trzaskając przy tym drzwiami. Po chwili zaczęły mi lecieć z oczu łzy. Nie byłam w stanie ich powstrzymać, mimo usilnych prób.
Moja najlepsza noc, przerodziła się w jedną z najgorszych.
CZYTASZ
My Last Chance
RomanceIch ostatnia rozmowa skończyła się kłótnią... Po roku Rudy i Ola znów się spotykają, ale jako zupełni nowi ludzie. Czy dawne uczucie wróci? Czy może jednak słowa, które padły z ich ust podczas tamtej imprezy wyryły się za głęboko w ich umyśle.