Nie lubiłam obchodzić urodzin. Był to dla mnie przygnębiający dzień. Sam fakt, że wiele ludzi zostało zapraszanych na ten dzień, był stresujący.
Siedziałam przy stole, słuchając śpiewane przez gości Sto lat. Świeczki na torcie paliły się, a wosk z nich spływał na ciasto. Patrzyłam na to z obrzydzeniem. Nie chciałam tego jeść.Nie chciałam tych urodzin.
Moja rodzina patrzyła na mnie troskliwie, aż robiło mi się słabo. Zapanowała cisza, a ja po chwili ocknęłam się, że teraz pora na zdmuchnięcie świeczek.
- Teraz pomyśl życzenie. - rzekła moja babcia, uśmiechając się przy tym szeroko. Spojrzała na tort, a ja na nią.O czym mogłam pomyśleć?
Każdy wpatrywał się na mnie ze spokojem, a ja czułam się jakby oderwana od rzeczywistości.
Spojrzałam jeszcze raz na paląca się świeczkę, a potem na nóż, który znajdował się obok. Uśmiechnęłam się w duchu.Specjalnie kazałam mamie wybrać do krojenia tortu czarny. Wzięłam głęboki wdech i zdmuchnęłam świeczkę.
Powędrowałam wzrokiem po wszystkich gościach, każdy z nich kiedyś wobec mnie czymś zawinił.
Teraz będą widzieć cierpienie na własne oczy.Uśmiechnęłam się poprawnie, zakładając tym samym maskę szczęścia, którą w końcu muszę zniszczyć.
Chwyciłam mocno nóż, i podniosłam go do góry. Spojrzałam na ostrzę. Błyszczało i wydawało się niezwykle ostre.
Kątem oka zauważyłam, że goście zaniepokoili się moich zachowaniem. Patrzyli na mnie z lekkim przerażeniem, ale nie reagowali. Siedzieli na swoich miejscach, wbijając nieruchomy wzrok we mnie.- Antee, co się dzieje? - nagle odezwała się moja mama, a ja zorientowałam się, że ona przez cały czas była obok mnie.
Jednak nie spojrzałam na nią. Mimo, że czułam, że ten psychiczny ból, którzy ci wszyscy mi zafundowali, znowu daje o sobie znać...Nie chciałam tym ludziom patrzeć prosto w oczy.
Nie teraz, nie w chwili, kiedy mieli się przekonać, że ich durne żarty nie były śmieszne, a cholernie bolesne.Zbliżyłam koniec noża do okolicy podbrzusza. Patrzyłam na ścianę przed sobą, walcząc z kolejnymi obrazami przed oczami, które przyprawiały mnie o nudności.
- An, co Ty robisz? - odezwał się któryś z gości. - Kochanie, uspokój się.
Nie chciałam tego słuchać. Ten wymuszony, niby troskliwy głos było najgorszym, co można usłyszeć od człowieka, który przez kilka lat fundował Ci piekło na ziemi.Wbiłam mocniej nóż do skóry. Poczułam lekkie ukłucie i ból. Jednak w porównaniu z tym bólem psychicznym, było niczym.
Można powiedzieć, że była to przyjemność.Od tego momentu nie słuchałam już żadnych słów tych ludzi. Nasłuchałam się od nich wystarczająco negatywnych rzeczy na swój temat. Miałam tego dość.
Jednym zdecydowanym ruchem wbiłam nóż w brzuch. Pół przytomna usłyszałam jakieś pojedyńcze krzyki przerażenia, a potem poczułam krew w ustach. Splunęłam nią w wujka, który siedział na przeciwko. Pamiętam, że skrzywił się z obrzydzeniem, a ja uśmiechnęłam półgębkiem.
Chciałam aby Ci ludzie mieli na sumieniu osobę, która popełniła samobójstwo przez ich słowa.
- - -
splesnialeserce, 2021