Ten rozdział jest pisany wyjątkowo bo mam wenę <3
Obudziłem się rankiem w sobote jasne nie sam bo bym nie wstał tylko mój ,,przyjaciel" Kubir mnie obudził....
-WSTAWAJ- Wykrzyczał kubir
-Daj mi jeszcze chwile mamo
-JAK NIE WSTANIESZ NIE DAM CI SNIADANIA
-Pff nie potrzebuje jeść
-....... ale
-daj mi spokuj prosze - powiedziałem nalegając
-no dobra ale masz wstać za 5min ja ide do sklepu
-dobra idz już sobie
I wtedy kubir poszedł wstałem jakoś godzine pózniej i poszedłem do kuchni zobaczyłem że kubir jednak zrobił mi śniadanie więc je zjadłem i zobaczyłem kartke na której pisało
,,Od kubira do Tobiasza"
JAK JEST 22:00 A MNIE NIE MA TO ZNACZY ŻE UMARŁEM OK?
To jakiś żart czy co nie ważne wogule to która jest godzina spojrzałem na zegar była 8:00
-NOSZ KURWA - wykrzyczałem na cały głos
Ten debil budził mnie o 7:00 WTF czy jego pogieło a tak wogule on siedzi w sklepie 1godz??? dobra ide oglądnoć coś na netflix
~3 h later~
Niema kubira już 4godziny co jest? Zaczynam się o niego martwić.....
*TRZASK*
Hymm??? co to było? Podeszłem do okna a ono całe rozbite nosz kurwa kto żuca kamieniami o 11:05?????
*puk puk*
O ktoś puka do drzwi może to Kubir, gdy otworzyłem drzwi ujrzałem wysokiego starszego pana który mamrotał coś pod nosem
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytałem grzecznie
-Młodzieńcze......
Tylko tyle usłyszałem bo ktoś walnął mnie w głowe i byłem w jakiejś jaskini.
-O wstałeś - odezwał się tajemniczy głos
-KIM JESTEŚ I CZEGO CHCESZ - krzykłem na całe gardło
-O niczego takiego tylko ..... ZEMSTY!
Co ale za co on chce tej zemsty ja go nawet nie znam ??? Nawet nie zdążyłem odpowiedzieć bo on wziął pistolet i mnie zaszczelił.......
Co było dalej? A jak myślicie. Dowiecie się w kolejnej cześci muhahaha a tak wogule książka nadal zawieszona tylko poprostu dzisiaj miałam ochote coś zrobić a mi się nudziło <.<