Rozdział 1.0 ,,Limonkowy Drink"

8 2 0
                                    

1:40PM, rok 1950

Partia zaraz miała dobiec końca, George na spokojnie poruszał swoje piony, patrząc jak jego przeciwnik poci się ze stresu. Dookoła nich stał tłum zaciekawionych ludzi którzy za wszelką cenę chcieli zobaczyć kto wygra, na ten moment to właśnie George miał większą przewagę w figurach, i w centrum szachownicy.

Po kilku nudnych dla George'a ruchach, Brunet dostrzegł że w tłumie się wyróżnia jedna osoba, mężczyzna o blond włosach, w zielonym garniturze, który zamiast patrzeć na szachownicę jak inni, wpatruje się w George'a jakby był jakimś kosmitą. Brunet starał się to zignorować, ale wyraźnie go to rozpraszało, przez to że był skupiony na Blondynie w garniturze, nie mógł się skoncentrować na grze, i zaczął tracić przewagę w polu, i w figurach, tracił ich coraz więcej, i patrzył na to jak jego przeciwnikowi spada serce z kamienia.

Przeciwnik zaczął wykonywać absurdalne ruchy, aby sprawdzić jak bardzo George jest rozproszony. Po chwili Brunet się ocknął i znów miał pełne skupienie na grze, wystarczyło tylko kilka ruchów by to zakończyć. -Szach mat.- Powiedział zdumiony sam z siebie, i w sali rozeszły się wielkie oklaski dla George'a, a iskry puściły z aparatów dziennikarzy. Zwycięzca zobaczył że tajemniczy mężczyzna w zielonym garniturze bez zastanowienia opuścił salę.

Brunet podziękował przeciwnikowi za grę, i zaczął odpowiadać na proste pytania dziennikarzy typu "Jak się to Panu udało, Panie Davidson?" , "Czy było to dla Pana trudne, Panie Davidson?". George starał się zapomnieć o tajemniczym mężczyźnie, ale nie mógł go wyrzucić ze swoich myśli.

🌝Skip Time do pokoju🌝

George westchnął, wyciągnął klucze z kieszeni, i wszedł do pokoju. Sprawdził godzinę na swoim kieszonkowym zegarku marki Sekonda, który odziedziczył po dziadku. Było coś koło 9:30PM, miał wystarczającą ilość czasu do bankietu o którym jeszcze wcześniej mu powiedziano. Przebrał garnitur na wyjściowy, i otworzył gazetę, pisali tam o tym szachiście niejakim Dream'ie Wastaken'ie, który bez słowa odszedł ze świata sławy. George był tak zaczytany w gazetę że czas szybko zleciał, 9:44PM -Spóźnię się!- Pomyślał, odłożył gazetę i miał już wychodzić tylko chciał się przyjrzeć w lustrze czy wygląda w porządku. Wyjął z kieszeni sekonde, i patrząc w lustro zastanowiał się czy napewno wziąć go na bankiet, bał się że go ktoś ukradnie, jest dla Georga najważniejszy, bo to jedyne co zostało po kimkolwiek z jego rodziny. Brunet włożył zegarek do kieszeni, i wyszedł zamykając drzwi na klucz.

🌝Skip time na bankiet🌝

Sala była ogromna, pięknie ozdobiona kwiatami, i ogromnymi żyrandolami, w sali było mnóstwo szachistów, niektórzy sami, a niektórzy ze swoimi partnerkami w drogich sukniach. George poczuł się trochę samotnie że nie ma nikogo na kogo może liczyć, i wspierać, brakowało mu drugiej połówki.

Postanowił dołączyć do "swoich", ale na sali było tak dużo osób że nie mógł nikogo mu znanego znaleźć. Nagle usłyszał za sobą znany mi głos.

-George! Chodź do nas!

-Toby Smith! Dobrze cię widzieć.- Powiedział szczęśliwy George i dołączył do swojego znajomego, i innych szachistów.

-Dobrze wyglądasz.- Oznajmił równie dobrze znany mu szachsita, Floris Damen.

-Dziękuję, ty też Floris.- Brunet poznał kilka innych szachistów którzy gratulowali mu wygranej, i dobrze im się rozmawiało.

Przed przemówieniem organizatora turniejów szachowych, George postanowił pójść sprawdzić czy jest jego ulubiony Limonkowy Drink.

-Przepraszam na chwilę, pójdę po coś do picia.- Powiedział, i zaczął się kierować w stronę stołu z przekąskami i napojami. Po drodze zobaczył że ten mężczyzna którego widział wcześniej, jest na tym bankiecie i znów się mu przygląda, kiedy złapali kontakt wzrokowy, blondyn poszedł w przeciwną stronę, a Brunet postanowił już tego nie ignorować i po bankiecie z nim porozmawiać.

CheckmateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz