1. Ach ten kurczaczek!

950 68 87
                                    

Zapraszam na taki śmieszny tekst:

*

            Naruto Uzumaki stał przy kasie w Fast Foodzie Burger-san i ze sztucznym uśmiechem, przyklejonym do twarzy, obsługiwał kolejnego klienta. Odebrawszy zamówienie na podwójny zestaw z dużą colą pędem uszykował klientowi jego porcję i podał mu ją, nadal fałszywie uśmiechnięty.

Naruto już drugi rok pracował w Burger-sanie, mieszczącym się na trzecim piętrze galerii handlowej i miał już tego miejsca dość. Zapach hamburgerów i frytek osiadł na nim jak perfumy, jego szef był tyranem, a współpracownicy najchętniej wygryźliby go ze stanowiska. Gdyby nie fakt, że tę pracę wygodnie mógł pogodzić ze studiami, już dawno rzuciłby ją w cholerę.

- Uzumaki! – zawołał nagle jeden z chłopaków, który właśnie przyszedł z zaplecza. – Szef cię wzywa!

Naruto jęknął. Zawsze, gdy Orochimaru wzywał go na dywanik, nie kończyło się to zbyt dobrze.

- Gaara! – rzucił do kolegi, którego jeszcze w miarę lubił. – Weź mnie zastąp!

Gaara zajął jego miejsce, a Naruto wygładził swoją żółtą jak jajecznica koszulkę z naszytym na niej uśmiechniętym burgerem oraz czerwony, obciachowy fartuszek, po czym skierował się na zaplecze.

Kierownika Orochimaru zastał siedzącego przy niedużym stoliku, przy którym zwykle jedli. Szef przeglądał na szybko jakieś papiery, długie, czarne jak smoła włosy spięte miał z tyłu. Ubrany był w czarne spodnie i biała koszulę. Żółty, beznadziejny krawat pasował mu do zielonkawych oczu.

- Tak, panie Orochimaru? Wzywał mnie pan? – odezwał się Naruto. Był pewien, że za chwilę dostanie za coś opierdol, nie wiedział tylko za co. Nic przecież nie zrobił, niczemu nie zawinił, wykonywał swoją pracę szybko i sumiennie. W każdym razie na tej zmianie.

- Ach, Uzumaki! – Orochimaru spojrzał na niego z paskudnym uśmiechem na obrzydliwej gębie. Jak dla Naruto, to szef pasował jedynie do prosektorium. – Tak, wzywałem. Powinieneś być z siebie dumny, Uzumaki! Awansowałeś!

Naruto wytrzeszczył oczy. Po raz pierwszy w życiu usłyszał od Orochimaru coś, co nie było opierdolem za źle wykonaną robotę.

- Na... naprawdę? – wyjąkał. Orochimaru parsknął śmiechem, słysząc w jego głosie zdziwienie.

- Oczywiście! – zawołał. – Proszę spojrzeć, o tam! To pana nowy mundur!

Naruto spojrzał na miejsce, które wskazał mu Orochimaru. Jego szczęka dosłownie uderzyła o podłogę, gdy ujrzał wiszący na wieszaku, żółty jak ich okropne koszulki, ludzkich rozmiarów strój... kurczaka!

- Nie! – zaprotestował przerażony Naruto. – Nie, szefie, nie...!

Orochimaru zacmokał. Nie lubił, gdy ktokolwiek mu się sprzeciwiał, a zwłaszcza Naruto, który dziwnym trafem zawsze miał z nim na pieńku, nawet jak nic nie robił. Orochimaru po prostu się na niego uwziął!

- Oj, Uzumaki, Uzumaki... oczywiście dostaniesz podwyżkę – rzekł.

- Tak? – zainteresował się zaraz Naruto.

- Oczywiście, że tak. Żeby pokryć koszty pralni...

Naruto znów jęknął. Po cholerę mu podwyżka, skoro będzie ją musiał wydać na pranie tego głupiego kostiumu?!

- To co to za awans, szefie? – zapytał jękliwie.

- Na maskotkę zespołu, oczywiście – odparł Orochimaru z szerokim uśmiechem. – Ojejku, Naruto mój kochany, byłeś świetnym Mikołajem na Boże Narodzenie!

Ach ten kurczaczek! | SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz