Byłem straszne niewyspany. Minionej nocy przespałem może cztery godziny. To wszystko przez niepewność. Nie byłem w stanie normalnie leżeć na łóżku, mimo prób. Cały czas wychodziłem na papierosa albo do toalety. Nie mogłem zasnąć jak normalny człowiek.
Skupiłem dłonie na filiżance kawy i cierpliwie czekałem przy stoliku na Angelikę. To było nasze pierwsze spotkanie od dwóch lat. Od czasu rozprawy rozwodowej. Dobrze pamiętałem jak wtedy wyglądała. Elegancko ubrana w czarną spódnice i białą bluzkę pozbawioną dekoltu. Krótko ścięte jasne włosy. Ciemno pomalowane usta wybijały się na bladej karnacji. Po ogłoszeniu wyroku sądu, o kategorycznym rozpadzie małżeństwa Remigiusza i Angeliki Kusto, z domu Gawęckiej, rozeszliśmy się i nie zamieniliśmy już słowa na korytarzu. Na pożegnanie zobaczyłem tylko tył jej przepoconej koszuli. To wszystko. I dobrze. Nie byłem pewien, czy po mocniejszej wymianie słów, nie przeszłoby do rękoczynów, zwłaszcza z mojej strony. Od pewnego czasu do dnia rozprawy, każde nasze kolejne spotkanie, kończyło się źle. Spodziewałem się, że i tym razem będzie identycznie.
Wziąłem jeszcze łyk czarnej kawy i rozejrzałem się po lokalu. To nie było eleganckie miejsce. Kawiarnia jak kawiarnia. Cały czas wyglądałem za okno na parking, czy aby już nie przyjechała, i zerkałem w stronę drzwi, czy może nie weszła do środka. Nawet w najmniejszym stopniu, nie chodziło o tęsknotę. Chciałem po prostu mieć to za sobą, wyjść i zająć się pracą.
Weszła z półgodzinnym spóźnieniem. Miałem wrażenie, że w ogóle się nie zmieniła. Na twarzy był ten sam chłód, a z niebieskich oczu wylewała się ta sama sukowatość jak kiedyś. Usiadła naprzeciwko mnie, zamówiła małe latte z cukrem i podziękowała młodej kelnerce wymuszonym uśmiechem.
- Miło Ciebie widzieć - powiedziałem z uprzejmości, lekko ochrypłym głosem.
- Ciebie też, po takim czasie - odparła blokując telefon. - Jak w pracy?
- Nieźle. Całkiem nieźle.
- Nadal pracujesz na trzecim posterunku?
- Już w tym nie robię. Oddałem odznakę rok temu.
- Przestałeś być policjantem? - rzuciła, ale na jej twarzy widoczna była ta sama, nieustanna obojętność. - Gratuluje. Co teraz porabiasz, w takim razie?
- Mam zajęcie.
- To świetnie, że nie marniejesz.
- Nie oddaliłem się, tak bardzo od służby. Robię w sumie podobne rzeczy
- To dobrze. Tak sądzę - westchnęła - Załatwmy już to po co się spotkaliśmy.
- No właśnie. To ty nalegałaś na spotkanie dzisiaj, nie ja. Byłem w szoku, kiedy zobaczyłem, że dzwonisz.
- Domyślam się. - powiedziała, po czym wyciągnęła z torebki tekturową teczkę i położyła mi ją pod ręce.
- Co to jest? - zapytałem stukając w wierzch palcem.
- Sam zobacz.
Otworzyłem teczkę palcem i szybko przeczytałem pierwsze linijki prawniczego dokumentu.
- Nie...
- Co? - zapytała, mieszając dopiero co przyniesioną kawę.
- Nie! - zamknąłem teczką i przesunąłem ją bliżej jej. - Co to ma niby być?
- To musiało kiedyś nastąpić. Wniosłam o całkowitą opieką nad Jankiem. Ale najprościej będzie, jeżeli po prostu to podpiszesz.
- Co!? - uniosłem się głosem.
CZYTASZ
Trauma
Short StoryRemigiusz Kusto, jest byłym policjantem z wydziału kryminalnego. Dawno odłożył odznakę, ale nie odszedł w cień. Jest detektywem bez licencji. Szuka zaginionych ludzi i rzeczy. Głównie z tego się utrzymuje, próbuje związać koniec z końcem. Pewnego dn...