Addiction 1/2

1K 69 7
                                    


- Jak to kurwa zmieniają dwództwo?! - krzyknąłem wściekły, nie do końca wiedząc w czym pomoże mi wyładowywanie gniewu na przyjaciołach.

- Dostałem taki cynk od zaufanego policjanta, nie jestem nic więcej w stanie powiedzieć. - Rozłożył ręce niższy brunet.

Niski warkot wyrwał się z moich ust. Wszystko szło tak kurewsko dobrze, ale przecież policja jak zwykle musiała to zjebać. Nowy komendant przyniesie tylko więcej problemów, nowe plany, nowe strategie, szkolenia i reszta nikomu nie potrzebnych rzeczy. Nie okłamujmy się i tak zawsze wygrywamy, co miałoby się zmienić? Perfekcyjne ułożone plany, nie powstrzymany kierowca, odważni i oddani towarzysze. Mimo wszystko czułem pewien rodzaj niepewności. Coś co tamtej nocy nie pozwoliło mi zmróżyć oczu. Ciemne myśli niczym burzowe chmury przysłaniały wszelkie słowa pocieszenia samego siebie. Nie spałem. Jeszcze nigdy nie martwiłem się tak z powodu jakiejś błachostki. Rano zamiast siebie w lustrze widziałem wraka człowieka, ciemne wory pod oczami, potargane tłuste włosy i nie domyta krew z pamiętnej strzelaniny. Psychicznie również nie czuje się dobrze. Najchętniej udałbym się w niewiadome miejsce, nie mówiąc słowa i napawał chwilą spokoju oraz samotności.

Dziś wszystko wyglądało tak ponuro. Niebo nie zachwycało błękitnym odcieniem, a słońce chowało za ciemni chmurami jakny przeczuwając zbliżającą się katastrofę. Drzewa nie były tak dumne jak je zapamiętałem, a ryk sportowego samochodu tak głośny jakiego go uwielbiam. Jednym słowem była za depresyjnie. Wszystko mnie dzisiaj dobija. Oh i to nie tak że popadam teraz w jakąś wyimaginowaną chorobę psychiczną. Każdy miewa takie dni, kiedy najgorsze wspomnienia wracają, a rzeczywistość zdaje się w nas udeżać z zdwojoną siłą.

Jest to zdecydowanie jeden z tych dni.

-... dlatego myśle że powinieneś z nim porozmawiać. - Słowa dotarły do mnie jak zza mgły.

Chyba znów się zamyśliłem. Pytanie teraz jak im przekazać, że cały ich wywód miałem kompletnie w dupie.

- Jeśli moglibyście powtóżyć, co chcecie abym konkretnie zrobił? - krzywy uśmiech zawitał na mojej twarzy.

- Kui proponował ci właśnie abyś poszedł na komisariat wyciągnąć informacje od przyjaciół policjantów. - westchnął carbo gestykulując zanadto.

- A poprzez słowo przyjaciół mamy na myśli...? - Albo to ja dzisiaj nie myśle, albo to oni gadają jakimś szyfrem.

- No Capele, Montanhe, nie wiem z kim ty tam się psiapsułujesz. - przysięgam, że niedługo zabije tego pierdolonego miłośnika samochodów.

- Dobra to może jaśniej. - wtrąca się najstarszy. - Nie obchodzi nas od kogo, ale przydałoby się zdobyć informacje co się tam u nich zmienia i kto teraz będzie pociągał za sznurki.

Mruknąłem przetwarzając zadanie słowo po słowie. Nie jest to takie głupie. Może uchylą mi rąbka tajemnicy. A nawet jeśli nie to chociaż poprawie sobie dzień patrząc na ich wkurzone miny.

- Niech będzie. - wstałem z wygodnego, skurzanego krzesła. - Widzimy się wieczorem.

Wymijając biurko udałem się w strone wyjścia z arcade'a. Mijając bar i wchodząc po małych czanrych schodkach udałem się w strone głownego wyjścia. Uchylając drzwi do mojego nosa dostało się chłodne poranne powietrze. Aż miło poodychać czymś innym niż spalinami.  Poprawiwszy krawat spojrzałem na miejsce w którym powinno stać moje lambo. Nie mówcie mi proszę że stało się to co myślę.

- Chłopaki! - krzyknąłem mając nadzieję że usłyszą mnie zza ściany budynku. - Przeparkowawyliście moją fure?

W oddali dały się słyszeć przytłumione głosy zaprzeczenia. Myśle że zaraz strzele sobie w łeb. Do tego wszystkiego jeszcze zajebali mi lambo. Moje piękne, nowo malowane lambo.

Addiction /Morwin/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz