*~2~*

42 1 0
                                    

     Elizabeth, znana w szkole po prostu jako Elie, stała na środku parku tuż przed dość elitarnym liceum dla ludzi innych, wyjątkowych. Stukając podeszwą lewego buta, spoglądała nerwowo na zegarek zapięty na prawej ręce. Dziewczyna ubrana byla w "mundurek", który nie był niezbędnym elementem wyposażenia szafy każdego ucznia. Nosili go głównie kujoni i ci, co mają rodziców, którzy nie odpuszczają nawet gdy widzą jak bezsensowna jest to sprawa.

     -Elie! - krzyknął zbliżający się zdyszany chłopak.

     Podminowana niekorzystną możliwością spóźnienia się na pierwszą lekcję u pani Shaimer, odwróciła się i nerwowo zaczęła przeplatać kosmyk blond włosów pomiędzy palcami.

     -Cholera jasna! Gdzie ty się tyle czasu podziewałeś?! Nie masz zegarka?! - wrzasnęła i ruszyła przed siebie usłyszawszy dzwonek wzywający na pierwsza lekcję, nie dając przy tym możliwości wytłumaczenia się Will'owi. Lecz on nie zwracając uwagi na olewcze zachowanie nastolatki ruszył za nią i rozpoczął wyjaśnienia:

     -Przepraszam! Najmocniej jak potrafię. Nie mogłem spać. Coś mnie męczyło - złapał ją delikatnie za rękę.

     -No tak! Chyba to te zombie z twojej genialnej gry! - zakpiła odwracając wzrok w drugą stronę i przyspieszając tempo marszu.

     - Oj no przepraszam. Przecież wiesz, że to nie o to chodziło - wziął głębszy wdech. - Wiesz że czasem mam spiny w domu.

Spojrzała na niego podejrzliwym wzrokiem. W jej oczach było widać jak bardzo chce się odezwać: "coś często są u ciebie te spiny". Ale powstrzymała się od uszczypliwych, a zarazem niepotrzebnych komentarzy.

     -Proszę, wybaczysz? - błagał, lecz Elie wciąż siedziała cicho jak zakneblowana.

Nagle wyrwał się z marszu wycofując się.

     -Co ty znów kombinujesz?! - odwróciła się czerwona ze złości dziewczyna.

     -Proszę - powiedział wręczając niewielki kwiatek zerwany przed chwilą z krzaczka posadzonego przy ścieżce wylotowej, skierowanej ku ogromnym wrotom Liceum Lincolna.

   Elie uśmiechnęła się kręcąc głowa. ''Nie możliwy jesteś" - stwierdziła. Podziękowała za podarunek i ruszyła z jeszcze szybszym tempem, narzucając go przyjacielowi. Nim dotarli do szkoły lekcje były już prowadzone przez poszczególnych nauczycieli.

     Pan Shaimer uczyła historii, a zarazem była wychowawczynią klasy, do której uczęszczał Will i Elie. Była dość młodą nauczycielką, lecz wystarczająco surowa by cokolwiek wbić do nastoletnich, zajętych imprezami i innymi atrakcjami głów. Nie przypadała za brakiem szacunku, zatem nie przyjmowała do siebie żadnych wytłumaczeń związanych ze spóźnieniem.

     Elie i Will zestresowani weszli do sali lekcyjnej. Panowała grobowa cisza, a pani siedziała z zawieszoną nad kartka głowa. Coś uważnie analizowała. Przyjaciele przemknęli się lewa stroną sali, lekko skuleni przesunęli się na koniec i usiedli w ostatnich ławkach ledwo zauważeni.

-Livingstone William? - kobieta podniosła wzrok znad zawieszonych na czubku nosa okularów.

Wezwany chłopak zerknął na Elie, a następnie na klasę, by dowiedzieć się o co chodzi pani Shaimer. Pod nosem wyszeptał parę słów i wstał. ''Słucham panią'' - rzekł lekko zdezorientowany.

-Panie Williamie , jakie wybrał pan zajęcia dodatkowe? - bardzo drażniło większość osób że zwraca się do nich tak bardzo oficjalnie, często bardziej niż oni do niej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 04, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

My przeciwko światu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz