~1~

2.7K 175 284
                                    

Sześć lat później



1.

W zasadzie nie miał nigdzie wychodzić tego wieczoru, ale jego dziewczyna jęczała mu jak najęta, że impreza, która miała mieć dzisiaj miejsce była wydarzeniem roku — to nic, że ostatnie dwie, na których byli, podobno również miały taką samą rangę. Blondynka cicho liczyła, że to jeszcze bardziej rozkołysze jej karierę i nie dawała mu ani chwili wytchnienia.

W końcu zmęczony jej nagabywaniem, uległ i po włożeniu szytego na miarę smokingu, zabrał ubraną w krwistoczerwoną kreację kobietę na imprezę.

Był zmęczony i flesze od aparatów wyraźnie go irytowały. Gdyby nie dłoń Haile, która ściskała go niemiłosiernie mocno, już dawno wszedłby do środka.

— Archie! Jak się czujesz po wypożyczeniu do nowego klubu?! Czujesz, że to degradacja dla takiego zawodnika jak ty?! — Jakiś mężczyzna z tłumu przed klubem, wykrzyczał do niego pytanie.   

Bursztynowe oczy hokeisty spojrzały wprost w szczupłą twarz fotografa, który uśmiechał się złośliwie. Było widać, że czerpał satysfakcję z upadku wielkiego Archibalda „Brzytwy" Denly'ego.

Sportowiec wziął głęboki oddech i zbył te pytania milczeniem. Bo niby co miał powiedzieć? Że gdyby nie zgodził się na wypożyczenie do Orłów LA, mógłby się pożegnać z ligą NHL? Jego ego mu na to nie pozwalało. Wierzył, że ten jeden słabszy sezon nie musiał przekreślać jego kariery, ale coraz częściej zadawane kąśliwym tonem uwagi burzyły jego spokój.

— Brzytwa! Brzytwa! Uśmiechnij się do nas! — Inny mężczyzna, który trzymał wycelowany w niego aparat, zawołał z drugiego końca tłumu.

Haile demonstracyjnie objęła swojego partnera w pasie i wystawiła nogę do przodu, prezentując głębokie wcięcie w sukni. 

Archie wytrzymał jeszcze pięć minut tego cyrku, po czym pociągnął blondynkę w kierunku wejścia do klubu. Gdy znaleźli się w środku, kobieta wyswobodziła się z jego uścisku i syknęła:

— Jezu, musisz być takim odludkiem? Mogliśmy tam postać jeszcze chwilę, niedługo zaczyna się tydzień mody w Paryżu — ktoś mógłby mnie zauważyć!

Denly przewrócił oczami i wyminął grupę ludzi, która głównie składała się z młodych dziewcząt, które wyginały się pod dziwnymi kątami, aby zrobić sobie jak najbardziej korzystne selfie. Nie miał siły i chęci tłumaczyć kobiecie, że mimo iż miała uroczą twarzyczkę i niezłe ciało, nie nadawała się na wybiegową modelkę. Z jej marnym metrem sześćdziesiąt dziewięć mogła pomarzyć o Londynie, Paryżu czy Mediolanie. Mężczyzna podszedł do baru i po zawołaniu barmana od razu pochłonął dwie szklaneczki szkockiej. Słyszał jak stojąca koło niego Haile prycha wściekle, ale ją zignorował.

A może nie powinien tego robić. Poprawka, na pewno nie powinien tego robić. Gdyby jej tak nie zdenerwował, ta zostałaby z nim tego wieczoru i kończyliby tę noc gorącymi figlami w łóżku, zamiast tego, przód jego przepięknego Mustanga z sześćdziesiątego siódmego roku był krwawą miazgą, a on sam znajdował się w środku sklepu zoologicznego — dokładnie to znajdowało się w nim jego auto.

Lekko skołowany, wyszedł chwiejnie z samochodu, obejrzał pobieżnie jego przód, a potem rozejrzał się po sklepie. To co zobaczył nie prezentowało się zbyt dobrze — zniszczona praktycznie cała wystawa oraz kilka najbliższych regałów z półkami, walające się wszędzie kawałki szkła i psiej karmy. Przetarł twarz dłonią i z niepokojem wszedł w głąb sklepu. Miał nadzieję nie zobaczyć żadnego futrzaka na podłodze, który by dokończył przez niego swojego żywota. Można było wiele o nim mówić, ale nie był mordercą zwierząt.

Na cienkim lodzie *WYDANE 10.10.23*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz