Zadzwonił dzwonek, niby wszyscy czekali na niego ale ja chyba najbardziej. Musiałam dotrzeć na bardzo ważny autobus który miał mnie zawieść na moje nowe studia. Dotychczas czekałam w specjalnej szkole którą wybudowali w naszym mieście z powodu praktycznie braku internetu i marszów długim czasem dostarczania listów. Zbieglam że schodów i już chciałam wychodzić ale przypomniało mi się że mam płaszcz w szatni. A tak zapomniałam się przedstawić jestem Lisa mam 20 lat i mam bardzo surowych rodziców.A raczej mamę bo tata ma bardziej luźne podejście do świat.Mam jeszcze 2 siostry starszą Olivie i młodszą Leye. Ale wracając do historii. Wbiegłam wzięłam płaszcz pod rękę i wybiegłam. Gdy wychodziłam już za bramę zobaczyłam mój autobus podjeżdżający na przystanek zaczęłam biec. Nie zdążyłam. Próbowałam jeszcze dogonić autobus ale oczywiście to nic nie dało. Biegłam tak chwilę aż w końcu musiałam usiąść. Zatrzymałam się pod supermarketem który stał kawałek od naszej szkoły i usiadłam. Byłam zbyt zmęczona biegiem żeby usłyszeć że ktoś do mnie mówi. Była to dziewczyna z mojej klasy. Spytała się czy wszystko dobrze, kupiła mi wodę i upewniając się że wszystko już dobrze odeszła. Usiadłam jeszcze na chwilę ale nie na długo. Wstałam i zaczęłam iść do domu gdy mój telefon zaczął dzwonić spodziewałam się tego. Była to mama spytała się czy jadę już na uczelnię. Musiałam jej odpowiedzieć że tak gdyż gdybym powiedziała prawdę mogła by mnie wyrzucić z domu chociaż miałam odłożone pieniądze z mojej dotychczasowe pracy i od taty ale chciałam przeprowadzić się za granicę a nie byłam pewna czy mi starczy więc byłam zmuszona kłamać. W drodze do domu zadzwoniła do mnie chyba cała rodzina jedyni którzy nie zadzwonili to byli mój tata i moje siostry. Nie zmartwiło mnie to. Jednak zadzwonił telefon. I był to tata. Pierwszy któremu powiedziałam prawdę.Bałam się że będzie zły ale na moje szczęście rzucił parę żartów i zaprosił mnie na lody. Zdecydowanie poprawiło mi to humor. Jednak kolejny telefon zdecydowanie bardziej poprawił mi kolejny telefon. Była to Nadia, moja najlepsza przyjaciółka. Spytała się za ile autobus i gdzie jestem. Dostała się na te same studia co ja i też się spóźniła tylko zdecydowanie bardziej. Umówiłyśmy się do mnie do domu na jutro bo dzisiaj miałam dość przygód. Założyłam słuchawki i ruszyłam. Akurat włączyła się jedną z moich ulubionych piosenek: "Russian roulette". W tym momencie moje życie było jak taka ruletka: albo znajduje dobrą pracę i żyję albo jestem wyrzucana na bruk bez moich oszczędności które były by zabrane przez moją mamę.
_____________________________________
Od autorki.
Nowa książka mam nadzieję że się podoba😃. Pomysł na tą książkę wymyśliłam przez przypadek wracając ze szkoły.