Tego dnia Twój stary planował wybrać się na ryby, ale jego plany pokrzyżował pewien incydent.
– Kurde wyszedł mi cały zapas piwa z piwnicy – powiedział Twój stary, wstając z kanapy.
Nałożył klapki na skarpetki i poszedł do monopolowego. Po paru minutach doszedł, gdyż jako prawilny pijak, ma monopolowy tuż przy bloku.
– Dobra to, jakie i ile dziś piw weźmiemy? – powiedział sam do siebie, po, czym sięgną do kieszeni.
Twój stary się zdziwił. W żadnej z kieszeni nie miał, choć złamanego grosza. Cofną się szybko do mieszkania i zaczął przeszukiwać szafki. Po prawnie 20 minutach szukania pieniędzy opadł bez sił i zaczął płakać.
– I co ja teraz zrobię? (szloch), Jak ja pójdę na ryby bez alkoholu? (szloch) – Twój stary był załamany.
Po 2 godzinach Twój stary poszedł pod monopolowy żebrać. Niestety nikt nie chciał mu nic dać. Po chwili jednak ujrzał dziwną sytuację. Zauważył jak jakiś człowiek wyciąga biały proszek, a drugi daje mu dość dużą sumę pieniędzy.
– To jest interes – Twój stary dostrzegł promyk nadziei.
Podbiegł on szybko do tego od białego proszku i złapał go za kaptur.
– Ej poczekaj chwilę, jak cię zwą?
– Eee… a kto pyta?
– Nieważne, musisz mi powiedzieć, jak dużo zarabiasz za taką torebkę białego proszku.
– No… Za jedną tak około 40 zł.
– *A więc jeśli sprzedam, choć jedną taką torebkę, to będzie mnie stać na 14 butelek piwa* – Twój stary prowadził monolog życia. – Toż to interes!
Na następny dzień przygotował sobie parę torebek mąki ziemniaczanej i wyszedł pod monopolowy.
– Ej ty diler – powiedział jakiś głos zza Twojego starego.
– Co? Gdzie? Jak? Co, że ja? A no tak, co tam ziomuś?
– Za ile sprzedasz jedną torebkę?
– 40 zł co tabliczki nie widzisz?
Twój stary powiesił za sobą tabliczkę z napisem: „Jedna torebka białego proszku po 40 zł”.
W ten właśnie sposób zarobił on sporo pieniędzy na piwo. A o Twoim starym wędkarzu opowiem wam innym razem.