norwid x krasinski ale nie do konca, bardzo fluffy

45 2 5
                                    


– Nie ruszaj się!

– No przecież nigdzie nie idę... – Zygmunt siedział tak od godziny na krześle.

Cyprian był coraz lepszy w rysowaniu anatomii, jego prace przypominały już zdjęcia. Zygmunt zawsze wnikliwie obserwował jak jego utalentowany kolega z ławki szkicował podczas matematyki dłonie, twarze, nogi i inne części ciała o różnych kształtach i w różnych pozycjach. Kilka kartek z takimi szkicami rozpoznał wśród rysunków rozwieszonych na ścianach ciasnego pokoju chłopaka.

Cyprian był prawdziwym geniuszem. Nie dość, że miał zdolności plastyczne, to jeszcze fenomenalnie pisał. Tak właściwie, to głównie zajmował się tym drugim. Za każdym razem, kiedy skończył jakiś wiersz, dawał go swojemu przyjacielowi, a ten czytał go parę razy, cały czas mając wypieki na twarzy.

Mimo tego, że Cyprian wydawał się na pierwszy rzut oka zimnym i smutnym człowiekiem - a to wszystko przez to, że jego twarz cały czas wydawała się być obojętną, jednak to był tylko bardzo, ale to bardzo mylący pozór. Tak naprawdę bardzo często okazywał swoją wrażliwość kiedy pisał, ewentualnie rozmawiał z osobami, które bliżej poznał. Zygmunt uwielbiał z nim rozmawiać, mimo to, że jego rozmówca tak naprawdę niewiele mówił

– Skończyłem. Możesz sobie obejrzeć. – Cyprian odłożył na bok przybory i podał kartkę swojemu modelowi.

Rysunek przedstawiał twarz chłopaka o okrągłej twarzy i wyraźnie cofniętej, mimo młodego wieku, linii włosów. Same włosy natomiast były ścięte na 2 milimetry. Może nie była to jakaś wymyślna fryzura, ale za to nieźle się prezentowała, a na dodatek była bardzo wygodna. Uśmiechał się, można powiedzieć, że lekko filuternie. Można było dostrzec jego zęby. Na jego szczęce zarysowywał się kiełkujący zarost. Dawno się nie golił, jednak było to działanie zamierzone. Mówił o tym Cyprianowi jakiś czas temu.

– O stary... Strasznie ładny tutaj wyszedłem! Podoba mi się.

Rysownik uniósł głowę w kierunku przyjaciela, aby przyjrzeć się jego radosnej twarzy. Po chwili sam zachichotał i przeczesał palcami włosy do tyłu, przechyliwszy głowę.

– Cieszę się, że ci się podoba. – wyznał, spuściwszy wzrok.

Rzadko patrzył komukolwiek w oczy, kiedy coś mówił. Jednak tym bardziej nie uśmiechał się przy tym, a teraz to robił.

– Kawa? – rzucił Norwid.

– Chętnie. – odparł Krasiński.

Odprowadził swojego gospodarza wzrokiem do kuchni. Wykorzystał tę chwilę jego nieobecności, by rozejrzeć się w pokoju. Na stoliku przy łóżku znajdowały się oczywiście szkice, które zresztą były w niemal każdym zakątku mieszkania. Musi go kiedyś o to zagadać. Ponad to było tam kilka wypożyczonych z biblioteki książek. Pierwszy w oczy rzucił mu się "Hamlet". Pewnie nie czytał go, a trzymał to z pewnością tylko dlatego, że omawiał to właśnie na polskim. Poza tym Wilde, Goethe, Byron. Trzeba przyznać, że on i Zygmunt mieli bardzo podobny gust książkowy. W końcu to literatura była ich wspólną pasją.

Literatura spaja ich mały krąg przyjaciół, w którym oprócz nich był Juliusz - roztrzepany chłopak o fascynujących włosach, Fryderyk - muzyk, którego nigdy nie ma w szkole, ze względu na jego wątłe zdrowie i George - dziewczyna, która wygląda w tym towarzystwie najbardziej męsko, pochodząca z Francji i wciąż ucząca się języka polskiego oraz przy okazji - ukochana Fryderyka. Od kiedy przeprowadziła się tutaj, Cyprian wkłada jeszcze więcej wysiłku w naukę języka francuskiego, która nie idzie mu zbyt dobrze. Oczywiście, dbał o to, żeby nie mieć zbyt niskich ocen, robił dużo notatek i ściąg jednak całe pojęte przez niego słownictwo i gramatyka wylatywały mu z głowy zaraz po sprawdzianie, więc nigdy nie zastosował ich w praktyce. Języki obce były jego piętą achillesową.

– Jestem. – wrócił i położył kubek z kawą przeznaczony dla Zygmunta na komodzie, zupełnie nie przejmując się kręgami, które mogą powstać na jej powierzchni. Następnie usiadł na łóżku i upił swój napój.

– Dziękuję. – również wziął swój kubek do ręki, nie chciał już siadać z powrotem, dlatego zwyczajnie oparł się o mebel, który miał za sobą, czyli komodę właśnie.

Trwali tak przez chwilę w ciszy, patrząc na siebie nawzajem, ogrzewając palce o kawę i słuchając przejeżdżających za oknem aut. Krasiński uśmiechnął się do przyjaciela, a ten w odpowiedzi uniósł kąciki warg.

– Wiesz, oglądając sobie twoje szkice, zastanawiałem się nad tym, skąd tak właściwie pomysł na naukę rysowania?

– To bardzo proste – zaczął wyjaśniać – Żeby pisać, potrzebuję czasem sobie coś zobrazować. Żeby coś sobie zobrazować, muszę coś narysować. Dlatego zacząłem rysować, żeby być lepszym w pisaniu. – tutaj mruknął i wlał sobie do ust resztkę kawy – Poza tym, rysując, znajduję inspirację do pisania, a pisząc, znajduję inspirację do rysowania. Obie te formy mają swoje ograniczenia, a ja się zajmuję nimi obiema, dzięki czemu mogę się czuć w pełniejszy sposób osobą uprawiającą sztukę.

Zygi pokiwał głową ze zrozumieniem.

– Dziękuję za tak rozwiniętą odpowiedź.

– A ja dziękuję, że chcesz mnie słuchać. – Wypowiadając ostatnie słowo, spojrzał w jego oczy – Naprawdę dziękuję.

– Cała przyjemność po mojej stronie. Muszę już się powoli zbierać. Stary się będzie martwić.

Norwid wstał i wziął kubek swojego gościa. Poszedł do kuchni, by odnieść naczynia, a Zygmunt wyszedł do przedpokoju ubrać buty.

– Musimy się spotykać częściej.

– Racja. Zdecydowanie częściej, tylko we dwójkę.

– Och. – mruknął Cyprian.

Stali przed sobą i oczekiwali na to, aż to druga osoba pierwsza się odezwie. Napięcie ciągle rosło. Cyprian chciał się odezwać, ale kiedy otworzył usta, jego dolna warga zaczęła drżeć. Zygmunt objął go, kładąc głowę na jego ramieniu. Norwid westchnął krótko, po czym odwzajemnił gest przyjaciela. Trwali tak kilka chwil. Zygmunt miał zapach jednego z tych "męskich" żeli pod prysznic. Zastanawiające.

– No, to na razie. – powiedział niższy, rozluźniając uścisk.

– Pa!

Patrzył, jak najlepszy przyjaciel schodził po schodach i rozważał wszystkie słowa, które mu dzisiaj przekazał i które powinien mu przekazać. Za każdym razem przełamuje się coraz bardziej i mówi coraz dłużej. Nie wiedział, ile ma jeszcze czasu i czy pewnego dnia wszystko nagle nie runie, a on nie zostanie, jak zwykle, zostawiony przez wszystkich. To był jeden z jego najstraszniejszych lęków.

Pociągnął rękaw swojego swetra i zaczął go miąć bezwiednie.

Dawno go nikt nie przytulił. A bardzo mu się to spodobało.

Pora na herbatę z cytryną. "Hamlet" nie powtórzy się sam.

*****

pisanie fluffów pod koniec roku to forma wyładowania, którego potrzebuję. Tak właściwie, to jesien i zima to jedyny czas w roku, w którym piszę opowiadania. zawsze romantyczne.

jakby się zastanowić i dotrzeć do źródeł, ten paring ma więcej sensu niż myślimy. może i norwid ma silne ace vibe, to jednak oni razem bronili papieża piusa i wgl

podobno przyjaznili się krótko, ale przywiązali się do siebie. gdybym miala napisac dluzszą ksiazke o romantykach, to ich relacja na pewno pozostałaby platoniczna i nic więcej. 

no i pamietajmy, delfina potocka

boze co ja robie, wszystko tutaj sie kupy dupy nie trzyma, słownictwo przeciętne, postacie bezosobowe



You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 01, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

w 2021(2022) moimi ofiarami są polscy romantycy (sory)Where stories live. Discover now