Cześć!
W końcu znalazłam trochę czasu, bo końcówkę października miałam tak zawaloną pracą, że nawet nie pytajcie. Ale, jakoś niestety, nie miałam ochoty na pisanie kolejnego rozdziału MNP, wiec żeby się nie zmuszać i żeby nie wyszedł jakiś gniot, postanowiłam napisać sobie coś innego i tak oto powstał ten one-shot. Pomysł na niego zrodził się wieki temu, już nawet nie pamiętam, co było inspiracją. Tekst ma ponad siedem i pół tysiąca słów, napisałam go w całości, z wyjątkiem jednej sceny, w dniu dzisiejszym :-).
Zdaję sobie sprawę, że tekst jest trochę (bardzo) naiwny, że nie mam pojęcia o pracy, jaką w nim wykonuje Naruto, ale co tam! Szybko też się pewnie zorientujecie, do czego cały pomysł zmierza (nie, nie do tego!), ale mam nadzieję, że ta świadomość tylko podsyci zaciekawienie.
No to, miłego czytania:
*
Tego dnia, gdy Naruto przekroczył próg firmy, zewsząd otaczały go podniecone szepty wszystkich pracowników. Nieco zdziwiony taką atmosferą, zaczepił kolegę z działu, Kibę.
- Co jest? - zagadnął, na co Kiba wywrócił oczami.
- Uchiha - powiedział. Więcej nie musiał dodawać, Naruto już wszystko rozumiał. Odkąd pół roku temu zaczął pracę w tej agencji, temat Uchihy wypływał co jakiś czas, przeważnie powodując bardzo dziwne zachowanie wszystkich pracowników, szczególnie dziewczyn. Naruto jeszcze nigdy tego faceta nie spotkał, ale słyszał o nim dosłownie legendy. Wszyscy dostawali hopla na punkcie ich największego klienta.
Naruto to rozumiał, bo - jak to się mówi - klient nasz pan. Uchiha oznaczał pieniądze, ogromne pieniądze, ogromne zlecenie, wielkie przedsięwzięcie. Takiemu klientowi trzeba było nieba przychylić, spełnić każdą jego zachciankę. Projekt, jaki zamówi, dopieścić w każdym calu.
- Słyszałem, że to klient Kakashiego - zagadnął Kibę. Przeszli obaj do kuchni, by zrobić sobie poranną kawę. Kolega przytaknął.
- Owszem, ale wiesz, przyszło od tego całego Uchihy kolejne zlecenie i wszystkim odbiło. Kluczowy klient, sam rozumiesz.
Naruto potaknął, nasypując sobie kawy do pomarańczowego kubka. Kiba nastawił czajnik wody. Kuchnia w agencji była mała, zaledwie kilka szafek, stolik, cztery krzesła. Naruto zazwyczaj jadł przy swoim biurku, choć wiedział, że tak nie powinno się robić. Póki co jeszcze nikt go za to nie opieprzył, więc kuchnię odwiedzał tylko wtedy, kiedy chciał zrobić sobie coś ciepłego do picia, ewentualnie odgrzać lunch w mikrofalówce.
- Kiedyś z nim coś załatwiałem, z tym Uchihą - zaczął kolega, gdy obaj czekali, aż woda się zagotuje. - Jakąś wiesz, nieważną pierdołę. Kawał dupka, potraktował mnie jak idiotę. Jak tak człowiek patrzy w jego oczy, to aż ciarki przechodzą.
Naruto uniósł brwi. Słyszał to i owo, że ten cały Uchiha to niezła żyleta, ale nie wierzył w połowę plotek. Dużo się mówiło o rozmaitych celebrytach, ale połowa z tego była zmyślaniem.
- Aż tak źle?
- Jakby kasa usprawiedliwiała wszystko. Okropnie nieprzyjemny typ, tylko Kakashi jakoś się z nim dogaduje. Takich jak ty czy ja, to ten typ pewnie zjada na śniadanie.
Naruto zaśmiał się, kręcąc głową, a potem zalał swoją i Kiby kawę, bo woda właśnie się zagotowała.
- To czemu właściwie wszystkie dziewczyny tak wariują na jego punkcie? - zapytał bez większej ciekawości, tak tylko, by podtrzymać rozmowę. Kiba jadł jakiegoś rogalika, popijając go kawą, natomiast Naruto zjadł śniadanie w domu. Tylko kawy nie zdążył wypić, spiesząc się na metro.
CZYTASZ
Szef wszystkich szefów | SasuNaru
FanficOne-shot. Naruto pracuje w dużej firmie, zajmującej się reklamą. Dostaje swoje pierwsze zlecenie, którym bardzo się ekscytuje, w końcu ma marzenia, chce się pokazać. Ale, jak to w przypadku Naruto bywa, nic nie dzieje się tak, jak powinno.