---------- Czemu ten shot powstał? ---------
Napisałam ten tekst jako terapię, bo nie mogę poradzić sobie z tym, że Adrien naprawdę może być emopotworem. Wiem, że to tylko teoria. Niestety serial daje nam wyraźne wskazówki, że Adrien nie jest zwykłym nastolatkiem. Dedykuję więc tego shota wszystkim tym, którzy uważają, że zrobienie z Adriena emopotwora jest ciekawym zabiegiem fabularnym. Ale ostrzegam. Trzeba mieć mocne nerwy.
--------------------------------------------------------------
Czym jestem?
Czy można zadać sobie trudniejsze pytanie? Nie pytam siebie „kim” jestem, tylko „czym”. Przecież to pytanie nigdy nie powinno się pojawić w niczyim umyśle. Nikt nigdy nie powinien wątpić w swoje istnienie.
Tymczasem ja właśnie w tym momencie zastanawiam się czym jestem. Dokładnie od chwili w której usłyszałem:
Jesteś emopotworem, Adrienie.
Stał przede mną już bez kostiumu, który zniknął, gdy Biedronka odebrała mu miracula.
Mój koszmar zaczął się wieczorem, gdy wystraszony Plagg przyleciał do mnie z informacją, którą śmiało mógłbym określić najgorszą na świecie. Mój ojciec to Władca Mroku. Nie mogłem tego zrozumieć. Nie umiałem się z tym pogodzić. Plagg opowiadał coś o jakimś ukrytym przejściu, o kompleksie pod budynkiem, o tym, że widział jego przemianę. A ja słuchałem go, nie słysząc tak naprawdę tego co mówi. Powtarzałem tylko w myślach tę straszliwą prawdę, która bolała mnie bardziej niż utrata matki. Jestem synem Władcy Mroku.
Potem było już tylko gorzej. Musiałem powiadomić Biedronkę. Zrobiłem to jako Adrien. Sam nie wiem dlaczego. Chyba nie chciałem, żeby Czarny Kot kojarzył jej się z tym co najgorsze. Gdy poprosiła, żebym jej pomógł zdradzić swojego ojca, w moich oczach stanęły łzy, które rozpaczliwie przed nią ukrywałem. Byłem rozdarty i rozbity, ale nie widziałem innego wyjścia. Zasadzka podziałała. Niczego się nie spodziewał. Gdy odebrała mu miracula, coś zakłuło mnie w sercu na widok jego wystraszonej twarzy.
Ale tak było trzeba. Musiałem to przecież zrobić. Musiałem. To był mój obowiązek jako bohatera. I wtedy wydawało mi się, że najgorsze już minęło. Że nareszcie miastu nic nie zagraża. Że mogę odetchnąć i powiedzieć Biedronce kim jestem, poznać jej tożsamość, zacząć nowe życie...
I wtedy padły te słowa, które przeszyły mnie na wskroś. Słowa od których moje serce stało się martwe, tak jak wszystko w co do tej pory wierzyłem.
Zapadła w śpiączkę, bo stworzyła ciebie.
Nie mogliśmy mieć dzieci.
Jesteś emopotworem, Adrienie.
Do tej pory wydawało mi się, że nic mnie nie złamie. Strata matki. Zimny ojciec. Trudne obowiązki. Byłem pewien, że nie zniszczy mnie nic, nawet to jak Biedronka odrzucała moje uczucia. Że mimo tego, że miałem ciężko w życiu, zawsze dam sobie radę. Ale w momencie, gdy dowiedziałem się, że moje życie nie istnieje, że jest kłamstwem, ułudą, nieszczęściem, o którym nikt nigdy by nie pomyślał, coś we mnie pękło.
Czym jestem?
- Czym… jestem? - zapytałem drżącym głosem, spoglądając to na niego to na nią, myśląc, że chyba się przesłyszałem.
Bo to przecież niemożliwe. Nie mogę być emopotworem. Nie mogę… ja przecież… ja przecież mam uczucia, ja czuję, myślę, jestem człowiekiem.
- Jesteś emopotworem - powtórzył spokojnie, tonem jakim się mówi o pogodzie, a nie o czyimś istnieniu.
- Nie wierzę ci… - szepnąłem, zaciskając dłonie w pięści, nawet nie czując, że wbijam paznokcie w skórę, aż do krwawych śladów.