Rozdział 1

5 1 0
                                    

Ubrana w obcisłą czarną sukienkę z dekoltem dającym poszybować wodzą fantazji każdemu przyglądającemu się mi mężczyznie z wysoko podniesioną głową szłam w stronę ściśle określonego mi celu. Klub tego wieczoru przepełniony był do granic możliwości. Miało się wrażenie, że ludzi ciągle przybywało i zajmowali każdy najmniejszy skrawek. Nie przepadałam za takimi miejscami, czułam się tutaj przytłoczona. Za dużo było wszystkiego, aczkolwiek cóż czasem sytuacja wymaga od nas przebywania w tak zatłoczonych klubach. Jednakże ja doskonale zdawałam sobie sprawę, gdzie znajdę swój dzisiejszy cel.

Kierowałam się w stronę najbardziej zacienionego miejsca przy barze będąc pewna, że tam go znajdę. I wcale się nie pomyliłam, siedział przodem do parkietu mając doskonały widok na osoby znajdujące się na parkiecie, jak i również te chcące się dostać do części barowej. Ubrany w szary garnitur, popijając jakieś procenty prezentował się nienagannie. Skanował całe pomieszczenie zapewne w celu upatrzenia sobie swojej nowej ofiary dzisiejszego wieczoru.
W końcu tak jak przewidywałam jego wzrok zatrzymał się na mojej osobie. Widziałam po sposobie w jaki na mnie patrzył, że to co widzi zdecydowanie mu się podoba. Jego wzrok przeleciał moją osobę chyba na milion sposobów, ale głównie zatrzymywał się na moim biuście. Co za zbok!

Uśmiechnęłam się do niego kokieteryjnie i ruszyłam w jego stronę. Widziałam jak jego postawa się zmienia w ten typowo samczy sposób. Myślał, że to on tu jest łowca, a ja zwierzyna jakże dalekie to było od prawdy.

- Witaj, laluniu!- och, zgrozo co to ma być?!- Laluniu jesteś tu sama?- przełknełam z trudem te jego wyświechtane teksty na podryw i postanowiłam grać.
-Już nie, przyjemniaczku! Racja?- spojrzałam na niego spod przymrużonych oczu, zalotnie się uśmiechając.
Bingo! Jego wzrok zatrzymał się na moich ustach, aby zaraz wrócić do moich piersi. Fuj, facet przynajmniej mógłby być trochę bardziej subtelny.
-Jestem Blake, laluniu- i dalej to samo, czułam że zaczynam się irytować ale przetrzymam to- Więc, jak już ustaliliśmy to, czy jesteś tutaj sama. Może coś Ci postawię? Jakiś drineczek?- nie dając nawet mi odpowiedzieć, skinął na barmana- Daj tej laluni, najlepszego szampana jaki macie- zabłysnął złotą kartą mi przed nosem.

Co za imbecyl! Czy inne kobiety, dają się nabrać na takie coś?! Na te słabe teksty, pokazywanie jaki z niego bogacz. Czy ten świat spada na psy? Poza tym, on nawet nie zapytał się o moje imię. Ja pieprze! Najchętniej zostawiłabym tego faceta i spławiła. Ale czego się nie robi dla pracy, sytuacja wymaga zachowania się istotnie do sytuacji. Widocznie on lubi proste, słodkie dupeczki. Tyle mu wystarczy...Z niedowierzaniem kręce głową.
Po chwili podaje mi szampana, co daje mi możliwość zobaczenia, że nie ma na palcu obrączki. Hmm...

-Wznieśmy toast za to spotkanie, laluniu- po tym jak upijam łyk szampana jego wzrok wbija się w moje usta, gdy oblizuje je powoli językiem- Czym się zajmuje taka lalunia, jak Ty? Ja prowadzę milionową firmę technologiczną- ehh...bla bla bla...
Ja nie wierzę...totalny...prostak..
-Jestem podróżniczką. Właśnie dziś wróciłam z Kenii i postanowiłam troszkę się rozerwać.
-Och, laluniu! Na pewno jesteś bardzo zmęczona. Pozwól, że przeniesiemy się w nieco ustronne miejsce. I się Tobą zajmę, otule Cię kocykiem- o tak, o to mi chodziło, rybka połknęła haczyk.
-Myślałam, że już nigdy tego nie zaproponujesz.

Przesunełam swoją nogą obutą w szpilkę po jego łydce kierując się trochę wyżej. Nie dając mu złudzeń o jakie odpoczywanie mi chodzi. Po tym jak uśmiechnął się do mnie jakby wygrał najlepszy los na loterii i pusząc się niczym paw, wiedziałam, że go mam. A o to mi chodziło!

Gdy wyszliśmy na zewnątrz, w końcu mogłam zaczerpnąć świeżego powietrza. Miła odmiana, od tego co czuje się w klubie. Blake trzymając dłoń w dole moich pleców poprowadził mnie w stronę swojego sportowego auta.
~Jasmine! Jasmine! Słyszysz mnie?- odezwał się głos w moim uchu.
Musiałam dać znać temu, że go słyszę w końcu. Przez moje chwilowe zawieszenie, straciłam na chwilę rezon. Oprzytomniało mnie dopiero mocne szarpnięcie za ramię. W pierwszym odruchu miałam zamiar się obronić. Ale lata praktyki robią swoje. Uśmiechnęłam się najbardziej uwodzicielsko jak potrafiłam, przygryzając wargę.
-Wybacz Blake, dobrze że wyszliśmy z tego klubu rzeczywiście jestem bardziej zmęczona niż myślałam. Ale już CIĘ SŁYSZĘ BARDZO DOBRZE- zaakcentowalam ostatnie slowa bardzo wyraźnie.
-Och laluniu, już ja się Tobą odpowiednio zajmę. Mówiłem, że jesteśmy na miejscu...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 20, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

MarnotrawnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz