𝓵𝓲𝓼𝓽 𝓭𝓸 𝓚.

263 13 2
                                    

Postura chłopaka o ciemnych, bujnych czekoladowych włosach podsunął  niewielką kopertę pod drzwi właściciela owych drzwi po czym uciekł w popłochu. Był to prawie koniec grudnia, pruszył drobny śnieg, chłód dawał o sobie znać, szczekanie psa zbudziło właściciela owego mieszkania, które zostało nawiedzone przez mężczyznę. Ruszył do drzwi, których nawet nie otworzył a jedynie schylił się po kopertę leżącą na ziemi. Zaskoczony przyjrzał się jej dokładnie, nie było żadnych oznakowań, żadnego podpisu od nadawcy zaś jedynym napisem było imię i nazwisko właściciela domu. Obejrzał dokładnie jeszcze kopertę po czym udał się z nią do salonu, gdzie usiadł na kanapie i ostrożnie otworzył kopertę, wyjmując z niego kartkę którą rozłożył. Był to list - dość długi list. Nie kojarzył za nic charakteru pisma ale wiedział, że ten ktoś musi popracować nad nim. Zaczął uważnie go czytać:



" Hej, tutaj ah bardzo możliwe że mnie pamiętasz lub nawet nie ale tutaj Twój stary przyjaciel. Może pamiętasz jak razem uczyliśmy się w Akademii królewskiej? Jak byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi? Nawet jeśli na samym początku nienawidziliśmy się całym sercem, udało nam się zaprzyjaźnić - niesamowite to się wydaje.
Nie wiem jak mam to ci powiedzieć, może najprościej było by powiedzieć "kocham cię" ale możesz nie wziąć tego na poważnie, w końcu taka osoba jak ja nie umie kochać, sam tak powiedziałeś.
Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Wtedy kiedy zaczynaliśmy naukę w Akademii? Każdy z nas był pewny siebie, i miał zbyt wybujałe ego co sprowadziło nas do nienawiści. Każdy z nas chciał być najlepszy - chciał pokazać, że możemy osiągnąć sukces w życiu. Przez ową nienawiść doszło do rękoczynów, oboje byliśmy skazani na siebie przez dobre dwa miesiące. Przyznam że na samym początku nie cieszył mnie fakt, że muszę dzielić swój pokój z moim rywalem. Jednakże po czasie zauważyłem jak wiele mamy ze sobą wspólnego, jak wiele nas łączy i jak wiele nam brakuje do naszych prawdziwych osobowości - każdy miał porozrzucane różne kawałki osobowości gdzieś daleko od właściciela.
Zacząłem z czasem zauważać, jak bardzo szybko zmieniasz swoją osobę pod osobę z którą rozmawiasz - widziałem w twoich oczach ten ból i nie moc, że nie możesz nic z tym zrobić - że nie możesz być sobą, prawdziwym tobą. Poprosiłem wtedy dyrekcję żebyśmy mieli już na stałe razem pokój, zapewne dalej myślałeś że to decyzja dyrektora i że dla mnie to także była kara, ale prawda jest taka, że chciałem żebyś tylko tak myślał. W rzeczywistości sam o to poprosiłem ponieważ, chciałem Cię bliżej poznać i może nawet zostać przyjaciółmi.
Któregoś razu wróciłeś do pokoju wściekły co było naprawdę rzadkim widokiem - przeważnie zachowywałeś spokój i opanowanie. Od razu zapytałem co się wydarzyło ty tylko wykrzyczałeś żebym Cię zostawił w świętym spokoju i zająłeś się sobą. Jednak nie umiałem patrzeć na to jak nie możesz się skupić na tak prostej czynności, samo rozpinanie guzików od koszuli Cię denerwowało - widziałem twoje ze szklone oczy. Podszedłem do ciebie i wtedy pierwszy raz dotknąłem twoich dłoni w bardziej delikatny sposób niż zazwyczaj. Spojrzałem ci w oczy, chciałeś się wyrwać lecz tylko odwróciłeś głowę zaś ja zająłem się guzikami od twojej koszuli. Wróciłem na swoje łóżko wracając do lektury. Przez chwilę trwała głucha cisza jednak wymusiłeś słabe "dziękuję" co naprawdę sprawiło mi uśmiech na twarzy. Nie odezwałem się a jedynie z lekkim uśmiechem wróciłem do czytania. Po tym wydarzeniu byłeś już nieco spokojniejszy, dzięki czemu lekcję poszły ci bez problemu.
Mijały kolejne dni, za każdym dniem byliśmy siebie coraz bliżej i bliżej aż w końcu staliśmy się przyjaciółmi co wszystkich nieźle zaskoczyło ale cóż się dziwić? Ludzie mimo wszystko podobni do siebie pod jakimś względem łączą się.
A nieszczęścia chodzą parami.
Spędzaliśmy razem coraz więcej czasu, każdy sobie pomagał w inny sposób ale jednak wspierał jeden drugiego.
Nawet nie zauważyłem jak zbliżał się koniec akademii a tym samym wiązało się inna droga życia. Każdy szedł na inny kierunek studiów - każdy oddzielnie. Nie spostrzegłem się, jak na samą myśl o stracie twojej przyjaźni płakałem cicho w środku mimo że na zewnątrz nie spłynęła ani jedna łza. Przywiązałem się, a obiecałem sobie, że nigdy tego nie zrobię.
Pamiętam jak wtedy nakryłeś mnie na siłowni - byłem już sam, obiecałem wszystko pozamykać. Oddawałem wszystkie swoje negatywne emocje na worku treningowym nieświadomie mówiąc na głos, że boję się życia dorosłego, że zależy mi na tobie w końcu słyszałeś to wszystko.. spojrzałem na osobę z mną którą nie okazał się nikt inny niż ty.
Martwiłeś się? Sam nie wiem, twój wzrok nic mi nie powiedział a wyraz twarzy miałeś niby zaskoczony ale jednak dalej pusty. Zacząłem się śmiać udając że nic się nie wydarzyło, zresztą sam nie wiem ile tam stałeś i ile słyszałeś - ale w duszy modliłem się, żebyś nic nie usłyszał, żebyśmy byli dalej przyjaciółmi. Nie odezwałeś się ani słowem jedynie przyglądałeś mi się uważnie po czym poczochrałeś mnie po nieco spoconych włosach i wyszedłeś. Nie wiem co ci chodziło wtedy po głowie, lecz wiem jedno - chciałem żebyś wtedy został, mimo wstydu, gdybyś słyszał co mówiłem, pragnąłem żebyś został - żebyś był kimś więcej niż tylko przyjacielem. Tej nocy płakałem, łzy utrudniały mi oddychanie. Wróciłem do pokoju kiedy ty już spałeś a przynajmniej taką iluzje stworzyłeś.
Od tego wydarzenia rozmawialiśmy powierzchownie, nie za często ani nie za rzadko żeby inny nie zaczęli czegoś podejrzewać, że coś się wydarzyło.
Przed egzaminami wstępnymi na uczelnie zaprosiłeś mnie na małą imprezę - nie spodziewałem się tego po tobie, jednakże przyjąłem propozycje. Było naprawdę dużo alkoholu i jak na japońską kulturę, że Japończycy szybko się upijają miałeś naprawdę mocną głowę a może prawie nic nie wypiłeś? Sam nie wiem ale wiem, że wtedy pierwszy raz tak czule mnie objąłeś zaś ja oddałem uścisk. Udaliśmy się do twojego pokoju gdzie rozmawialiśmy do późna, pamiętam do tej pory twoje czułe dłonie na moich udach lub dłoniach, oboje doskonale wiedzieliśmy że nie jesteśmy dla siebie tylko przyjaciółmi lecz żaden z nas nie miał odwagi ucałować ust drugiego jakby w obawie że drugi ucieknie. Widziałem Twój zakłopotany wzrok, coraz bardziej alkohol z nas uchodził lecz wiedziałem, że chce chociaż raz ucałować twe wargi. Jeden jedyny jak i zapewne ostatni raz...
Złapałem twoje dłonie ściskając je lekko, pochyliłem się i ucałowałem twoje usta. Nie odsunąłeś mnie od razu, może był to dla ciebie szok a może nie widziałeś jak zareagować. Odsunąłeś mnie od siebie wtedy, kiedy do pokoju ktoś wszedł. Spojrzałem na tą osobę nieco spłoszony. Podszedłeś do niego i zacząłeś mu wszystko tłumaczyć że do niczego nie doszło. Zrozumiałem w tamtym momencie, dotarło do mnie że twoje zachowanie w stosunku do mnie - po tamtej sytuacji na sali treningowej, tak bardzo chłodne i obojętne było spowodowane że kogoś już miałeś. Wyszedłem stamtąd w pośpiechu tłumacząc się że już późno.
Od tego wydarzenia nie spotkaliśmy się już więcej. Ale pamiętam to jak dziś, kiedy spieszyłem się na autobus - wiedziałem Cię w jego oknie, czytałeś książkę z uśmiechem. Miałeś wtedy tak piękny uśmiech, wzrok jakby nie obecny ale przepełniony życzliwością. Widziałem w twoich oczach że jesteś szczęśliwy a więc już na dobre odpuściłem jakiekolwiek próby skontaktowania się z tobą. Nie goniłem już autobusu, po prostu wpatrywałem się w twoje odbicie.
Mijałem Cię parę razy, to raz w drodze na zakupy a raz w stronę biblioteki. Za każdym razem widziałem jak w twoje oczy lśnią coraz to jaśniej. Wiedziałem że jesteś w końcu szczęśliwy.
Zapewne teraz zastanawiasz się czemu nagle do ciebie napisałem, skoro niby odpuściłem, a więc czemu napisałem? I skąd znam Twój adres.
Dowiedziałem się gdzie mieszkasz doprawdy przez przypadek, w okolicy mieszkał jeden z moich znajomych a w międzyczasie ty wychodziłeś - ponownie się wtedy minęliśmy jak nieznajomi.
Postanowiłem do ciebie napisać ponieważ, chciałem ci pokazać że mimo wszystko zapomnieć o tobie nie umiem i po prostu Cię kocham.
Miłość to jednak skomplikowana rzecz, teraz to wiedzę. Pokochałem Cię dlatego puściłem wolno z nadzieją że jednak do mnie powrócisz - nigdy to nie nastąpiło co bolało, ale w końcu jesteś szczęśliwy, a ja nie mam zamiaru odbierać ci twojego szczęścia.
Chciałem żebyś to tylko wiedział, nie musisz odpowiadać na ten list co z nim zrobisz, będzie zależało od ciebie - możesz go najlepiej spalić, żebyś nie zadręczał się tym. Jednakże decyzję pozostawiam Tobie.
Kocham Cię Yūto odkąd pamiętam..

Ps.
Z racji tego, że świąt czas chce żebyś spędził je najlepiej jak umiesz i żebyś dalej był tak szczęśliwy jak teraz - Nowy rok przywitaj z uśmiechem. Może kiedyś ponownie miniemy się na ulicy.


Twój przyjaciel A.F. "


Mężczyzna wpatrywał się w list przez dłuższą chwilę, po czym z jego zeszklonych oczu pokapały pojedyncze łzy na kartkę papieru mocząc tusz od zdania "Kocham Cię Yūto..." zacisnął lekko dłonie na liście, słysząc jak do mieszkania wszedł jego partner. Spojrzał na swojego chłopaka, który zaskoczony podszedł do niego od razu. Zauważył list, lecz ten nic nie odpowiedział a jedynie przytulił się do mężczyzny z płaczem.
.
.
.

Boże Narodzenie nadchodzi coraz szybciej.
Inni spędzają je, to w gronie rodziny, drudzy w gronie przyjaciół jeszcze inni sami.
Chodząc ulicami miasta ze łzami w oczach oraz uśmiechem na ustach.
Nieco słabej postury mężczyzna zapukał do drzwi w których zobaczył mężczyznę o platynowych włosach.
- Czekaliśmy na ciebie, wejdź proszę - wpuścił go, gdzie mężczyzna się rozebrał i przywitał z drugim mężczyzną.
Była pora wspólnej kolacji, skromny posiłek dla troje ludzi. Kiedy zasiadali już do stołu, nagle zadzwonił dzwonek.
- Otworzę - poinformował brunet, podnosząc się, udając się w kierunku drzwi frontowych, które otworzył.
Otworzył szerzej oczy wpatrując się w postać przed nim.
Ciemne czerwone tęczówki, nieco opalona skóra wyróżniająca się wśród białego padającego mocniej śniegu. Czekoladowe loki opadające na ramiona oraz ten sam czuły uśmiech.
- Wiedziałem że Cię tutaj spotkam...
.
.
.
Fudou




✶⊶⊷⊶⊷❍ - ❍⊶⊷⊶⊷✶
Data napisania: 2021.12.24
Data wydania: 2021.12.25
Liczba słów: 1580

Kilka słów od autora:
Z okazji świąt Bożego Narodzenia chciałbym wszystkim moim czytelnikom życzyć przede wszystkim dużo kasy, chlania jak i ruchania :3

Oczywiście od odpowiedniego wieku aniołki, ale jednak.
Pamiętajcie żeby spędzić miło owe święta oraz przede wszystkim wypocząć :3
Zaś nowy rok przywitać z uśmiechem i nadzieją, że ten rok 2022 będzie dużo lepszy niż wcześniej hahaha
( No nie wiem czy będzie dobry, bo gorzała drożeje ://) ale kto nie pije nie ma czym się martwić!

Także pamiętajcie żeby spędzić czas jak komu wygodniej!
Wesołych świąt i żeby Mikołaj jednak był bogaty w tym roku :3

𝓵𝓲𝓼𝓽 𝓭𝓸 𝓚. || inazuma eleven goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz