Prolog

89 6 1
                                    

1956 ROK NOWEGO TWORU

 Drzwi otworzyły się z hukiem. Do sali tronowej w pośpiechu wpadło tuzin mężczyzn w karmazynowych zbrojach. Ich twarze zdradzały, że nie niosą tak upragnionych, dobrych wiadomości. Ostatni w pośpiechu zaryglował mahoniowe drzwi i dołączył do swych towarzyszy.Nie biegli, a jedynie szybko szli. Ciągnące się za nimi postrzępione peleryny zamiatały resztki  kamiennych, szklanych i złotych ozdób. Sala była ogromna, pełna przepychu, a przynajmniej tym co z takowego przepychu pozostało. Gwardziści nie zwrócili jednak uwagi na otaczające ich zniszczenia.  Podeszli do dużego okrągłego stołu przy którym zasiadał Cesarz Ka'li i jego najwierniejsi generałowie. Ka'li był niskim, brodatym mężczyzną. Poza brodą nie miał włosów. Na jego palcach pobłyskiwało kilkanaście złotych pierścieni. Władca był zbyt zajęty planowaniem, by spostrzec zbliżających się mężczyzn. Na czele Gwardzistów podążał wysoki, umięśniony oficer. Jego rangę zdradzał tatuaż zajmujący większą część jego zmasakrowanej twarzy. Tatuaż z dwustronną kosą.  Oficer uderzył się dwukrotnie w metalowy napierśnik po czym ukląkł przed swym Cesarzem.

-Nox? Jaką mamy sytuację?- powiedział Ka'li wracając wzrokiem do mapy leżącej na stole.

Nox wstał, ukłonił się i w milczeniu podał Cesarzowi flagę cesarską.

-To jakiś podstęp?!-krzyknął Ka'li ze wściekłością w głosie- To jest flaga Królewskiej cytadeli, poznaję ją. Nie to niemożliwe...

-Panie, cytadela upadła- potwierdził domysły Cesarza- Elfowie wkroczyli na dziedziniec, nie wytrzymamy długo. Mają zauważalną przewagę...-próbował tłumaczyć się rozgoryczonemu władcy.

-Zamknij się! Cholera jasna! To niemożliwe, niemożliwe!- wykrzykiwał wściekły Cesarz- A co z 8 Armią? Mieli przybyć nas wesprzeć.

-8 Armia wycofała się z pierwszego kręgu. Z tego co mi wiadomo pod dowództwem generała Ganoesa.

- Zdrajca! Zginie za swoją niekompetencje! Osobiście go zetnę.- wykrzykiwał oszalały cesarz

 Nox świetnie sobie zdawał sprawę z tego, że nigdy żaden z tym generałów nie zostanie ukarany. Ich Armie już dawno przekroczyły 3 krąg i udały się do gór smoczych. Te śmieszne pogróżki tylko potwierdzały domysły karmazynowego oficera. Ka'li oszalał. Zaślepiony przekonaniem, że wciąż dowodzi nieistniejącymi już armiami, nie mógł uwierzyć w nic co by potwierdzało upadek pierwszego kręgu i jego stolicy. Tą swoistą propagandę o zwycięstwie Cesarstwa wpajali mu głupkowaci generałowie. Ostatni którzy pozostali. Nie zasługiwali na swoją rangę, jedyne co potrafili robić to chwalić Cesarza Ka'li za jego "słuszne" decyzje, dzięki którym dziś elfowie niszczą doszczętnie stolicę pierwszego kręgu. Ostatni bastion ludzi.

-Co z Karmazynową Gwardią? Na pewno wygrywają z tymi cholernymi, elfickimi siepaczami -snuł domysły Cesarz.

 Karmazynowa Gwardia była osobistym, elitarnym odziałem mającym za zadanie chronić swojego Cesarza, choćby za cenę życia. Dobierano do niej tylko najzdolniejszych i najwierniejszych żołnierzy. Krążyło o nich wiele plotek. Według niektórych, ten stu osobowy odział pokonywał całe armie elfickie. Pięknie to brzmi. Prawda była taka, że mimo wszystko teraz jej resztki bronią bramy do twierdzy Cesarskiej, bezwzględnie masakrowani przez siepaczy. Dziś nawet najwierniejszy odział fanatyków, zastanawiał się, czy nie pójść w ślady 5,8 i 19  armii. Armii które pewne upadku Cesarstwa wycofały się za 3 krąg i zniknęły za potężnym obliczem gór smoczych.

-Wciąż walczymy ale...-zająknął się- Nie zwyciężymy. To już koniec.-stwierdził Nox po krótkim zastanowieniu.

 Nastała przeszywająca cisza. Cesarz powoli wstał z krzesła.Generałowie z kamiennymi twarzami przyglądali się poczynaniom swojego władcy. Nox spuścił wzrok, wiedząc co zaraz nastąpi. Ka'li sięgnął do swojej zdobionej diamentami pochwy i wyciągnął masywny, żelazny miecz. Miecz królewski, który otrzymał od umierającego ojca. Obracał nim swobodnie w dłoni, w taki sposób by każdy w sali mógł mu się dokładnie przyjrzeć.  Po czym zwrócił się do Noxa

-Pamiętasz ten miecz? To z nim na ramieniu ty i cała Karmazynowa Gwardia przysięgaliście mi posłuszeństwo-mówił spokojnie, podwyższonym głosem- Przysięgaliście na Boga, że będziecie wierni Cesarzowi, aż do śmierci-przerwał swój wywód spoglądając na słuchaczy.

Nikt, nic nie dawał po sobie poznać. Nie odczuwali strachu. Każdy z uwagą słuchał swojego "Cesarza".

-Więc rozkazuję wam walczyć! Do ostatniego! Nie obchodzi mnie ilu zginie, ilu cywilów, ilu żołnierzy! Nie obchodzi mnie to!- wykrzyczał swój rozkaz, po czym zamachnął się i wbił swój miecz w gruby dębowy stół przy którym przed chwilą zasiadał- Każda samowolka, będzie karana natychmiastową egzekucją-stwierdził dobitnie.

 Nox nie miał szansy odpowiedzieć Cesarzowi. W drzwi uderzył taran. Mimo iż masywne, nie miały sans z potężnym stalowym bykiem. To tylko kwestia minut, zanim pójdą w drzazgi. Oficer świetnie sobie zdawał sprawę co się stało, przewidział, że tak będzie. Karmazynowa Gwardia przestała istnieć. Nikt już nie mógł obronić Cesarza przed jego przeznaczeniem. Nikt poza tym ostatnim tuzinem pod przywództwem Noxa. Ka'li to szaleniec i wszyscy świetnie zdawali sobie z tego sprawę. Mimo wszystko przysięgali mu posłuszeństwo, aż do śmierci. I zamierzali przysięgi dotrzymać. Pierwsi miecze wyciągnęli gwardziści, chwilę potem generałowie.  Tylko Ka'li nieporadnie starał się wyciągnąć swój miecz ze stołu.  Drzwi pękły w pół. Ich odłamki poszybowały w każdą stronę. Ludzie byli jednak za daleko by ich dosięgnęły. Siepacze elficcy wbiegli do sali gęsiego. Ich zielone stroje kontrastowały z czerwonymi symbolami na ich napierśnikach. Gwardziści utworzyli krąg wokół Cesarza wciąż próbującego dobyć nieruchomej broni. Elfowie ustawili się w dwa szeregi oddalone od siebie o około trzy metry. Między nimi wyłonił się Leer. Głównodowodzący Armią Zjednoczoną na której czele podążały elfy, a jeszcze rok temu ludzie. Jego długie blond włosy zmagane przez wiatr, w twierdzy opadły na stalowe naramienniki. W prawej ręce dzierżył miecz z brązu. Już dawno zaprzestano takich używać na rzecz żelaznych. Jednak Leer był tradycjonalistą. Stanął w miejscu gdzie kończyły się szeregi jego siepaczy.

-Ka'li!- wykrzyknął-To już koniec twój i twojego Cesarstwa! To koniec panowania ludzi w każdym kręgu Esolu. Jesteście błędem bogów- wykrzykiwał z niezachwianym spokojem- niczym się nie różnicie od bestii z poza 3 kręgu. I jak one zostaniecie wyrżnięci co do jednego-jak na rozkaz, wszyscy elfowie rzucili się do walki. Wszyscy poza Leer, który obserwował swoje zwycięstwo z daleka. Stal otarła się o stal. Generałowie ze wściekłością w oczach wyrywali się do przodu by móc zabrać ze sobą jak najwięcej przeklętych siepaczy. Jeden z nich szybko został skrócony o głowę. Padali kolejni. To siepacz,to gwardzista.Jeden po drugim. Szala zwycięstwa szybko przechylała się na stronę oddziału Leera.  Nox masakrował wszystkich nieszczęśników którzy za bardzo zbliżyli się do jego miecza. Padali kolejni. Tylko oficer, ostatni generał i gwardzista.  Generał został podhaczony. Upadł po czym jego brzuch został natychmiast rozpruty. Gwardzista po chwili utracił rękę, po czym został na wylot przebity przez miecze siepaczy. Nox wciąż walczył, mimo złamanej nogi i wielu żeber. Uderzał z niespotykaną u ludzi precyzją. Padali kolejni. Gdy oficer miał pozbawić głowy kolejnego przeciwnika, poczuł ogarniające go zimno. Spojrzał w dół. Jego pierś była przebita przez czarną strzałę. Osunął się na kolana i zamknął oczy.

Bracia...-wyjąkał Nox, krztusząc się własną krwią- niedługo znów się zobaczymy-ogarnęła go ciemność

 Siepacze nie zważali na zwłoki. Szli niemiłosiernie do przodu rozrzucając w koło resztki ludzi jak i swoich pobratymców, torując drogę dla Leera. Cesarz w końcu dobył miecza. Nie umiał się nim posługiwać. Trzymał go jedynie oburącz przed sobą jak talizman, z nadzieją, że odstraszy to rywali. Leer podszedł i sprawnie odciął ręce Ka'li. Strumień krwi wysączył się z jego kikutów. Ka'li ryczał z bólu. Upadł na podłogę i zaczął się wić. Leer stanął nad nim, wziął zamach i przebił serce cesarza. Elf, zadowolony odwrócił się do swych żołnierzy.

-Nastał kres ludzkości i wojen, które za sobą nieśli! Nastała nowa era!- Wykrzykiwał Leer. Rozległy się radosne krzyki siepaczy-Teraz przyszedł nasz czas.


Ostatni krąg EsoluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz