Y/n siedząc w pokoju zastanawiała się nad tym, co ma zrobić.
W końcu doszła do tego, aby jeszcze raz spróbować pogadać ze Sapnapem.
Uznała, że ta rozmowa nie jest dobra na telefon, więc napisała do niego wiadomość i zapytała gdzie jest.
Sapnap nie odpisywał parę dobrych chwil, dlatego Y/n wyszła z pokoju i szybko zaczęła zakładać buty.
Kiedy już ubierała kurtkę Tommy powiedział jej z dość dużym zirytowaniem:
-Y/n przestaniecie w końcu się kłócić? Przecież to jest zupełnie niepotrzebne
-Mhm jasne, a teraz pa śpieszę się.-Wyszła trzaskając drzwiami.
Oburzenie Tommiego coraz bardziej rosło, a Y/n była zmartwiona tym, że Sapnap nie wraca już tyle czasu, a nawet nie daje znaku życia.
Nagle do głowy wpadł jej pewien pomysł.
Przypomniało jej się, że Sapnap bardzo lubi chodzić w pewne miejsce.
Y/n bez wahania udała się do Parku, gdzie zawsze uwielbiali spędzać razem czas.
W pewnym momencie zobaczyła go stojącego na środku mostu całkiem samego.
Zaczeła odrazu biec w jego strone z łzami w oczach i uśmiechem na twarzy jednocześnie.
Skoczyła w jego objęcia i zaczęła płakać, ale Sap odsunął ją od siebie, otarł łzy z jej zaczerwienionych od zimna policzków, a z jego ust padły słowa:
-Wiesz co Y/n.przemyślałem to sobie i..
-Nic nie mów proszę po prostu bądź cicho.- Powiedziała z przerażeniem, bo uświadomiła sobię, że może to ten moment w którym on chcę to zakończyć?
-Ale j-jak to..-powiedział z ogromnym zawachaniem.
Y/n przyłożyła palec na jego usta i wtuliła się w jego ramiona.
Sap nie mając wyjścia musiał zatrzymać to co chciał jej właśnie powiedzieć..
Obydwoje postanowili wrócić już do domu. szli wzdłuż parku otoczonego masą kwiatów i drzew.
Było już dość późno, dlatego nie było już żadnych ludzi.
Właściwie to była już po północy, ale Y/n nie chciała wracać do domu.
Zauważyła ona niestety wyraźne zniechęcenie na twarzy Sapnapa i uświadomiła sobię, że miał jej coś ważnego do powiedzenia.
Y/n czuła się źle z faktem, że była dla niego trochę nie miła, ale tłumaczyła to sobię tym, że to wynikało ze zmartwienia o niego.
Jej myśli zaprzątały pytania co tak naprawdę chciał jej powiedzieć?
Obydwoje zatrzymali się tuż pod domem, ale Y/n stwierdziła, że musi to przemyśleć, więc powiedziała mu:
-Wiesz.ja się chyba jednak jeszcze przejdę.
-Jesteś pewna? Nie boisz się?- zapytał zmartwionym głosem
-Tak spokojnie.poradzę-Mowiła kiedy łzy powoli napływały jej do oczu.
-Y/n co się dzieję? -Wszystko w porządku?
-Sap..? B-bo..ja musze cie o coś zapytać.-mówiąc to głos drżał jej tak, że aż nie mogła nic z siebię wydusić.
-Tak?- Zestresowany nie wiedział co odpowiedzieć.
-Powiedz mi proszę, co chciałeś mi powiedzieć w Parku?
Łzy zaczęły spływać po twarzy Y/n, a jej ręce trząsły się z zimma
-.. Nic. tak właściwie- powiedział to tylko dlatego, że wiedział jak bardzo zrani to Y/n.
Sapnap nie wiedział co ma zrobić w tym momencie, więc zdecydował, że wróci już do domu jednak ona wciąż czuła, że coś jest nie tak.
Sapnap wchodząc już do domu widział tylko idącą w strone lasu Y/n.
Zupełnie jakby nic się nie działo wszedł do mieszkania i zaczął zdejmować buty.
- O boże czy mógłbyś ciszej? Przed chwilą się położyłem - Powiedział z zirytowaniem George.
-Tak, wybacz zapomniałem, że jest już późno.
-Tak właściwie to gdzie jest Y/n?-zapytał zaciekawiony G
-Jak to gdzie? Powiedziała, że chcę się jeszcze przejść. Co w tym dziwnego?
-Ty jeszcze pytasz? Jakim ty jesteś kretynem sapnap!- George zaczął zakładać buty i wyszedł prędko z domu Sapnap wciąż nie wiedział o, co mu chodzi.
W tym samym czasie Y/n przechadzała się wśród wyschniętych drzew bez liści.
Nie wiedziała jeszcze, że George z którym ostatnio pogorszył jej się kontakt tak się o nią martwi.
W pewnym momemcie usłyszała jak ktoś ją woła.
Totalnie ignorując to szła dalej, aż nagle usłyszała pękanie gałęzi przez, co zaczęła biec coraz szybciej, nie patrząc za siebię, ani przed siebię Y/n była przerażona faktem, że ktoś ją goni.
Uświadomiła sobię, że to może być jakiś porywacz, bo przecież kto normalny biega w nocy po lesie.
Powoli zwolniła z braku sił, aż w końcu George pojawił się przed nią, a ona się wywróciła prosto na niego, przez co obydwoje upadli.
Y/n leżała na klatce piersiowej Georga.
Na początku myślała, że to jakiś psychopata,
ale szybko powiedziała coś, żeby nie było tak niezręcznie..-0 boże George przepraszam, czy wszystko okej?
-To ja powinienem zadać ci to pytanie
-Mhm.. jasne, ale może najpierw wstaniemy, bo jest całkiem zimno.
George wstał po czym podał ręke Y/n.
Odrazu zadał jej pytanie
- Mówiłaś, że ci zimno chcesz kurtkę?
- Chyba pomyliło ci się prawdziwe życie z amerykańskim filmem nie wygłupiaj się i lepiej wracajmy już do domu.
Wracając nie zamienili już razem nawet słowa. W domu natychmiastowo rozeszli się do swoich pokoi.
Y/n rzuciła się na łóżko, połączyła słuchawki do swojego odtwarzacza mp3 i momentalnie zasneła..
George chcąc sprawdzić czy Y/n dobrze się czuje, spojrzał przez szparę w drzwiach na nią i zaczął wpatrywać. Kto wie czy coś z tego wyniknie?
Oni obydwoje zadawali sobię to pytanie, ale nikt nie znał na nie odpowiedzi..
CZYTASZ
//Losy przyjaciół z Dreamsmp..
RandomY/n próbuje poukładać swoje życie, więc postanawia się wprowadzić do paczki przyjaciół jednak, gdyby wiedziała co będzie ją tam czekać nie chciała by tam zamieszkiwać. Na swojej drodze spotyka mnóstwo przeszkód, ale czy uda jej się odnaleźć siebię?