Rozdział I "Co tak naprawdę dzieję się w lesie"

115 17 5
                                    

Y/n siedząc w pokoju zastanawiała się nad tym, co ma zrobić.

W końcu doszła do tego, aby jeszcze raz spróbować pogadać ze Sapnapem.

Uznała, że ta rozmowa nie jest dobra na telefon, więc napisała do niego wiadomość i zapytała gdzie jest.

Sapnap nie odpisywał parę dobrych chwil, dlatego Y/n wyszła z pokoju i szybko zaczęła zakładać buty.

Kiedy już ubierała kurtkę Tommy powiedział jej z dość dużym zirytowaniem:

-Y/n przestaniecie w końcu się kłócić? Przecież to jest zupełnie niepotrzebne

-Mhm jasne, a teraz pa śpieszę się.-Wyszła trzaskając drzwiami.

Oburzenie Tommiego coraz bardziej rosło, a Y/n była zmartwiona tym, że Sapnap nie wraca już tyle czasu, a nawet nie daje znaku życia.

Nagle do głowy wpadł jej pewien pomysł.

Przypomniało jej się, że Sapnap bardzo lubi chodzić w pewne miejsce.

Y/n bez wahania udała się do Parku, gdzie zawsze uwielbiali spędzać razem czas.

W pewnym momencie zobaczyła go stojącego na środku mostu całkiem samego.

Zaczeła odrazu biec w jego strone z łzami w oczach i uśmiechem na twarzy jednocześnie.

Skoczyła w jego objęcia i zaczęła płakać, ale Sap odsunął ją od siebie, otarł łzy z jej zaczerwienionych od zimna policzków, a z jego ust padły słowa:

-Wiesz co Y/n.przemyślałem to sobie i..

-Nic nie mów proszę po prostu bądź cicho.- Powiedziała z przerażeniem, bo uświadomiła sobię, że może to ten moment w którym on chcę to zakończyć?

-Ale j-jak to..-powiedział z ogromnym zawachaniem.

Y/n przyłożyła palec na jego usta i wtuliła się w jego ramiona.

Sap nie mając wyjścia musiał zatrzymać to co chciał jej właśnie powiedzieć..

Obydwoje postanowili wrócić już do domu. szli wzdłuż parku otoczonego masą kwiatów i drzew.

Było już dość późno, dlatego nie było już żadnych ludzi.

Właściwie to była już po północy, ale Y/n nie chciała wracać do domu.

Zauważyła ona niestety wyraźne zniechęcenie na twarzy Sapnapa i uświadomiła sobię, że miał jej coś ważnego do powiedzenia.

Y/n czuła się źle z faktem, że była dla niego trochę nie miła, ale tłumaczyła to sobię tym, że to wynikało ze zmartwienia o niego.

Jej myśli zaprzątały pytania co tak naprawdę chciał jej powiedzieć?

Obydwoje zatrzymali się tuż pod domem, ale Y/n stwierdziła, że musi to przemyśleć, więc powiedziała mu:

-Wiesz.ja się chyba jednak jeszcze przejdę.

-Jesteś pewna? Nie boisz się?- zapytał zmartwionym głosem

-Tak spokojnie.poradzę-Mowiła kiedy łzy powoli napływały jej do oczu.

-Y/n co się dzieję? -Wszystko w porządku?

-Sap..? B-bo..ja musze cie o coś zapytać.-mówiąc to głos drżał jej tak, że aż nie mogła nic z siebię wydusić.

-Tak?- Zestresowany nie wiedział co odpowiedzieć.

-Powiedz mi proszę, co chciałeś mi powiedzieć w Parku?

Łzy zaczęły spływać po twarzy Y/n, a jej ręce trząsły się z zimma

-.. Nic. tak właściwie- powiedział to tylko dlatego, że wiedział jak bardzo zrani to Y/n.

Sapnap nie wiedział co ma zrobić w tym momencie, więc zdecydował, że wróci już do domu jednak ona wciąż czuła, że coś jest nie tak.

Sapnap wchodząc już do domu widział tylko idącą w strone lasu Y/n.

Zupełnie jakby nic się nie działo wszedł do mieszkania i zaczął zdejmować buty.

- O boże czy mógłbyś ciszej? Przed chwilą się położyłem - Powiedział z zirytowaniem George.

-Tak, wybacz zapomniałem, że jest już późno.

-Tak właściwie to gdzie jest Y/n?-zapytał zaciekawiony G

-Jak to gdzie? Powiedziała, że chcę się jeszcze przejść. Co w tym dziwnego?

  -Ty jeszcze pytasz? Jakim ty jesteś kretynem sapnap!- George zaczął zakładać buty i wyszedł prędko z domu Sapnap wciąż nie wiedział o, co mu chodzi.

W tym samym czasie Y/n przechadzała się wśród wyschniętych drzew bez liści.

Nie wiedziała jeszcze, że George z którym ostatnio pogorszył jej się kontakt tak się o nią martwi.

W pewnym momemcie usłyszała jak ktoś ją woła.

Totalnie ignorując to szła dalej, aż nagle usłyszała pękanie gałęzi przez, co zaczęła biec coraz szybciej, nie patrząc za siebię, ani przed siebię Y/n była przerażona faktem, że ktoś ją goni.

Uświadomiła sobię, że to może być jakiś porywacz, bo przecież kto normalny biega w nocy po lesie.

Powoli zwolniła z braku sił, aż w końcu George pojawił się przed nią, a ona się wywróciła prosto na niego, przez co obydwoje upadli.

Y/n leżała na klatce piersiowej Georga.

Na początku myślała, że to jakiś psychopata,
ale szybko powiedziała coś, żeby nie było tak niezręcznie..

-0 boże George przepraszam, czy wszystko okej?

-To ja powinienem zadać ci to pytanie

-Mhm.. jasne, ale może najpierw wstaniemy, bo jest całkiem zimno.

George wstał po czym podał ręke Y/n.

Odrazu zadał jej pytanie

- Mówiłaś, że ci zimno chcesz kurtkę?

- Chyba pomyliło ci się prawdziwe życie z amerykańskim filmem nie wygłupiaj się i lepiej wracajmy już do domu.

Wracając nie zamienili już razem nawet słowa. W domu natychmiastowo rozeszli się do swoich pokoi.

Y/n rzuciła się na łóżko, połączyła słuchawki do swojego odtwarzacza mp3 i momentalnie zasneła..

George chcąc sprawdzić czy Y/n dobrze się czuje, spojrzał przez szparę w drzwiach na nią i zaczął wpatrywać. Kto wie czy coś z tego wyniknie?

Oni obydwoje zadawali sobię to pytanie, ale nikt nie znał na nie odpowiedzi..

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 06, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

//Losy przyjaciół z Dreamsmp..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz